Plusy i minusy 40. Zjazdu ZHP

Ważny Trop / Radosław Rosiejka / 20.12.2017

Po 40. Zjeździe ZHP przewija się kilka opinii na jego temat. Z jednej strony mamy nową Strategię i Władze Naczelne wybierane o późnych porach. Mamy też delegatów, dla których zjazd mógłby się skończyć w piątek w nocy.

Po zakończeniu 40. Zjazdu ZHP zapytaliśmy kilku jego uczestników o opinie. Wybór padł na instruktorów działających w referatach wędrowniczych phm. Michała Rutę i phm. Jakuba Laska. Do tego zadaliśmy kilka pytań kierowniczce Wydziału Wsparcia Metodycznego GK ZHP hm. Ewie Sidor, członkini Zespołu Wędrowniczego przy WWM GK ZHP phm. Weronice Szatkowskiej oraz członkowi komendy Wędrowniczej Watry 2016 phm. Patrykowi Rempale.

Zmieniła się grupa delegatów i ich wiek

Jedna z rzeczy, która rzuca się w oczy, to wiek uczestników Zjazdu. To też widać po naszych rozmówcach. Jak sami przyznają, w porównaniu, z poprzednimi zjazdami zmieniła się grupa delegatów i ich wiek. Dla mnie widełki 25-35 są bardzo zadowalające – zauważa hm. Ewa Sidor, dla której był to już piąty Zjazd ZHP. I w tym gronie delegatka z Chorągwi Stołecznej była w grupie tych bardziej zaprawionych w zjazdowych bojach instruktorów. Był to jej trzeci raz w roli delegatki, poza tym na jednym ze zjazdów była gościem, a na jeszcze innym jako ustępująca członkini Rady Naczelnej.

Być może jednak średnia wieku na Zjeździe nie była tak ważna, jak kampania wyborcza. Pierwszą kandydatkę na naczelniczkę poznaliśmy na wiele miesięcy przed 40. Zjazdem ZHP. Kandydatki i kandydaci do władz mieli swoje strony internetowe, fanpejdże na Facebooku, a przede wszystkim spotykali się z delegatami. To był wielki plus, że kampania była bardzo transparentna i fakt, że z kandydatami można było wcześniej porozmawiać – stwierdza phm. Weronika Szatkowska, która na 40. Zjeździe ZHP była jako gość.

zdjecie3

Również na samym Zjeździe była przestrzeń do merytorycznej dyskusji przed przyjęciem konkretnych uchwał i wyborem władz ZHP. Choć tutaj trzeba nad tym trochę popracować. Poza zbiórkami delegatów przed Zjazdem przydałaby się możliwość, już podczas samych obrad, przeprowadzenia dyskusji panelowych. Nawet była taka w planach na temat strategii, ale niestety nie doszła do skutku z powodu braku czasu – podkreśla delegat z Chorągwi Opolskiej phm. Jakub Lasek będący na zjeździe po raz pierwszy.

W pytaniach nie zawsze liczyła się odpowiedź

Jednak nie popadajmy w przesadny optymizm, bo nie było tak, że zadawano same merytoryczne pytania. I przez przypadek nagle robił się środek nocy. Momentami czułem się jakbym był wśród polityków, a nie harcerzy. Miałem wrażenie, że niektóre prywatne spory i sprawy, które nie musiały być wygłaszane publicznie, właśnie na przestrzeń publiczną zostawały specjalnie wyciągane – stwierdza debiutujący delegat Chorągwi Wielkopolskiej phm. Michał Ruta.

Bardzo dobrze, że zespoły kandydujące do Władz ZHP zaprezentowały się wcześniej

Ewa Sidor też zwraca uwagę na pytania do kandydatów: W mojej ocenie, szczególnie w piątek, pytającym głównie chodziło o zdyskredytowanie osób, na które nie chcieli oddać głosu, niż na rzeczywistym poznanie kierunku przyszłego ich działania.

Co do kierunku zmian delegaci mogli czuć się lekko zaskoczeni. Bardzo dobrze, że zespoły kandydujące do Władz ZHP zaprezentowały się przed Zjazdem. Jednak nie podobało mi się to, że dopiero na nim zaprezentowały swoje konkretne plany i pomysły – ocenia Jakub Lasek. Jak podkreśla, delegaci, którzy chcieli kierować się nie tylko marketingiem politycznym i doświadczeniem poszczególnych zespołów, ale też konkretnymi propozycjami zmian na poziomie centralnym, musieli podjąć decyzję na samym Zjeździe.

zdjecie2

Zmęczeni delegaci

Z drugiej strony, ciągłe dyskusje zmęczyły samych delegatów. Dali temu wyraz przegłosowując w piątek wieczorem propozycję zamknięcia możliwości zadawania pytań do kandydatów. Argument za tym krokiem był taki, że pytania się powtarzają. I faktycznie część z nich była wielokrotnie zadana na spotkaniach z kandydatami i na zbiórkach wyborczych.

Jeśli ktoś starał się być na bieżąco, to na niektóre pytania odpowiedź mógł znać na pamięć – twierdzi Michał Ruta, który akurat nie miał nic przeciwko kontynuowaniu serii pytań do kandydatów.

Zza stołu prezydialnego widać miny uczestników

Ale innym powodem zakończenia zadawania pytań do kandydatów oraz rozmów na temat różnych uchwał mogło być to, że po prostu delegatom się nie chciało. Niektórzy zupełnie nie byli zainteresowani dyskusją plenarną czy przedłożonym projektami uchwał. Zza stołu prezydialnego widać miny uczestników. Dla wielu osób po etapie wyborów do władz zjazd mógłby się zakończyć. To naprawdę przygnębiające – ocenia Ewa Sidor.

To, dlaczego części delegatów się nie chciało zostanie ich tajemnicą, ale nie jest nią fakt, że w sobotę wieczorem i w niedzielę wielu delegatów nie brało udziału w głosowaniach. Jakub Lasek stwierdza, że była to jedna czwarta delegatów. To jasno pokazuje, że części osób nie zależało na innych sprawach niż wybory, a potwierdza frekwencja podczas głosowania w piątek w nocy i w sobotę w nocy. Pierwsze głosowanie dotyczyło wyboru naczelniczki i wzięło w nim udział około 200 delegatów. Ale gdy następnego dnia o podobnej porze odbyło się głosowanie nad uchwałą o powszechnym stosowaniu form żeńskich w ZHP to na sali było mniej osób.

Ostatecznie uchwała, która odpowiadałaby rzeczywistości, w której naczelniczka jest Naczelniczką ZHP, a nie Naczelnikiem przepadła w głosowaniu. 71 delegatów było za wprowadzeniem tej kosmetycznej zmiany, a 81 delegatów przeciwko. Ewa Sidor ocenia, że wynik głosowania to dobry powód do rozpoczęcia szerokiej instruktorskiej debaty na temat równości płci. Ale jak długa to może być debata pokazuje jakość dyskusji nad uchwałą i reakcje części delegatów.

zdjecie 1

Czas, czas i jeszcze raz czas

Co można zmienić w przyszłości? Tutaj pada jedna odpowiedź – czas obrad. Dajemy zły przykład naszym ludziom, od których wymagamy, żeby spali na biwakach przez rozsądną liczbę godzin, a sami wybieramy Przewodniczącego ZHP o pierwszej w nocy – zauważa będący drugi raz delegatem phm. Patryk Rempała z Chorągwi Śląskiej.

Tutaj delegaci podsuwają dwa rozwiązania. Pierwsze z nich to lepsze przygotowanie ich samych. Może większe skupienie się na zbiórkach delegatów nad projektami uchwał zaowocowałoby krótszymi obradami 40. Zjazdu ZHP i nieucinaniem dyskusji. To, jakie ma to znaczenie pokazuje przyjęta Strategia ZHP. To była chyba najszybciej przyjęta strategia jaką pamiętam – stwierdza Ewa Sidor.

Wiele czasu pochłonęły wystąpienia gości

Druga opcja to inna organizacja obrad. Wiele czasu pochłonęły wystąpienia gości, którzy przemawiali w piątek. Mnie jechanie z drugiego końca Polski, żeby wysłuchiwać sześciu godzin wystąpień z perspektywą wyborów Przewodniczącego w środku nocy raczej frustrowałoby – stwierdza Weronika Szatkowska. A Kuba Lasek sugeruje, że może warto w przyszłości wprowadzić jakieś ograniczenia do kilku wystąpień najważniejszych gości, bo dzięki temu byłoby więcej czasu na dyskusje.

Jednak nie jest tak, że przedłużające się obrady wynikały tylko z organizacji i wystąpień gości, bo jak podkreśla Michał Ruta przede wszystkim sami delegaci potrzebowali dużo czasu na dyskusje i głosowania nad poprawkami uchwał. I akurat tego nie uważa za problem. Poza tym, przewodniczącemu 40. Zjazdu ZHP hm. Krzysztofowi Paterowi i tak udawało się zapanować na sytuacją.

zdjecie4

Mimo pewnego niedosytu i nienajlepszego odbioru decyzji Zjazdu o ucinaniu wielu dyskusji pytani przez nas delegaci uważają go za udany. Cieszę się, że Zjazd mimo niewielkiej ilości czasu przyjął wiele uchwał, które będą miały realny wpływ na naszą organizację – uważa Jakub Lasek. Podobnie uważa też Michał Ruta.

Pewnie ten pozjazdowy niedosyt mógłby być zdecydowanie mniejszy, gdyby więcej osób czuło, że ma realny wpływ na kształt ZHP. Mam wrażenie, że nie uczymy ludzi odpowiedzialności za organizację, krytycznego podejścia do jej struktur i dogmatów, nie uczymy ich odpowiedzialności za zmiany. A szkoda, bo gdyby przygotowywać ich wcześniej, o wiele łatwiej przychodziłoby im wchodzenie do zespołów zarządczych i decydowanie – uważa Weronika Szatkowska.

Radosław Rosiejka - przez dwa lata drużynowy drużyny wędrowniczej w Hufcu "Piast" Poznań-Stare Miasto. Lubi jeździć na rowerze i słuchać muzyki, ale nie robi tego równocześnie.