Sposoby na pamiętanie

Ważny Trop / Radosław Rosiejka / 01.03.2017

1 marca jest Dniem Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Święto zostało ustanowione w 2011 roku przez prezydenta Bronisława Komorowskiego. A o żołnierzach antykomunistycznego podziemia wiemy coraz więcej. Ale co myślą o tym wędrownicy?

Phm. Konrad Strzelecki z Pionek (woj. mazowieckie) deklaruje, że kwestia Żołnierzy Wyklętych jest dla niego ważna. Interesuje się ich historią i uważa, że warto ją poznawać – nawet jeśli nie zawsze będzie ona chwalebna. Pwd. Jakub Figaj z Poznania dodaje zaś: Żołnierze Wyklęci walczyli o Polskę, tak samo jak Szare Szeregi. Chociażby z tego powodu warto o nich pamiętać.

Wkurza mnie jednak to, jak ludzie fiksują się na albo „Żołnierze Wyklęci byli źli”, albo „chwała bohaterom”

Phm. Aleksandra Golecka z Gdyni przyznaje, że chciałaby poszerzyć wiedzę na ten temat. Wkurza mnie jednak to, jak ludzie fiksują się na albo „Żołnierze Wyklęci byli źli”, albo „chwała bohaterom” i przerzucają się wzajemnie z tego powodu wyzwiskami nie próbując zgłębić tematu – deklaruje. To przerzucanie się „wyzwiskami” może wynikać z tego, że historia nie jest łatwa. I jak to często bywa z historią, narasta wokół niej wiele mitów, a różni ludzie mają różne spojrzenie na różne rzeczy.

W zeszłym roku CBOS przeprowadził badanie opinii publicznej, z której wynikło, że 87% Polaków uważa znajomość historii za ważną sprawę. Również większość odpowiadających deklarowała, że interesuje się historią.

Skąd jednak czerpać wiedzę o Żołnierzach Wyklętych? Można ją z audycji i reportaży, jak robi to Konrad. Mogą to być artykuły w gazetach oraz czasopismach – nie tylko o tematyce historycznej. To wyjaśniałoby liczbę dodatków historycznych do różnych gazet, także tych poświęconych tylko historii. Bardzo dobrym źródłem są książki historyczne i publikacje Instytutu Pamięci Narodowej, jak chociażby Biuletyn IPN wydawany od 2001 do 2011 roku. W tym roku wydawnictwo zostało wznowione.

„Las”

Kończy się II wojna światowa, a generał Okulicki wydaje rozkaz o rozwiązaniu AK. Część żołnierzy polskiego podziemia pozostaje jednak „w lesie”. Choć nie wszyscy dosłownie. Przykładem może być generał Nil, który po zakończeniu wojny i pobycie w obozie pracy nie spędził ani jednego dnia w lesie, tylko pod fałszywym nazwiskiem przebywał m.in Warszawie i Krakowie. Żołnierze, którzy nie wykonują rozkazu AK, nie tworzą też jednej organizacji, ale są skupieni w wielu małych grupach. Nawet gdyby powstała jedna organizacja żołnierzy antykomunistycznego podziemia to zrzeszałaby ona ludzi z prawie całej przedwojennej sceny politycznej, od narodowców po socjalistów. Jedynie osoby o poglądach komunistycznych nie walczyły z nową władzą, co jest raczej zrozumiałe.

Termin „Żołnierze Wyklęci” pojawia się dopiero w latach 90. XX wieku – miał zrehabilitować ludzi, dla których wojna nie skończyła się 8 maja 1945 roku

Sam termin „Żołnierze Wyklęci” pojawia się dopiero w latach 90. XX wieku – miał zrehabilitować po czasach PRL kilku tysięcy przeróżnych ludzi, dla których wojna nie skończyła się 8 maja 1945 roku. Były to osoby, które nie chciały i nie umiały odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Jednak według historyków ich walka była z góry skazana na porażkę. Tym bardziej, że byli żołnierze AK pozostając „w lesie”, utracili dowództwo i kadrę oficerską. Ostatecznie za koniec zbrojnego podziemia antykomunistycznego uważa się rok 1963 i zabicie przez ZOMO Józefa Franczaka „Lalka”.

Jak pamiętamy?

Zapoczątkowana w latach 90. XX wieku rehabilitacja Żołnierzy Wyklętych bierze się też z tego, że od samego początku byli oni przedmiotem propagandy w PRL, a później polityki historycznej. Dlatego też z krytyką niektórych działań Żołnierzy Wyklętych należy uważać, żeby nie zostać posądzonym o powtarzanie propagandy PRL. Przekonał się o tym ostatnio Paweł Kukiz, który napisał na Facebooku o żołnierzach wyklętych, że: nie wolno gloryfikować tych, którzy pod hasłem 'Bóg, Honor. Ojczyzna’ dokonywali zbrodni na ludności cywilnej.

Pod postem polityka rozgorzała dyskusja na temat Żołnierzy Wyklętych z krytycznymi uwagami pod adresem autora wpisu. Kilka dni później Paweł Kukiz odniósł się do dyskusji pisząc, że nie można podchodzić do historii bezkrytycznie i jeśli trzeba za czyny Burego uderzyć się w pierś to należy to zrobić. A w przypadku tego Żołnierza Wyklętego nie ma żadnych wątpliwości, że dokonał zbrodni o znamionach ludobójstwa, bo IPN przeprowadził śledztwo i wydał w tej sprawie stosowny komunikat.

Polityka historyczna to przeświadczenie, że historia ma służyć teraźniejszości

Tutaj wracamy do pojęcia polityki historycznej, która sama w sobie nie jest niczym złym i polega m.in. na wyborze tego, czego młodzież będzie się uczyć o historii i jak ta nauka będzie przebiegać. A wszystko po to, żeby zbudować społeczeństwo, naród, lub jakkolwiek inaczej nazwiemy ludzi mieszkających w dzisiejszej Polsce. Polityka historyczna to przeświadczenie, że historia ma służyć teraźniejszości. Dlatego jako społeczeństwo pamiętamy niektóre wydarzenia historyczne. O tych zapomnianych przez ogół rozmawiają tylko historycy w zaciszach uniwersyteckich murów.

Hm. Anna Pospieszna z Poznania na Żołnierzy Wyklętych patrzy w podobny sposób. Interesuje mnie sprawa pamiętania, czyli co teraz i jak pamiętamy, co zapominamy oraz to co uważamy za mit wart kontynuowania – tłumaczy. Dokładniej nazywa się to pamięcią społeczną i nie jest to tożsame z polityką historyczną. Ta druga jest kreowana przez państwo.

Właśnie od kilku lat Żołnierze Wyklęci stają się elementem polityki historycznej. Tej państwowej – jak pogrzeb Inki i Zagończyka czy uroczystości pod pomnikami. I tej oddolnej – jak projekty artystyczne albo koszulki z Żołnierzami Wyklętymi, czyli tzw. „odzież patriotyczna”. Oraz tej z pogranicza obu sfer, jak biegi z okazji Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych.

Wolę biegać

Jak przyznaje Konrad, takie biegi są bardzo dobrą formą upamiętnienia takich dni. Wolę, aby w taki sposób je obchodzić, niż słuchać wypowiedzi urzędników państwowych w kościele. Sam biorę udział w takim biegu – zdradza. Anna zaś dodaje, że każda forma uczczenie, które daje np. przeżycie intelektualne jest dobra. Jeśli bieg, to świetnie, bo to niesie coś dalej za sobą – pracę nad rozwojem fizycznym. Uważam, że najlepszymi formami upamiętnienia jest kontynuowanie wartości, które mieli ci, których chcemy pamiętać. Wtedy będzie to najbardziej wartościowe – stwierdza.

Mam koszulki z biegu Wilczym Tropem, gdzie startuję już trzeci raz.

Inną formą pamiętania o Żołnierzach Wyklętych może być dla niektórych tzw. „odzież patriotyczna”. Oczywiście inne motywy niż Żołnierze Wyklęci też się pojawiają, a takich koszulek nikt nie nosi od święta, a raczej na co dzień. Noszą je też wędrownicy, jak chociażby Jakub. Mam jedną taką koszulkę z biegu niepodległościowego i noszę ją często – przyznaje. Podobną koszulkę ma Konrad, ale jego jest z biegu organizowanego właśnie jako sposób uczczenia Żołnierzy Wyklętych. Mam koszulki z biegu Wilczym Tropem, gdzie startuję już trzeci raz. Nie mam nic przeciwko takiej odzieży, pod warunkiem, że nie znajdują się na niej obraźliwe dla innych osób cytaty – zaznacza Konrad.

Natomiast dla Oli takie koszulki nie najlepiej się kojarzą i sama ich nie nosi. Jak ktoś sobie je nosi to nie widzę problemu, ale kojarzą mi się raczej ze skrajnymi narodowcami i osobami krzyczącymi „chwała bohaterom”, bo inni tak krzyczą, ale tak naprawdę się nad tymi okrzykami nie zastanowili – przyznaje.

Natomiast Anna Pospieszna podchodzi do tego od strony naukowej, bo mimo że każdy Polak ma tę samą flagę i godło, to patriotyczne koszulki zaczęła nosić mniej lub bardziej określona grupa osób. Jeśli taką odzież zaczyna ności określona grupa osób, to sama odzież zaczyna nabierać znaczenia w oczach tej grupy, jak i osób spoza niej. Po czasie, świadomie bądź nieświadomie kategoryzujemy osobę poprzez jej wygląd – tłumaczy.

Tolerancja, akceptacja, szacunek

Żaden z moich rozmówców, pytany o stosunek do osób mających inne poglądy, nie odpowiedział, że je potępia i nie chce mieć z nimi nic do czynienia. Jakub przyznaje, że toleruje inne zdania na temat Żołnierzy Wyklętych, bo mają je także jego znajomi. Anna idzie o krok dalej, nie tylko toleruje, ale też akceptuje opinie innych osób i przyznaje, że nie jest to łatwe. Z podobnego założenia wychodzi też Konrad, który szanuje każde zdanie. Miałem okazję w swojej okolicy rozmawiać ze starszym panem, który pamięta Żołnierzy Wyklętych i miał o nich negatywną opinię. Opowiadał mi, że uważali się za lepszych. Twierdzi też, że należy im się pomoc od okolicznych mieszkańców. Wysłuchałem pana, wymieniliśmy się kulturalnie opiniami i bardzo miło wspominam tamto wartościowe spotkanie – podkreśla.

Ola zauważa, że problemem może czasami być czyjś brak akceptacji, że inni mogą mieć odmienne zdanie. Dopóki oboje akceptujemy swoje różne zdania i nie wpływa to negatywnie na naszą relację to jest wszystko w porządku. A jak zauważa Jakub: nigdy nie będzie tak, że wszyscy będą się ze sobą we wszystkim zgadzać.

 

 

Zdjęcie: Czerwiec 1947. Żołnierze Wyklęci/Wikimedia Commons, Creative Commons BY 3.0

Radosław Rosiejka - przez dwa lata drużynowy drużyny wędrowniczej w Hufcu "Piast" Poznań-Stare Miasto. Lubi jeździć na rowerze i słuchać muzyki, ale nie robi tego równocześnie. Redaktor naczelny Internetowego Magazynu Wędrowniczego „Na Tropie”.