Harcerz harcerzowi wilkiem
Jedną z ważniejszych zasad harcerskiego wychowania jest braterstwo. Powinno być ono widoczne w każdym naszym działaniu, a zwłaszcza w kontakcie z drugim człowiekiem. Ale kiedy nie mówimy gawędy, nie prowadzimy zbiórki, nie jesteśmy liderem zespołu, to jak jest naprawdę z naszym braterstwem?
Istotnie bardzo dużo mówimy o braterstwie w ZHP. Jako drużynowi, instruktorzy, szefowie zespołów często staramy się pielęgnować to, co kryje się pod tym słowem. Jednak ostatnio coraz częściej w harcerstwie zamiast braterstwa dostaję rozgrywki, zagrywki i igrzyska.
Dzień Myśli Braterskiej – jeden dzień w całym roku
Doskonale pamiętam czas, kiedy byłam drużynową. 22 lutego był dla mnie wyjątkowy, bo na zbiórkach tworzyła się niesamowita i niepowtarzalna magia. W każdym roku było inaczej. To trochę jak z Wigilią – wszyscy są dla siebie mili, bardzo chętnie sobie pokazują wyrazy sympatii. I co najważniejsze: to naprawdę jest szczere. W ten szczególny dzień słyszysz słowa, które w zasadzie chciałbyś usłyszeć częściej. Budujące jest to, że naprawdę siebie nawzajem wtedy doceniamy i ciepło myślimy o swoich harcerskich mentorach.
Jest tak samo, jak w bajce o Kopciuszku
Magia udziela się również w otoczeniu organizacji. Bardzo chętnie opowiadamy ludziom, czym jest Dzień Myśli Braterskiej. Można nawet zauważyć pewną dozę podziwu dla nas. Bo ktoś, kto nigdy nie był w harcerstwie, uważa, że spotkania, życzenia, czy opowiadanie o harcerskiej przygodzie, właśnie w dzień urodzenia kogoś, kto za tym wszystkim stoi, jest po prostu wyjątkowe. I tak całkiem serio – myślę, że trochę nam zazdroszczą. Niestety, po północy czar pryska, dokładnie tak samo, jak w bajce o Kopciuszku. Po prostu stajemy się sobą.
Najlepsze i najgorsze w harcerstwie…
Wielu z nas na pewno podpisze się pod tym, że najwięcej wartościowych ludzi poznał w harcerstwie. I niepodważalnie jest to jedna z wartości dodatnich w organizacji. Nie raz, nie dwa dostałam masę wsparcia od swoich współpracowników, ale i czasami od osób, które po prostu chciały coś miłego o mojej pracy napisać. Niesamowite, że niekiedy osoby, które wcale cię nie znają, ale doceniają twoją pracę, po prostu za nią dziękują. Za wiele kwestii jestem wdzięczna organizacji, a najbardziej za ludzi. Dobrze wiem, że to, co najlepsze mnie spotkało to ludzie w ZHP. Niestety, zarazem najgorsze. Nieważne na jakim szczeblu pracujemy, mam wrażenie, że wszędzie jest tak samo. Potrafimy być tak samo wspierający, jak i obrzucający.
Obrzucenie kogoś błotem jest jak grand prix
Bardzo często na zbiórkach kadry drużyny czy szczepu, jej uczestnicy wychodzą z płaczem lub odchodzą z hukiem. Zwłaszcza w drużynie wędrowniczej, gdzie często obrzucenie kogoś błotem jest jak grand prix w konkursie – tyle, że jeszcze nie wymyślono jego nazwy. Do zjazdu hufca zawsze są obszerne przygotowania. Władze piszą sprawozdania, a ci, co chcą igrzysk skrzętnie odnotowują wszelkie potknięcia, by na zjeździe móc w odpowiednim momencie wstać i powiedzieć komuś, że wszystko co robi jest złe. Co gorsze, naprawdę nie przebierają w słowach. Bo oczywiście, krytyka działań jest dozwolona. Możemy się ze sobą nie zgadzać, ale nie możemy się nie szanować.
Nikt nie powie o tobie tyle, co harcerz
Jest taka niepisana zasada: im więcej robisz, tym więcej się o sobie dowiesz. Po 17 latach w harcerstwie, mogę powiedzieć, że coś już zrobiłam. Nie wszystko, co mogłam, ale starałam się wykorzystywać wszystkie szanse, jakie otrzymałam. Miałam wiele potknięć, upadków i sporych dołów, ale uważam, że kilka rzeczy naprawdę się udało. I kiedy masz poczucie, że naprawdę wyszło, że ludzie się spisali na medal, a czasami jesteś tak zwyczajnie dumny z tego, co się wydarzyło, to właśnie wtedy się o sobie najwięcej nasłuchasz. O tym, jaką drużynową czy jakim drużynowym jesteś, o ścieżce instruktorskiej, twojej drużynie i o tym, jak ją prowadzisz. Ba, dostaniesz wtedy ocenę, której nawet się nie spodziewasz i to nawet nie w zjadliwej formie, a o kanapce to możesz myśleć tylko w kontekście śniadania lub kolacji. Wtedy zadasz sobie pytanie: co z twoim braterstwem, organizacjo?
Monika Kubacka - absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej Uniwersytetu Warszawskiego. Pełniła funkcje na wszystkich szczeblach organizacji - od zastępowej po kierowniczkę wydziału. Dzisiaj szczęśliwa pracowniczka jednego z największych domu mediowych w Polsce i instruktorka Hufca ZHP Toruń.