Sentosa? To syrop na gardło?
Jest tam ciepło i zielono. Czasem pada deszcz, ale nigdy słowo „nuda”. Przez cały rok kokosy rosną na palmach, a słońce świeci na niebie zawsze w tych samych godzinach. Liczba atrakcji z pewnością przewyższa liczbę mieszkańców.
Sentosa to nie nazwa syropu na gardło. Nie jest to także filmowa kraina, choć niejedna superprodukcja mogłaby tam powstać. Jest to wyspa należąca do Singapuru, leżąca 500 metrów od południowej granicy kraju. Jej obszar to zaledwie 5 km2, a gdyby tego było mało, ¾ tej powierzchni zajmują lasy deszczowe. Reszta to moc bogactwa, piaszczystych plaż i atrakcji, które niejednego turystę mogą przyprawić o zawrót głowy.
Przez niektórych Singapurczyków wyspa traktowana jest z przymrużeniem oka, a jej nazwa (pochodząca z połączenia malajskich słów spokojny i cichy, co nie ma nic wspólnego z obecnym charakterem tego miejsca) humorystycznie tłumaczona jest jako skrót od So Expensive and Nothing to See Actually [z angielskiego: Bardzo drogo i w istocie nic do zobaczenia]. Nie da się ukryć, że i w pierwszej części tego żartobliwego podsumowania Sentosy można doszukać się ziarna prawdy. Druga natomiast zupełnie nie pokrywa się z prawdą.
Wyspa to bardzo oblegany przez mieszkańców Singapuru kierunek, stanowiący cel weekendowych ucieczek od miejsca ciągłego pośpiechu, biznesów i pieniędzy, jakim jest lądowa część kraju lwa.
Na wyspę można dotrzeć na kilka sposobów: autobusem, metrem Sentosa Express i kolejką linową CableCar. Na miejscu można korzystać z autobusów, rowerów czy tzw. plażowych tramwajów, które pozwalają poruszać się między trzema plażami wyspy: Siloso Beach, Palawan Beach i Tanjong Beach, która jest najspokojniejszą z nich.
Najwięcej atrakcji czeka na plaży Siloso w południowej części wyspy, która przybyłym gościom oferuje sklepy, wypożyczalnię sprzętu wodnego, a także Wave House, czyli sztuczną falę do surfowania.
Jedną z atrakcji Sentosy jest Resort World, czyli kompleks kasyn, hoteli i butików, gdzie niebotycznie wysokie ceny mogą zapierać dech w piersiach niejednego turysty. Resort World zajmuje większą część północnej części wyspy.
Wyspa oferuje także atrakcje w przystępnej cenie, z których może skorzystać większość przybywających turystów. Fani kina nie mogą przegapić wizyty w Universal Studios, gdzie na czeka na nich 7 stref pełnych zabawy, śmiechu i przygód.
Osoby nie stroniące od słodkości z pewnością zaginą wśród półek Candy Shop, który zachwyca ilością i wymyślnością produktów i gadżetów.
W zachodniej części wyspy znajduje się Underwater World, czyli podwodny świat, gdzie można przechadzać się podziemnymi korytarzami ze szkła, podziwiać pływające nad głową rekiny i cieszyć oko wytresowanymi i przyjaznymi delfinami.
Wyspy nie można także opuścić bez odwiedzenia Muzeum Oblicza Singapuru, a także rzucenia okiem na 37-metrowego lwa, który jest symbolem Singapuru. Na zwierzę można się też „wspiąć”, a z jego tarasu widokowego podziwiać niesamowite krajobrazy.
Ogromne wrażenie robi również wielki most na linach, który łączy Sentosę z inną, maleńką wysepką tuż obok.
Poza wachlarzem rozrywek, butików, kasyn i niezapomnianych wrażeń, które można spotkać tylko tu, Sentosa to także wyspa niesamowitej architektury. Mieszkają tu ludzie, którzy cenią sobie spokój i prywatność, ale ich życie w większości przypadków toczy się w sercu Singapuru – w świecie biznesu i pieniędzy. Wielu mieszkańców na wyspie ma jedynie „domy weekendowe”, które stanowią tylko oazę po tygodniu ciężkiej pracy. Większość budynków mieszkalnych to ogromne wille ze szkła z basenami i dostępem do jeziora.
Sentosa to miejsce rozrywki, relaksu i zabawy. Mimo wszystko, osoby ceniące spokój i odpoczynek znajdą tutaj miejsce dla siebie. To stolica beztroski, gdzie można bawić się bez granic, kąpać w morzu i chodzić po gorącym piasku. To wyspa, gdzie można podróżować w czasie do przyszłości i podziwiać cuda architektury, a jednocześnie wrócić do przeszłości i ponownie poczuć się dzieckiem. Uniwersal Studios przenosi do świata Hollywood i filmu w ogóle, a wiele innych części wyspy poddaje w wątpliwość realność otaczającego świata.
Pożegnanie się z tą krainą pozostawia niesmak i pustkę, jakby w ciągu kilku minut jazdy autobusem czy Sentosa Express człowiek z beztroskiego dziecka ponownie stał się dorosły.
Magdalena Stępniak - studentka prawa i filmoznawstwa, a zawodowo copywriter. Podróżniczka i łowca przygód, wolontariusz weteran. Zadanie na najbliższe lata: zwiedzić 100 państw świata.