O lojalności

Jacek Grzebielucha / 12.01.2020

Sto lat istnienia ruchu harcerskiego to piękny przykład kształtowania pożądanych postaw społecznych wśród młodzieży. Jedną z ważniejszych wartości pielęgnowanych w harcerstwie jest lojalność. W jakich jednak sytuacjach jest ona wystawiana na próbę? Czy da się ją kupić?

Przybycie na pierwszą zbiórkę harcerską nierozerwalnie wiąże się z przyłączeniem do nowej grupy społecznej. Harcerstwo łączy nie tylko przez wspólne przeżywanie, ale i wspólną symbolikę. Młody człowiek utożsamia się z barwami, nazwą, znakiem graficznym czy proporcem swojego środowiska.

To moment, kiedy lojalność zaczyna się przejawiać w konkretnych sytuacjach

Uczyliśmy się wszyscy zwyczajów, obrzędów, okrzyków i wykuwaliśmy swój pomysł na harcerstwo. To był moment, kiedy lojalność zaczęła się przejawiać w konkretnych przykładach i w konkretnych sytuacjach wychowawczych. Nagle pojawiły się antagonizmy, uzasadnione tylko z perspektywy dziecka – ze sporem ZHP kontra ZHR na czele.

Nieugaszanie tego rodzaju sporów na czas mogło być zawinione przez drużynowego. Wszak obie organizacje grają do jednej bramki, więc lojalność zasadom ruchu harcerskiego jest niemal tożsama dla obu organizacji. Ciężar bycia lojalnym należy więc przenieść w takiej sytuacji z bycia lojalnym drużynie czy organizacji, na większe, uniwersalne wartości harcerskie.

Czemu zmiana ciężaru, a nie zmiana przedmiotu lojalności? Bo nie chcemy przecież sprawić, aby automatycznie harcerze zaczęli się wstydzić swojego środowiska. Na tym polega zasada pięknego różnienia się między organizacjami. Na tym też polega zdrowe współzawodnictwo między drużynami w ramach rajdów czy różnego rodzaju zawodów. To dążenie do udowodnienia, że ja i moja drużyna harcerska jesteśmy najlepsi.

Finanse

Z perspektywy dorosłego wolontariusza nasza lojalność musi sprostać innym wyzwaniom. Pieniądze to temat rzeka, ale też uniwersalne uzasadnienie na wszystko, co zbyt trudne do wytłumaczenia.

Zdania można odczytywać zarówno w kontekście HAL, jak i HAZ

Zapytałem jakiś czas temu na facebookowej grupie o kwestię zarabiania przez instruktorów harcerskich w czasie Harcerskiej Akcji Letniej. Odpowiedzi nie były zaskakujące, a prezentowały bardzo różne punkty widzenia. Najpierw, że instruktorzy nie powinni dokładać pieniędzy, bo są już wolontariuszami i poświęcają swój czas i energię (w zamian tylko za wikt i opierunek). Po drugiej stronie poruszano argumenty, że młodzi ludzie w tym czasie mogliby zarabiać na studia, wyjeżdżać i podróżować, więc trzeba ich jakoś do HAL zachęcić. Niektórzy uzależniali możliwość finansowego nagradzania instruktorów od zasobności portfela środowiska, a jeszcze inni respondenci zaproponowali, że instruktor mógłby płacić za swoje wyżywienie w czasie HAL, jeśli środowiska na to nie stać. Albo dopuszczano możliwość płacenia instruktorom deficytowym – czyli specjalistom, którzy legitymują się na przykład uprawnieniami ratownika wodnego, ratownika medycznego, kucharza czy sternika jachtowego, a którzy w tym samym czasie na wyjeździe komercyjnym zarobiliby więcej, niż dostają na harcerstwie.

Mnogość poruszanych przykładów z życia wziętych uniemożliwia mi zacytowanie wszystkich, jednak możecie mi wierzyć — każdy ma swoje doświadczenia i większość ma swoje zdanie na ten temat. Można je odczytywać zarówno w kontekście HAL, jak i HAZ.

Teoria odpłaty

Nauczony w młodości przez kadrę mojej drużyny powtarzam ich działania — jeżeli mój drużynowy jeździł na obozy harcerskie, nie zarabiając, ale też nie płacąc za nie, nie widzę powodów, dla których powinienem to zmieniać. Na tym polega sztafeta pokoleń — pełnienie służby, opartej na dobrowolności i podejmowaniu odpowiedzialności pomimo braku zapłaty, uczy kolejne pokolenia tego samego.

Jeżeli drużynowy nie otrzyma zapłaty, to czy mniej będzie się przykładał do prowadzenia zbiórek

Jeżeli pokusimy się o zapłacenie wolontariuszowi za służbę w czasie HAL, co będzie dalej? Jeżeli drużynowy nie otrzyma zapłaty, to czy mniej będzie się przykładał do prowadzenia zbiórek, czy rzadziej będzie jeździł na biwaki?

A w scenariuszu przeciwnym – sam jako drużynowy dokładałem do interesu z własnej kieszeni, jednak moja motywacja spadłaby radykalnie, gdyby płacenie za udział w aktywnościach harcerskich stało się regułą.

Przykład dość aktualny – wolontariusze zlotów międzynarodowych co do zasady, uiszczają odpłatność, z której zapewnione jest im wyżywienie i różne pakiety. Przyzwyczajeni jednak do przynajmniej niepłacenia za harcerstwo, a czasem nawet nawykowo oczekujący zapłaty za swoją służbę, instruktorzy mogą mieć opór przed taką odpłatnością. Może nie stanowi to poważnej przeszkody przy organizowaniu międzynarodowych zlotów w Polsce (takich jak zbliżające się European Jamboree w Gdańsku), jednak instruktorzy właściwi do spraw obsługi wydarzenia z pewnością widzą ten problem.

Koszt wolontariusza

Czy można więc mówić o tym, że motywacja wolontariusza spadnie, jeśli zapłaci mu się za służbę na polu harcerskim w mundurze? Na pewno zmieni charakter. Na pewno zmieni swoją intensywność, potencjalnie się spłyci, no i najważniejsze – może skrócić się termin ważności motywacji do działań harcerskich do terminu następnej wypłaty wynagrodzenia.

To nie jest jednak tak, że nie możemy w żaden sposób rzeczowo nagradzać swoich instruktorów. Wyjątkiem jest oczywiście zwyczajowe motywowanie. Wszak tak jak zwycięzcy rajdów cieszą się z nagród rzeczowych, to tak samo mnie robiło się miło, gdy kadra obozu kupiła mi drążek gimnastyczny po obozie za symboliczne 100 zł.

Za prezentami stoi coś więcej niż kwota

Jednak wiem, że kryła się za tym ich troska o moją kondycję fizyczną. Bo za prezentami stoi coś więcej niż kwota – to znajomość swoich przyjaciół, odpowiadanie na ich potrzeby, pogłębianie relacji czy chęć sprawienia komuś miłej niespodzianki. Gwarantuję, że mały gest sprawi większą przyjemność, niż kwoty wyrażane w pieniądzu, a lojalność podbudowana taką gratyfikacją na pewno nie spadnie.

 

Przeczytaj też:

Jacek Grzebielucha - były drużynowy 7 GIDH "Keja", Komendant Szczepu Szturwał, sercem w Chorągwi Gdańskiej - ciałem w Warszawie. Prawnik i potencjalny urzędnik, pasjonat za dużej liczby rzeczy. Znawca memów.