Orzeł orze, czyli kto naprawdę odzyskał niepodległość
Rok 1795. Z mapy Europy znika Rzeczpospolita. Jej mieszkańcy stają się poddanymi Austrii, Prus i Rosji. Skoro przestało istnieć polskie państwo i nie ma już polskiego króla – czy w ogóle są jeszcze jacyś Polacy? A jeśli tak – gdzie ich szukać?
W XVIII w. ludzie czuli się lojalni wobec państwa, to znaczy króla, który sprawował nad nim władzę i wobec prawa, które ich obowiązywało. Tożsamość państwowa i narodowa, jeśli w ogóle istniały, były w zasadzie jednym i tym samym. Skoro więc nie ma już króla polskiego i nie ma Polski – oznacza to, że nie ma już Polaków. Takiego zdania jest na przykład Józef Wybicki (tak, ten Wybicki). Co prawda, po kilku latach zmieni zdanie, pisząc w Pieśni Legionów Polskich we Włoszech słowa: Jeszcze Polska nie umarła, kiedy my żyjemy. Ale tu wypada postawić drugie pytanie. My – to znaczy – kto?
Pytanie to może dać ciekawą odpowiedź. Państwo, które upadło, Rzeczpospolita, było państwem szlachty. Maksymalnie 10% ludności zamieszkującej jego terytorium zaliczało się do herbowych. A co z pozostałymi 90%?
Kim jesteś?
Wykonajmy pewien eksperyment myślowy. Wyobraźmy sobie, że u progu XIX w., niech będzie, w owym roku 1812, pukamy do losowo wybranej chłopskiej chaty. Gdy na progu ukaże się chłop, zapytajmy go kim jesteś? Jakiej odpowiedzi możemy się spodziewać?
Polska dla chłopa nie istnieje. Chłop nie ma ojczyzny
Chłop odpowie: ja? jestem katolikiem (lub prawosławnym, w każdym razie wymieni nazwę jakiegoś wyznania i wskaże świątynię, do której chodzi). Ja – usłyszymy od chłopa – jestem tutejszy, jestem mieszkańcem tej wsi i tej okolicy. Ja – doda – jestem poddanym tutejszego pana (wskaże nam jeszcze, gdzie stoi dwór tego pana). Na końcu powie: ja – jestem poddanym dobrego króla równie odległego i potężnego jak Bóg, przed którym i ja i mój pan zginają kolana w tym samym kościele. Ale Polska? Polska dla chłopa nie istnieje. Chłop nie ma ojczyzny. Chłop ma pana i pańszczyznę do odrobienia. Nasz eksperyment da zbliżony efekt na wszystkich ziemiach dawnej Rzeczypospolitej. Co to dla nas oznacza?
Skoro sprawa polska to jest sprawa pańska, a nie chłopska, to o obudzeniu 20 milionowego narodu musi marzyć każdy, kto myśli o pokonaniu trzech zjednoczonych potęg i wskrzeszeniu państwa polskiego. Długa droga przed tymi, którzy stawiają sobie ten cel.
Długi marsz
Popatrzmy na trzy scenki przy trzech kamieniach milowych, które znaczą trasę tego długiego marszu.
Rok 1840 – przygotowywane od kilku lat powstanie trójzaborowe ma rozpocząć się w Galicji. Tak zwany lud nieufnie jednak traktuje przebierańców udających chłopów, na skutek czego policja rozpoczyna aresztowania, a emisariusze Młodej Polski podburzający ludność do powstania lądują w austriackim więzieniu. Zryw niepodległościowy zostaje udaremniony.
Chłopi uważają szlachtę walczącą z Moskalami za groźnych szaleńców
Rok 1863 – chłopi pomagają rosyjskim władzom ścigać powstańców styczniowych (chociaż niektórzy odrabiają pańszczyznę w powstaniu) i generalnie uważają szlachtę walczącą z Moskalami za groźnych szaleńców. Zwykli ludzie dają znać Moskalom o pojawiających się oddziałach, czasem atakują dwory szlacheckie. I pamiętają, że ziemię dostali na własność od cara, a nie od panów.
Lata 1883-1886. Ludzie wszystkich warstw społecznych z zapartym tchem czekają na kolejny odcinek Trylogii w warszawskim Słowie (gdyby żył dzisiaj, Sienkiewicz pisałby scenariusze seriali). Wśród czekających jest wielu chłopów. Niektórzy, niepiśmienni, proszą, by im czytać na głos. Co się takiego wydarzyło, że ten chłop, którego przodków bohaterowie Trylogii nazywali chamami i traktowali jak zwierzynę łowną zaczytuje się teraz przygodami pana Zagłoby, Skrzetuskiego i Podbipięty?
Co zmieniło się w duszy chłopa?
Co takiego się stało, że chłop, robotnik, mieszczanin, przyjął za fakt, że historia tej Polski, która upadła, historia państwa szlachty, to jest jego historia? Co się stało, że bierze w walce z caratem w rewolucji 1905 r. albo w bratobójczej walce z tymi, którzy walczą z caratem, bo wierzy, że chaos i anarchia szkodzą sprawie narodowej? Co się stało, że będzie wstępował do Legionów Polskich Piłsudskiego albo zamykał okiennice na widok legionistów i odchodził z Królestwa Polskiego na wygnanie w głąb Rosji? Słowem – co się w duszy chłopa zmieniło, że na to samo pytanie, które zadawaliśmy w czasie naszego eksperymentu, sto lat później, w roku 1912 r., chłop odpowiada: ja jestem Polakiem? Rozwiązanie zagadki jest proste i mało atrakcyjne. Wykonana została tytaniczna praca.
Poczujcie teraz klimat wyzwania. Po upadku powstania styczniowego, kiedy buntownicza szlachta jest zdziesiątkowana walkami, dobijana widłami przez chłopów po lasach, wieszana, więziona w Cytadeli i zsyłana na Syberię lub też przebywa na emigracji z dala od tych okropności, Rosjanie i Prusacy sądzą, że ostatecznie pozbyli się problemu z Polakami. A wśród inteligencji pojawia się myśl: udowodnijmy zaborcom, że się mylą!
Do narodu trzeba włączyć tych, którzy nie czuli się jego częścią
Panowie (wyobraźcie sobie brodatych poważnych mężczyzn z XIX w., którzy to mówią), walka się jeszcze nie skończyła. Jedyna szansa, by przejść do następnej rundy, niezależnie od przyjętych barw klubowych, czy jesteśmy socjalistami, narodowcami, ludowcami, to wzmocnić naród, włączyć do niego tych, którzy nigdy nie czuli się jego częścią. Żeby to zrobić – musimy uczyć czytać i pisać po polsku; musimy sprawić, by chłop dostrzegł, że łączy go niewidzialna wspólnota z chłopem z odległej wsi, a nawet z ziemianinem, a najlepiej, by była to religia (tu najłatwiej będzie pracować z tymi chłopami, którzy widują się z panami w tym samym kościele); wreszcie, musimy dowolnymi środkami pomagać najsłabszym – robotnikom, chłopom, kobietom itd.
Nowoczesne społeczeństwo
Odzyskano niepodległość i zbudowano nowoczesne społeczeństwo
Rękami tych słabych, którzy uwierzyli, że zmartwychwstała Polska będzie ich Polską została wywalczona niepodległość. Nie byłoby odrodzenia Polski bez chłopa! Godny podziwu i dumy wydaje mi się ten ogrom pracy poprzedzającej odzyskanie niepodległości. Zwróćmy też uwagę na różnicę jakościową między Rzeczpospolitą przedrozbiorową i odrodzoną II Rzeczpospolitą. W 1795 r. upadła Polska stanowa, państwo szlachty. W 1918 r. odrodziła się Polska demokratyczna, państwo wszystkich jego mieszkańców (nie wyłączając mniejszości narodowych i kobiet). Za życia jednego pokolenia (powstańcy styczniowi dożywali swoich dni w niepodległej Polsce), udało się nie tylko odzyskać niepodległy byt państwowy, ale i zbudować nowoczesne społeczeństwo. Co więcej, zwycięstwo to udało się odnieść w trudnych warunkach, pod stałym naciskiem zaborczych władz, na terytorium podzielonym między trzy potężne imperia. Z punktu widzenia każdego z nich ziemie polskie były nieciekawymi peryferiami, których modernizacja nie była priorytetowym zadaniem.
Stulecie odzyskania niepodległości to dobry czas na to, by przez chwilę pomyśleć o tych, którzy dzień po dniu, nieustępliwie wykonywali ciężką robotę, o zapomnianych bohaterach morderczych i nieatrakcyjnych zmagań, prawdziwych architektach efektownego zwycięstwa.
Zainteresowanym osobom polecam książki:
- Andrzej Chwalba, Historia Polski 1795-1918, Kraków 2000
- Jędrzej Moraczewski, Przewrót w Polsce, Warszawa 2015 (wyd. I Kraków–Warszawa 1919)
Przeczytaj też:
Karol Karczyński - człowiek w drodze, pożeracz przestrzeni (pieszo, autostopem, pociągiem; czasem pod żaglami). Absolwent historii, niedokończony filolog, belfer, członek Zespołu Kadry Kształcącej Hufca Gdańsk Śródmieście. Kocha: Wielką Niedźwiedzicę, góry i morze, wiedzieć. Najważniejsze, czego nauczył się w życiu: dobre jest każde pytanie, które daje ciekawą odpowiedź.