Wędrujące dżinsy
Organizacja wydarzenia dla lokalnej społeczności bez spiny. Ale ze współpracą, rzetelnym planowaniem i wzajemną pomocą. 2 PDW Harmider pisze o tym, jak to robi.
Jesteśmy drużyną wędrowniczą 2 PDW Harmider z małej podpoznańskiej miejscowości – Puszczykowo. Według nas nie dzieje się w niej zbyt wiele. Może dlatego, że jest trochę sypialnią Poznania. Mieszkańcy traktują ją jako miejsce odpoczynku na łonie natury, w ciszy, po dniu spędzonym w dużym, pełnym zgiełku mieście. Nie czują potrzeby angażowania się w życie lokalnej społeczności. Pomyśleliśmy – dlaczego by tego nie zmienić?
Po co robić szajs, skoro można zrobić sztos?
Stąd pomysł na zorganizowanie czegoś. Celem było wzajemne poznanie się, zawiązanie więzi i wzbudzenie przywiązania do lokalnej małej ojczyzny. Mogłoby to być cokolwiek; piknik, wieczór planszówek, ale pomyśleliśmy, że po co robić szajs, skoro można zrobić sztos i przy okazji przekazać coś wartościowego? Staramy się tak działać od dwóch lat. Dwa razy zorganizowaliśmy piknik ekologiczny, a niedawno punkt wymiany ubrań swap shop.
Swap – wymieniać, shop – sklep
We współczesnym świecie nabywanie i wyrzucanie ubrań to przyzwyczajenie społeczeństwa konsumpcyjnego, do którego mógłby przyznać się każdy z nas. Należy więc zadać sobie pytanie: dlaczego wyrzucamy ubrania, które można jeszcze nosić? Bo kupujemy nowe, bo nam się nudzą, bo wyszły z mody.
A jak często zdarza się nam kupić coś, czego nie potrzebujemy i ostatecznie nie używamy, a ciuch leży w szafie i zalega? To oczywiste, że ludzie kupują za dużo ubrań. Wyrzucając dobre ubrania, po pierwsze zwiększamy ilość produkowanych śmieci, a po drugie marnujemy posiadane przez nas dobra materialne, które mogłyby służyć drugiemu człowiekowi.
Idea sklepów bezgotówkowych sięga początków naszej cywilizacji
Czym jest więc swap shop? Swap – wymieniać, shop – sklep, a więc sklep, gdzie towar wymienia się na towar. Idea sklepów bezgotówkowych, bazujących na wymianie barterowej, sięga początków naszej cywilizacji. Ta stara, dobra metoda handlu, znana jako coś za coś wraca do nas w XXI wieku w postaci punktów swap shop.
Swap shop w naszym mieście
Podczas działania punktu w naszym mieście, mieszkańcy Puszczykowa mogli wymienić się swoimi ubraniami, dowiedzieć się paru ciekawostek związanych ze świadomą konsumpcją, poznać się, porozmawiać i wspólnie spędzić czas, jednocześnie wspierając globalną inicjatywę ekologiczno–społeczną.
Naszym celem było pokazanie, jak proste może być współgranie z matką naturą przez zahamowanie konsumpcji i nadmiernego nabywania towarów. Pozornie proste rzeczy, jak wymiana ubrań, zachęcają ludzi do bardziej świadomego kupowania i zapoznają ich z zasadą 3R (reduce, reuse, recycle). Ta zasada pokazuje, że zepsutą lub niepasującą rzecz niekoniecznie należy od razu wyrzucać, ale można ją jeszcze przetworzyć, lub wymienić na inną.
Ci którzy przyszli byli bardzo wkręceni i zaangażowani
Zależało nam też na wytworzeniu przyjaznej atmosfery. Ludzi nie przyszło wielu, przypuszczamy, że to dlatego, że tego dnia w mieście odbywały się komunie, poza tym była to niedziela niehandlowa, więc na ulicach raczej nie było ruchu. Ale ci, którzy przyszli, byli bardzo wkręceni i zaangażowani, popierali pomysł, a niektórzy starali się doradzić, w jaki sposób działać, żeby wydarzenie miało większy odzew. Ubrania, których nie udało się wymienić, trafiły do stowarzyszeń, które przekażą je osobom potrzebującym.
Skorzystaliśmy z doświadczenia
W drużynie podzieliliśmy się zadaniami. Tak duże wydarzenie, jakim był swap shop na miejscowym rynku, rozłożyliśmy na czynniki mniejsze. Każdy miał jakieś zadanie: projekt, wydruk i wywieszanie plakatów, nawiązanie współpracy z urzędem miasta i miejskim centrum kultury, załatwienie wieszaków i stojaków, logistyka całego wydarzenia oraz promocja. Zaczęliśmy planować nasz swap shop na około miesiąc wcześniej.
Wcześniej zorganizowaliśmy dwa pikniki ekologiczne
Doświadczeniem, które pomogło nam lepiej się przygotować do tego wydarzenia był piknik ekologiczny, który zorganizowaliśmy dwa razy – dwa lata temu i rok temu podczas dni miasta. Za pierwszym razem było bardzo chaotycznie. Po czasie zrozumieliśmy, że nie do końca wiedzieliśmy, co chcemy przekazać i nie zaplanowaliśmy swoich działań. Za drugim razem było lepiej.
Wydarzenie poświęciliśmy świadomej konsumpcji, na niej się skupiliśmy. Staraliśmy się pokazać ludziom drogę, jaką przebywają rzeczy, które kupujemy, zanim trafią do naszych domów i jaki wpływ transport produktów ma na środowisko. Chcieliśmy, żeby kupujący następnym razem, stojąc przy półce w sklepie, pomyśleli czy wezmą pomidory polskie czy hiszpańskie. Uczulaliśmy też na warunki wytwarzania produktu oraz płacę, która nie zawsze jest sprawiedliwa.
Nie możemy na to wpłynąć u źródła problemu, ale sama świadomość przekazywana dalej może być pierwszym kroczkiem do zmiany na lepsze – do czegoś większego. Przygotowaliśmy wtedy stoisko, na którym można było wziąć udział w różnych aktywnościach takich jak: przyporządkowanie roślin uprawnych do kraju ich pochodzenia, zagranie w memory z certyfikatami fair trade czy posadzenie swojego ziemniaka.
Wyciągnąć wnioski
Swap shop wyszedł lepiej niż poprzednie działania, bo skupiliśmy się na jednej rzeczy. Wiedzieliśmy, co chcemy przekazać i jaką dobrać do tego formę. Dlatego, jeśli czujemy, że wychodzimy do ludzi ze słuszną inicjatywą, nie warto się poddawać po pierwszym razie, nawet jeżeli odbiór nie był taki, jak byśmy chcieli.
Dzięki doświadczeniu wiemy, co zrobić
Lepiej wyciągnąć wnioski, by następnym razem odzew był większy. Teraz rozważamy zmianę dnia – być może w sobotę lub niedzielę handlową w okolicy będzie kręcić się więcej osób i zajrzą choćby przypadkiem. Dzięki doświadczeniu wiemy co zrobić, by kolejne wydarzenia zaktywizowały większą liczbę mieszkańców. Poza tym, uważamy, że wartościową inspiracją do działań wędrowniczych mogą być cele zrównoważonego rozwoju określone przez ONZ, definiujące problemy globalne, które łatwo można przełożyć na te bliższe nam – lokalne.
Współpraca drużyny
Organizacja swap shopu i pikników dała też wiele drużynie. Przede wszystkim większe zgranie – czujemy się ze sobą swobodnie, dobrze się razem bawimy, a przy tym robimy konstruktywne rzeczy. Długo zajęło nam nauczenie się pracy z formą projektową, ale za trzecim razem, kiedy już to opanowaliśmy, poszło nam bardzo zgrabnie.
Praca była rozłożona w czasie, a każdy miał zadanie, które dawało szansę na wykazanie się, to znaczy było ambitne i adekwatne do możliwości. Jeżeli ktoś czuł, że nie da rady, mógł śmiało prosić innych o pomoc. Dzięki dobremu gospodarowaniu czasem przy racjonalnym nakładzie pracy, zrobiliśmy wydarzenie, które przyniosło nam satysfakcję, a jednocześnie odpowiedziało na potrzeby lokalnej społeczności, cały czas mając na uwadze problemy współczesnego świata.
2 PDW "Harmider" - artykuł napisali: Anna Prendke, Maja Łukowska, Zuzanna Mazurek, Margaretta Ohnsorge, Witold Borowiak, Jakub Basiński. Jesteśmy paczką przyjaciół, a większość naszych działań poświęcona jest ekologii.