Poznajmy się! Łukasz Lewandowski
W samym dolnośląskim wędrownictwie jest sporo zmian: nowi ludzie, nowe wyzwania, świeży zespół. Mamy sporo do zrobienia i jest to dla mnie wyzwanie, a ja lubię wyzwania – mówi szef Referatu Wędrowniczego Chorągwi Dolnośląskiej hm. Łukasz Lewandowski.
Łukasz pełni funkcję szefa referatu już drugi raz. Zespół tworzą wraz z nim członkowie Kręgu Akademickiego Polifonia z Wrocławia oraz inne osoby, które wspierają go swoją wiedzą oraz doświadczeniem, w tym byli członkowie referatu. Właśnie odbywają się u nich warsztaty Z metodycznego punktu widzenia. Na wiosnę planują kolejną edycję Dolnośląskiego Zlotu Wędrowników.
Łukasz tworzył kursy podharcmistrzowskie Piąty Element oraz przewodnikowskie Cztery Żywioły, a także sporo kursów drużynowych wędrowniczych. Przygotowywał kiedyś trasy na Wędrowniczą Watrę, program instruktorski oraz konferencje. Jednak najlepszy dla niego czas to ten, kiedy prowadził w swoim Hufcu Bystrzyca Kłodzka drużynę wędrowniczą o specjalności turystycznej. Pracą, a zarazem pasją dla Łukasza jest fotografia. Wolny czas poświęca głównie na nią, ale także na góry i koszykówkę.
Podobno nie wchodzi się do tej samej rzeki dwa razy, więc skąd pomysł na powrót do referatu?
Podobno tak, ale rzeka w tym samym miejscu nigdy nie jest taka sama, może zmienić się jej nurt, bieg, woda dawno upłynie. I tak w samym dolnośląskim wędrownictwie jest sporo zmian: nowi ludzie, nowe wyzwania, świeży zespół referatu. Mamy sporo do zrobienia i jest to dla mnie wyzwanie, a ja lubię wyzwania.
Co chcielibyście kontynuować, a co zmienić albo czy planujecie zrobić coś zupełnie nowego?
Chcemy reaktywować propozycję programowo-metodyczną BMW
Na pewno chcemy kontynuować nasze wielkie warsztaty wędrownicze, a dodatkowo reaktywować propozycję programowo-metodyczną, która kiedyś już u nas funkcjonowała, czyli BMW – Biwaki Młodych Wędrowników mające na celu wspieranie świeżych początkujących środowisk wędrowniczych. Ponadto w ramach nowości myślimy intensywnie nad formą wspierania specjalności.
Jak zamierzacie wspierać specjalności?
Jeśli chodzi o specjalności to nie chcemy wchodzić w kompetencję referatów specjalnościowych, ale w przypadku gdy takiego nie posiadamy w naszej chorągwi to pomyślałem o cyklu różnych warsztatów specjalnościowych z prowadzącymi, którzy są mistrzami danej dziedziny. Ten pomysł zrodził się całkiem niedawno. Może to przyjmie również formę na przykład wędrowniczego turnieju koszykówki, który pozwoli nie tylko na integrację drużyn, ale na ciekawe współzawodnictwo, wymianę doświadczeń, rozwój fizyczny itd.
Jak chcecie zintegrować dolnośląskie środowisko wędrownicze?
Chcemy zorganizować kolejną edycję Dolnośląskiego Zlotu Wędrowników
Jesteśmy na etapie badania środowiska wędrowniczego w naszej chorągwi, sprawdzania potrzeb, jakości pracy, liczebności. Mamy w tym względzie sporo do nadrobienia. Po uzyskaniu danych, chcemy wiosną przyszłego roku zorganizować kolejną edycję Dolnośląskiego Zlotu Wędrowników, który pozwoli na właśnie taką integrację.
W internecie można znaleźć dużo zdjęć twojego autorstwa, w głównej mierze są to krajobrazy. Dlaczego zdecydowałeś się na fotografię krajobrazową?
Żeby dojść do fotografii musimy zacząć od gór. Na początku były one, jako jedna z moich pasji. Z czasem zaczęło mi jednak brakować możliwości uwieczniania tego, co widzę. I tak fotografia zawładnęła moim życiem. Praktycznie nie ma górskiego wyjazdu bez aparatu. Staram się pokazywać innym to, czego sami nie mogą zobaczyć oraz to jak ja patrzę na przyrodę, góry. Dzielę się swoimi uczuciami przez fotografię.
Ile jesteś w stanie poświęcić dla tego idealnego ujęcia?
Mam nadzieję, że to idealne ujęcie jest ciągle przede mną. Co do pozostałych zdjęć na pewno, by osiągnąć zamierzony efekt trzeba poświęcić sporo czasu na przygotowania. Odpowiedni sprzęt, wiedza to jedno. Do tego dochodzi całe mnóstwo bardzo wczesnych pobudek lub zupełnie nieprzespanych nocy, aby być w odpowiednim miejscu i czasie o wschodzie słońca. A jest to pora, o której najczęściej zdarza mi się fotografować krajobrazy. Przy tym całe mnóstwo przemierzonych kilometrów z plecakiem, a ten naprawdę potrafi sporo ważyć. Nierzadko z namiotem, by być jak najbliżej natury, by móc obudzić się razem ze świtem i patrzeć na niego niemal z najlepszego hotelu pod słońcem. Niemniej nawet jeśli nie uda się osiągnąć zamierzonego efektu, wykonać zdjęć to dalej jest to przede wszystkim świetnie spędzony czas wśród gór, przyrody, znajomych, przyjaciół. To sprawia zawsze radość i wywołuje pozytywne emocje, a w tym wszystkim o to właśnie chodzi.
Co było dla ciebie do tej pory dużym wyczynem?
Byłem totalnym kulinarnym beztalenciem
Moim wyczynem o dziwo nie było nic związanego z fizycznością, ale lata temu musiałem przygotować główne danie na biwaku, dwudaniowe, samodzielnie, dla dwudziestukilku osób. Wydaje się proste, ale dla kogoś, kto nie potrafi kompletnie gotować, było to trudne. Choć ostatni wyjazd na Mont Blanc też był ciekawy. Góry naprawdę potrafią dać wycisk, bywają takie chwile, że prawie każdy ruch sprawia ból. Plecak waży tonę, nogi i płuca nie dają rady, ale nie było jeszcze takiego momentu, w którym musiałbym powiedzieć sobie, że nie dam już rady. Jeśli chodzi o Mont Blanc i obiad, to wygrywa jednak obiad. Patrząc z tamtej perspektywy, byłem totalnym kulinarnym beztalenciem. Nie żebym teraz był mistrzem kuchni, ale było naprawdę gorzej.
Podobno chcesz napisać książkę, masz już jakiś pomysł na nią, a może już zacząłeś coś robić w tym kierunku?
Tak, to prawda. Ten pomysł kwitnie w moich myślach już jakiś czas. Koncepcja jest. Sporo spraw z tym związanych mam poukładane w głowie, ale póki co niestety nie mam czasu, aby przelać to wszystko na papier. Mam nadzieję, że w przyszłości uda się ten pomysł zrealizować.
Co jest dla ciebie większym wyzwaniem: bycie szefem referatu czy napisanie książki?
Książka, czy referat? To niełatwe pytanie. Na pewno w obu przypadkach potrzebna jest bardzo duża dawka kreatywności i szerokiego spojrzenia na wiele spraw. Jednak jeśli chodzi o książkę, można pozwolić sobie na o wiele większą dowolność, wyobraźnia nas w zasadzie nie ogranicza bo poruszamy się w nierzeczywistym świecie. Nie wiem jednak, czy potrafię wskazać jednoznacznie, co może być większym wyzwaniem. Choć myślę, że prowadzenie referatu może w pewnym stopniu zwyciężyć w tej potyczce.
Justyna Gromek - działa przy Zespole Wędrowniczym w Wydziale Wsparcia Metodycznego GK ZHP jako Szefowa Promocji. Na co dzień studentka zarządzania, miłośniczka przeżywania muzyki na żywo oraz stała bywalczyni kina.