300 powodów za, a nawet przeciw
„300” obejrzałam z dwóch powodów – dostałam darmowe bilety i luby koniecznie chciał zobaczyć. Nie zawsze można wszystkich ustawiać, więc poszłam. I chyba żałuję.
Mam świadomość, że film jest ekranizacją komiksu, a komiks jest jak okulary babci – świat przez nie widziany zawsze jest inny od realnego. Zmyliły mnie za to zajawki z mediów sugerujące że film jest oparty na historii – może i jest, ale w takim samym stopniu w jakim sienkiewiczowska Trylogia, czyli mniej więcej się zgadza, ale na sprawdzianie byłoby 1.
Rozmawiając ze znajomymi spotykam się z podzielonymi opiniami – część wychwala film jako genialną ekranizację komiksu, podobają im się efekty specjalne, oraz konsekwencja z jaką reżyser trzyma się wizji Franka Millera – autora drukowanego pierwowzoru. Niektórzy natomiast ganią go za płytkość fabuły, przewidywalność akcji i wykładanie wszystkiego wprost – nawet myśli Leonidasa czyta nam lektor. Niestety, im mniejszy wiek i świadomość historyczna, tym częściej słyszałam, że „300” jest fajnym filmem historycznym, bo nie nudzi, a pokazuje jak było. Ma nawet charakter dydaktyczny… momentami, bo lektor wszystko wyjaśnia – dlaczego taki a nie inny kształt ma formacja bojowa, tłumaczy postępowanie bohaterów.
Jako, że często trafia mnie piorun pt. „poczucie misji i ratowania świata” postanowiłam napisać artykuł skierowany do wszystkich, którzy myślą, że starożytni Spartanie naprawdę bili się w skórzanych majtkach, a perski król był czymś w rodzaju półboga o wyglądzie narażającym go na ataki Młodzieży Wszechpolskiej. Ci którzy chcieliby odświeżyć kilka faktów z historii starożytnej też mam nadzieję poczują się usatysfakcjonowani.
Zacznijmy od tytułu – „300”, bo 300 było Spartan. Jednak nawet w filmie towarzyszyło im w walce z Persami tysiąc Fokijczyków (mieszkańców najbliższej okolicy Termopil). Leonidas miał pod sobą także kolejny tysiąc mieszkańców Sparty, nie będących obywatelami (społeczeństwo Sparty dzieliło się na trzy klasy: Spartan – pełnoprawnych obywateli, periojków – wolnych mieszkańców i helotów – niewolników, pracujących na utrzymanie Spartan). Dalej dochodzi jeszcze 2800 wojowników ze sprzymierzonych ze Spartą miast na półwyspie Peloponeskim, 700 zbrojnych z Tespii i 400 z Teb. Razem daje to nam… 6200 żołnierzy. Tak więc, nie tylko 300 dzielnych Spartan walczyło pod Termopilami.
Sam przebieg bitwy był zbliżony do tego jaki znamy z filmu – między bajki zaś można włożyć bezpośrednie rozmowy między królami, udział w bitwie groteskowych potworów i… uzbrojenie obu armii. Jak źli by Persowie nie byli, to ich armia nie przypominała wojsk Saurona – groty strzał miały klasyczny, prosty kształt, a o granatach Grecy mogli tylko pomarzyć, bo proch to historia grubo ponad tysiąc lat późniejsza. W żadnych źródłach nie znajdziecie też informacji o bojowych nosorożcach, a słonie w 480r.p.n.e były słoniami, a nie 10-metrowymi olifantami. Sama postać Kserksesa jest dokładnym przeniesieniem na ekran wizji Franka Millera – który choć podobno historią wojskowości się interesował, to niestety na komiks tego nie przeniósł. Król powinien nosić brodę, długą szatę i wysokie nakrycie głowy, a nie tylko złote łańcuszki. Jedyne, co łączy postać historyczną z filmową to żądza władzy i chęć podboju.
Co do Spartan zaś, to nikt, oprócz Xeny, Herkulesa i Conana Barbarzyńcy nigdy nie walczył w skórzanych slipach – zastanawialiście się jak oni w tym wytrzymali w ciągłym ruchu, upale, kurzu bez kremów przeciw otarciom? Strój greckiego wojownika składał się nie tylko z hełmu i nagolenników, które mogliśmy zobaczyć w filmie, ale także z pancerza (skórzanego lub klejonego z warstw lnu, wzmocnionego brązowymi płytkami) osłaniającego plecy i klatkę piersiową, pod który każdy, szanujący własne zdrowie Grek wkładał chiton – krótką tunikę. Długi, czerwony płaszcz, będący znakiem charakterystycznym dla spartańskich hoplitów zdejmowano podczas walki, nawet Iniemamocni wiedzieli, że z płaszczykiem superbohaterem zostać się nie da, bo zwyczajnie przeszkadza.
Wracając do przebiegu bitwy… o klęsce Greków rzeczywiście zadecydowało otoczenie ich przez Persów. Co do samego Efialtesa, który zdradzić miał tajemne przejście górską ścieżką, to nie przypominał wyglądem kreskówkowego Quasimodo – nic takiego w czasach przed narodzinami Hipokratesa nie mogło mieć miejsca. Pewne jest, że skończył marnie – najciekawszą wersją legendy jest ta, że za swoje usługi zażądał od Persów tyle złota, ile waży. Po przeprawieniu się przez góry Ci odarli go ze skóry, wypchali ją złotem i odesłali Grekom.
Według Herodota, gdy Leonidas dowiedział się, że wojska perskie idą przez góry, odesłał większą część swojej armii – oprócz Spartan zostali Tebańczycy i Tespijczycy, czyli około 1400 zbrojnych (historyk nie podaje, ilu z nich zginęło wcześniej). Takie rozwiązanie zdecydowanie pasuje nam do obrazu dzielnego króla, ale czy tak było naprawdę? Czy może jest to literacki opis ucieczki wystraszonych sojuszników? W każdym razie wiecie już, że nie tylko 300 zginęło w wąwozie. Oprócz słynnego już kamienia z dwuwierszem, na miejscu bitwy, w mniej uczęszczanym przez turystów miejscu, stoi drugi kamień – poświęcony Tespijczykom. Niestety, niekompetentni przewodnicy rzadko wspominają o tym turystom.
Uzupełniając informacje na temat Sparty dodam tylko, że Leonidas tak naprawdę nie był królem w znaczeniu powszechnie rozumianym. Królowie w Sparcie pełnili przede wszystkim funkcje religijne – dopiero w czasie wojny nabierali znaczenia. Piszę w liczbie mnogiej, ponieważ w tym samym czasie w mieście było dwóch królów – gdy jeden dowodził wojskiem, drugi pozostawał w mieście. Faktyczną władzę sprawowali urzędnicy – eforowie wybierani w wyborach przez wszystkich Spartan.
Film kreuje wizerunek Spartan jako patriotów, dzielnych, dobrych wojowników. Co chwila te wartości przewijają się w dialogach, aż w końcu m
ożemy przewidzieć, co za chwilę powie bohater.
Zastanawialiście się może, skąd wzięło się jedzenie na polu walki – szczególnie to rumiane, czerwone jabłko? Przecież, gdy hoplici wychodzili z miasta nie mieli ze sobą żadnego bagażu? Tak naprawdę życiem w Sparcie rządziła ciągła wojna. Nie z innymi polis, nie z Persami – wojna wewnętrzna. Sparta żyła ze swoich niewolników. Dlatego kobiety –jak filmowa Gorgo – potrafiły posługiwać się mieczem. Dlatego mężczyźni do 30 roku życia żyli w koszarach, a do 60 brali udział w ćwiczeniach wojskowych, żony odwiedzając nocami. Obywatele Sparty mieli w życiu jedno zadanie – utrzymać to, co mają i zdobyć więcej. Nie dla siebie, ponieważ nie posiadali ziemi ani helotów na własność, a królowie wcale nie mieli większych bogactw od reszty. Obywatele mieli zakaz pracy, mogli tylko walczyć. Pracami domowymi, hodowlą zwierząt, uprawą roli zajmowali się niewolnicy. To przez nich i dzięki nim Spartanie byli tak wspaniałymi wojownikami. To dla nich walczyli o swoją wolność, a ich niewolę. Ale tego reżyser już nie zauważył.
Tym, którzy „300” jeszcze nie widzieli – odradzam. Chyba że lubią „niezłe rąbanki” bez głębszej treści, bądź są fanami komiksów – wtedy raczej warto. Jeśli jednak czeka Was klasówka ze starożytnej Grecji o „300” zapomnijcie – to bzdury.
Małgorzata "Meggy" Pomorska – HO, 21 lat, 5 Drużyna Harcerzy Starszych „Feniks” (www.feniks.harcerski.pl), hufiec Gdańsk-Portowa. W hufcu zajmuje się turystyką i programem, współpracuje z serwisem regiony.zhp.pl