Na szlaku służby

Na Tropie Środowisk / Radosław Rosiejka / 28.04.2015

Czy Znak Służby może zrealizować grupa wędrowników z różnych środowisk? Asia, Ania, Maciek i Jędrzej mówią, że można. Wędrownicy z 45 Podgórskiej Drużyny Wędrowniczej „Orion” pokazali, że Znak Służby Turystyce może wiele zmienić.

45 Podgórska Drużyna Wędrownicza „Orion” działa przy Szczepie Gwieździsty w Hufcu Kraków – Podgórze. Jak sami o sobie mówią, nie jest ich jeszcze dużo, miewają gorsze dni, ale ze sobą czują się jak w domu. Kiedy na niebie pojawią się trzy świecące gwiazdy tworzące Pas Oriona, serce zaczyna im szybciej bić i mimowolnie się uśmiechają. Wywiadu w imieniu całej drużyny udzielił tegoroczny maturzysta Jędrek Kubala, który jest też drużynowy 31 PgDH „Puszczanie” działającej przy Szczepie Swarożyca. Prywatnie miłośnik historii i gier planszowych. Mówią też, że niezastąpiony przyjaciel, do którego można zwrócić się o pomoc o każdej porze dnia i nocy. Drugą osobą realizującą Znak Służby Turystyce jest Anna Gondek. Drużynowa w I DSH „Il Mondo” w Hufcu Oświęcim, także tegoroczna maturzystka, oraz podróżniczką z wielkimi marzeniami i zmysłem organizacyjnym. Maciek Gwizdowski to drużynowy 17 PgDH „Syriusz” działającej przy Szczepie Gwieździsty, najmłodszy i najbardziej rozgadany. Pełen entuzjazmu i chęci do pracy. Ostatnią osobą w tej ekipie jest Joanna Gawęska będąca drużynową 45PgDW „Orion” oraz Próbnej Drużyny Starszoharcerskiej w Szczepie Gwieździsty. Studentka pielęgniarstwa, wielbicielka gór wszelakich, od tych najniższych po jeszcze przez nią niezdobyte Himalaje. Ciągle gdzieś się śpiesząca.

Gdzie się wszyscy poznaliście i dlaczego postanowiliście zdobyć Znak Służby?

Chcieliśmy zrobić wspólnie nowopoznanym gronem coś wędrowniczego

– Z Asią i Anią poznaliśmy się na hufcowych warsztatach wędrowniczych. Byliśmy z kompletnie innych środowisk, jednak szybko się zaprzyjaźniliśmy i zaraziliśmy ideą wędrownictwa. Wystarczyły jedne warsztaty żeby niewyobrażalnie zmotywować nas do działania. To było jak iskra na dobrze przygotowany stos. Pomysł zrealizowania Znaku rzuciła Asia, ale i mi ta myśl kołatał się wcześniej w głowie. Chcieliśmy zrobić wspólnie nowo poznanym gronem coś wędrowniczego.

Czy realizowaliście Znak Służby Turystyce, ponieważ waszemu otoczeniu przydałoby się jakieś działanie z tym związane, czy po prostu chcieliście zdobyć jakiś znak służby i padło na turystykę?

– Raczej to drugie. Ze wszystkich Znaków Służb wydał nam się najbardziej do nas pasujący i możliwy do zrealizowania, w sprawiający nam frajdę, sposób. Mówiąc uczciwie nie bardzo myśleliśmy wtedy o potrzebach naszego otoczenia. Chcieliśmy po prostu działać i robić to energicznie. Należymy raczej do ludzi szybko działających niż długo myślących, tak było i wtedy.

Czy zdobywanie Znaku Służby Turystyce zorganizowała pracę waszej drużyny? Stała się przez to bardziej „wędrownicza”?

– Na pewno tak. Przede wszystkim dzięki niemu dołączyłem do drużyny. Prawdę mówiąc nie mieliśmy wcześniej wiele wędrowniczych doświadczeń. Zaczęły się one od warsztatów wędrowniczych i właśnie realizacji Znaku Służby. Nauczyliśmy się wiele, poczuliśmy ducha służby i przede wszystkim bardzo dobrze zgraliśmy się.

Jakie mieliście konkretne punkty do zrealizowania? Czy był jakiś główny punkt do wykonania?

– Każdy miał zdobyć odznakę GOT PTTK na odpowiednim poziomie, zorganizować zbiórki odnośnie turystyki w naszych środowiskach, nawiązać współpracę z PTTK i gwóźdź programu, czyli organizacja biwaku dla harcerzy starszych z naszych środowisk o temacie przewodnim „Turystyka”.

W takim razie jak wyglądał biwak turystyczny?

– Biwak nosił nazwę „Na koniec świata i jeszcze dalej” i odbył się w październikowy weekend. Oczywiście pojechaliśmy w góry, do chatki „Faronówki”. Było nas siedemnaścioro, większość stanowili harcerze z Oświęcimia, ale byli też z Krakowa, czyli z naszych środowisk. Tematem przewodnim była oczywiście podróż, więc i zajęcia były do tego dopasowane: najpierw wybór trasy, następnie podróż, katastrofa na morzu i próby ocalenia, po tym wszystkim symulacja z pierwszej pomocy i wreszcie wspólne śpiewanie i integracja. Każdy –  na wzór LARPA – dostał rolę, w którą miał wcielać się podczas zajęć. Oprócz zajęć zrobiliśmy jeszcze wędrówkę na szczyt Gorca.

Każdy z Was miał zdobyć odznakę GOT PTTK, ale czy wszyscy taką samą?

W ramach służby zawsze braliśmy ze sobą worki na śmieci i zbieraliśmy cały napotkany po drodze syf.

– Każdy określił poziom odznaki, jaki chce zdobyć. Ja, Ania i Maciek małą brązową, zaś Asia zdobywała małą złotą, ponieważ miała już srebrną. W ramach służby zawsze braliśmy ze sobą worki na śmieci i zbieraliśmy cały napotkany po drodze syf. Robienie Znaku Służby było zresztą doskonałym pretekstem żeby iść w góry w każdy wolny weekend.

Jak długo zdobywaliście Znak Służby Turystyce?

– Zajęło nam to prawie rok, a dokładniej od kwietnia 2013 do marca 2014 roku. Większość zadań była jednak wykonana już wcześniej, chwilę zajęło nam po prostu doszlifowanie wszystkiego i podsumowanie pracy.

Czy coś sprawiło wam problemy przy realizacji zadania? Może musieliście zmienić jakieś swoje plany?

– Niestety PTTK nie było szczególnie chętne do współpracowania z nami. Nie łamaliśmy się jednak, tylko zdecydowaliśmy się pomóc zamiast tego w pracach porządkowych i przygotowawczych do sezonu turystycznego w chatce należącej niegdyś do Koła Przewodników Górskich. W pierwszy weekend stycznia w ramach biwaku między szczepami Gwieździsty i Brzask, jeden dzień poświęciliśmy na zbieranie i rąbanie drewna, odśnieżanie i sprzątanie okolicy.

Jak wasze działania zostały odebrane przez otoczenie?

Hufcowa Kapituła Stopni Wędrowniczych trochę się zdziwiła, że w ogóle ktoś otwiera próbę na Znak Służb

– Hufcowa Kapituła Stopni Wędrowniczych trochę się zdziwiła, że w ogóle ktoś otwiera próbę na Znak Służby, przyjęli nas z pozytywnym zaskoczeniem. Jeśli jednak chodzi o nasze środowiska, to początkowo nie bardzo ktokolwiek się tym interesował. Ot, chodziliśmy razem w góry i tyle. W miarę jak nasza próba nabierała tempa, zdarzyło mi się usłyszeć bardzo pozytywne opinie. Punktem kulminacyjnym był oczywiście nasz biwak, który uczestnicy później uznali za wspaniały. Dziś harcerze z drużyny, którą prowadzę, patrzą na mój mundur z zainteresowaniem żartując, że jakiś robaczek usiadł mi na kieszeni.

Na koniec będzie trochę patetycznie. Czy Znak Służby zmienił jakoś wasze życie?

– Odpowiedź też będzie trochę patetyczna, bo mówiąc zupełnie szczerze, zmienił wiele. Po pierwsze bardzo zaprzyjaźniliśmy się z całym patrolem „W skarpetkach”, przeżyliśmy niejedną wspólną przygodę i wciąż utrzymujemy bliską znajomość. Znak Służby zmotywował nas i nie dalej jak w pół roku po jego zamknięciu otworzyliśmy podobnym składem Znak Służby Zdrowiu, którego realizacjie niestety chwilowo nie idzie nam zbyt szybko. Jedyne co mogę powiedzieć, to nie tracimy nadziei, że niedługo nabierze tempa. Dzięki niemu odkryliśmy dla siebie wędrownictwo. Uważam, że było to niepowtarzalne i bardzo rozwijające doświadczenie dla nas wszystkich.

Radosław Rosiejka - Przez dwa lata drużynowy 159 Poznańskiej Drużyny Wędrowniczej. Lubi jeździć na rowerze i słuchać muzyki, ale nie robi tego równocześnie. Studiuje stosunki międzynarodowe na UAM, a jesień swojego życia chciałby spędzić nad hiszpańskim wybrzeżem Morza Śródziemnego.