24 godziny
Każdy z nas ma dobę. Każdy z nas ma różne role społeczne, które wymagają pewnego zaangażowania, nawiązywania relacji czy wykonania konkretnych obowiązków. Niekiedy sami nie robiąc nic, wymagamy, aby inni całe 24 godziny poświęcili ZHP, bo przecież #calymzyciem.
Drużynowa – licealistka
Zosia jest od dwóch lat drużynową gromady zuchowej. Każdą zbiórkę skrupulatnie przygotowuje, by program był atrakcyjny i przemyślany pod każdym względem. Angażuje się na rzecz hufca – stawia swoje pierwsze kroki w kształceniu. Bardzo chętnie szkoli zastępowych i przybocznych.
Ostatnio postanowiła, że zaangażuje się w przygotowanie hufcowych warsztatów dla przybocznych. Bardzo dobrze planuje swój czas, bo oprócz harcerstwa ma chłopaka, przyjaciół, rozwija swoje zdolności plastyczne na zajęciach dodatkowych. Na kursie postanowiła przygotować jeden blok zajęć, a drugi we współpracy z członkiem komendy odpowiedzialnym za kształcenie.
Po ewaluacji warsztatów z poprzedniego roku postanowiła wprowadzić znaczące zmiany w trakcie przygotowań do warsztatów – m.in. zadbać o lepsze wizualnie materiały do zajęć. Dwa tygodnie przed warsztatami miała gotową swoją część. Pozostało tylko czekać na część, za którą był odpowiedzialny członek komendy hufca, nota bene, studiujący na miejscowej uczelni.
Zosia usłyszała: mam sesję, ale na pewno coś ogarnę
Niestety, do dnia warsztatów nie doczekała się jego części konspektu, a kiedy dopytywała, dlaczego jej tego nie wysłał i czy na pewno ma wszystko gotowe usłyszała: mam sesję, ale na pewno coś ogarnę. No tak, Zosia sesji nie ma, ale zbiórki, codzienne sprawdziany, to nic. Zdaniem innych niewiele robi i ma sporo czasu, więc powinna dziękować, że ktoś jej daje poprowadzić warsztaty. Nic z tego. Też ma 24-godzinną dobę.
Przewodnicząca hufcowej komisji stopni instruktorskich – mama
Marta jest mamą 4-miesięcznego Janka. Doprawdy, prawdziwa z niej kreatywna matka Polka. W jeden wieczór potrafi sama uszyć Jankowi zabawkę, pomóc probantom rozpisać próbę i ugotować obiad na kolejny dzień. Harcerstwo traktuje bardzo serio. To organizacja ją ukształtowała, pełniła wiele satysfakcjonujących funkcji. Jest fajnie, więc dlaczego nie angażować się dalej? W hufcu jest przewodniczącą KSI. Zadanie trudne, ale przy każdej pozytywnie zamkniętej próbie może sobie powiedzieć, że to dobra robota.
Zbliża się posiedzenie komisji, dlatego po całym dniu pełnym wyzwań i kombinowania, jak uszczypnąć więcej czasu dla Janka, wysyła do swojego zespołu wszystkie dokumenty, zgodnie z harmonogramem, jaki razem wypracowali, czyli tydzień przed posiedzeniem.
Dzień posiedzenia KSI jest naprawdę szalony. Janek od rana ma temperaturę, więc Marta zalicza wizytę u lekarza, ściąga babcię na popołudnie. Na szczęście, im bliżej rozpoczęcia posiedzenia komisji, tym Janek czuje się lepiej i temperatura spada. Babcia powiedziała, że będzie stała pilnie na warcie i przypilnuje malca, a w razie czego zadzwoni. Niedługo po wyjściu Marty wróci z pracy tata Janka. Niby tylko 2 godziny, niby to samo miasto, a z domu do hufca jedzie 10 minut. No właśnie niby nic, a jednak Martę dręczy poczucie winy.
Bo miałem masakrę w pracy; zapomniałem odczytać maila
Na szczęście zna swój zespół, wie, jakie mają dzisiaj próby na tapecie i na pewno wszyscy będą przygotowani tak, jak ona. Schodzi się zespół i wtem: Marta, sorry, ale nie ogarnąłem tych prób wcześniej, bo miałem masakrę w pracy; Marta, nie uwierzysz, ale sesja mnie przygniotła; Marta, kurczę, zapomniałam odczytać maila.
Mamy 24 godziny
Wiemy, jak jest. Z jednej strony całym życiem, a z drugiej realizując stopnie, mamy zachować zdrowy balans między różnymi obszarami życia. I zastanawiamy się, jak to pogodzić. W praktyce każdy z nas ma tyle samo godzin, masę rzeczy do zrobienia, a piętnowani są ci, którzy się czepiają o terminowość i konkret albo przynajmniej informację z 24-godzinnym wyprzedzeniem.
Nie może być tak, że nie szanujemy swojego czasu
A najgorzej jest już wtedy, kiedy jesteś zależny od kogoś i nie możesz wywiązać się z zadań, które na siebie bierzesz, bo ktoś inny postanowił po prostu tego nie zrobić. Nie może być tak, że nie szanujemy swojego czasu, spędzamy czas na dyskusjach, które na nowo mają wynaleźć koło, bo nikt nie przygotował się do spotkania.
Nieważne, ile masz lat i jaką sytuację życiową. Każdy z nas ma swoje sprawy, życie poza organizacją i należy to szanować. Niezależnie od tego, czy jesteś mamą, studentem, licealistą, pracownikiem dużej lub małej firmy – mamy tyle samo czasu i spraw, które są ważne. Jeśli bierzesz się za coś, to rób to przyzwoicie i do końca, bo w organizacji, opartej na wolontariacie, jesteś świadomie i dobrowolnie. Wolontariat nie zwalnia z szacunku.
Monika Kubacka - absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej Uniwersytetu Warszawskiego. Pełniła funkcje na wszystkich szczeblach organizacji - od zastępowej po kierowniczkę wydziału GK ZHP. Dzisiaj pracowniczka jednej z największej grupy medialnej w Polsce i instruktorka Hufca ZHP Toruń.