90 godzin

Archiwum / 12.04.2006

Pekka Sorjonen zasnął w Strefie Zmian B na ubłoconej podłodze. 10 minut snu, nie więcej, by po 90 kilometrach marszu i jazdy na rowerze ruszyć na biegówkach do Jakuszyc. I jeszcze tu wrócić. Przecież cała trasa ma ponad 400 kilometrów. Na razie jednak Pekka o tym nie myśli. Śpi.


To Bergson Winter Challenge 2006 największy na świecie zimowy rajd przygodowy zaliczany do eliminacji Pucharu Świata. Na jego starcie stają  zespoły z całego świata. Są silni Rosjanie, Czesi, Finowie, Ukraińcy. Polskę reprezentują trzy, w tym ubiegłoroczni zwycięzcy- Speleo Salomon Adventure Team. Niespodzianką jest mieszana drużyna polsko- turecka, jej polscy członkowie ze zgrozą patrzą dzień przed startem jak ich tureccy koledzy uczą się jazdy na nartach biegowych.
– Celem takich zawodów jest postawienie człowieka przed wyzwaniami jakie stawiają przed nim natura, szczególnie bezlitosna w górach o tej porze roku, jego ciało i psychika- mówi Paweł Fąferek- kierownik zawodów- długo szukaliśmy odpowiedniego terenu na tą imprezę. Po Kotlinie Kłodzkiej w latach poprzednich przyszedł czas na Karkonosze. Pierwszego dnia zawodnicy muszą się wspiąć na Śnieżkę. Najbardziej doświadczeni czają się trochę z tyłu. Kto idzie pierwszy przeciera szlak. A śnieg miejscami jest bardzo głęboki.
Jednym z pierwszych zadań specjalnych to Krucze Skały w Szklarskiej Porębie. Zawodnicy docierają tu na rowerach. Cztery wąskie kładki kiwające się na porywistym wietrze, który zerwał się wraz z nastaniem świtu. Do tego wspinaczka po skale, zjazd na linie i Via Ferrata czyli trawers skalnej ściany.– One bridge, one man!- przestrzega obsługa punktu, a zawodnicy przytulają się do siebie by nie tracić ciepła. Temperatura jest bardzo niska Tak niska, że zamarzają wyświetlacze w aparatach cyfrowych.
W Strefie Zmian B Ola Łapińska z zespołu napieraj.pl nie może się śmiać. Nie dlatego, że jej smutno ale dlatego, że od dłuższego czasu ma problemy z oddychaniem. Oglądający ją ratownicy zalecają…mniej wysiłku i ciepłe okłady. Ola się nie podda i wyruszy dalej na etap narciarski. Ataki kaszlu będą ją męczyły aż do punktu kontrolnego nr.23 gdzie Napieraj.pl zrezygnują z dalszego marszu. Kilka minut po wyjściu Oli dotrze tu z etapu narciarskiego zespół Pekki- Nornic Fitness Sports. Różnica między pierwszymi, a ostatnimi wynosi już dobrych kilka godzin. To dlatego Pekka położy się na podłodze i zaśnie.
Zapora w Pilchowicach- dwa najbardziej chyba malownicze i spektakularne zadania specjalne. Po zjeździe na linie, zawodnicy muszą się  wspiąć na 10 gigantycznych, dwu i półmetrowych stopni. Pierwsi są Rosjanie z zespołu Arena Adventure Team. Są pierwsi i nie bardzo wiedzą jak podejść do tego zadania tak by stracić jak najmniej sił i czasu. Polacy czy Finowie obserwują swoich poprzedników i wykonują zadanie sprawniej. Wszystkich jednak w zdumienie wprawiają Czesi z zespołu Salomon Nutrend, którzy nie chcąc czekać na zwolnienie jednej z lin wchodzą na schody błyskawicznie używając tylko jednego parcianego pasa.
Po 48 godzinach rajdu z trasy zeszło już 5 zespołów, część z nich – jak Napieraj.pl, Rosjanie czy polska część teamu polsko-tureckiego idzie w zdekompletowanych składach. Nie będą się już liczyć do klasyfikacji oficjalnej ale chcą się zmierzyć z zimowymi wyzwaniami jakie zgotowała im przyroda Karkonoszy.
Po ponad 100 kilometrach rowerem zawodnicy znów ruszają pieszo w góry- to już 6 etap rajdu. Na grzbiecie Karkonoszy wiatr w porywach osiąga 120m/s, ciągle pada śnieg. Nie wszystkim zawodnikom udaje się uniknąć wychłodzenia i odmrożeń. Polski zespół Speleo Salomon Adventure idący w ścisłej czołówce w schronisku górskim Szrenica(PK.30) wycofuje się z Rajdu po 50h marszu. Jeden z nich doszedł aż tutaj z poważnie odmrożonym palcem u nogi. Obsługa medyczna zastanawiała się długo czy nie zmusić Speleo do wycofania się z rajdu, Paweł Fąferek jednak uspokajał: W przypadku tego zespołu nie ma niebezpieczeństwa, że podejmą oni nieodpowiedzialną decyzję. To bardzo doświadczony zespół  więc na pewno gdy sytuacja stanie się poważna zrezygnują. Tak bywa w rajdach, nie wszystko zależy od przygotowania się, treningu i sprzętu. W sumie z rajdu zrezygnowało już 6 zespołów, część idzie poza klasyfikacją w zdekompletowanych składach. Kilka godzin później przy silnym wietrze i opadach śniegu ograniczających widoczność do niemal zera Nornic Fitness Sports dociera na Śnieżkę. Pekka potem powie, że ten trekking nocą w zamieci, grzbietem Karkonoszy to był najtrudniejszy odcinek rajdu. Zwłaszcza, że przy zejściu do Strefy Zmian A zgubili się….w centrum Karpacza.
Ostatni są Czesi i Ukraińcy, mają ponad 20 godzin straty do najlepszych. Nocny trekking wyciska z nich ostatnie siły. Dlatego zapada decyzja o wycięciu tym zespołom 37 kilometrowego odcinka narciarskiego. Gdy Ukraińcy z zespołu Bask się o tym dowiadują nie kryją…niezadowolenia, a dwójka idących już poza konkurencją Finów z SK Pohjantahti rezygnuje po otrzymaniu tej informacji z kontynuowania rajdu. – Narty biegowe są naszą najmocniejszą stroną, liczyliśmy że trochę tu odpoczniemy i nadrobimy utracony na trekkingu czas- tłumaczą z rozczarowanymi minami.
Tymczasem Finowie jak najszybciej zmierzają na rowerach do etapu 9 zlokalizowanego w całości w Rudawach Janowickich. Tu czeka na nich kilka zadań specjalnych: wchodzenie po linie, trawers skalnej ściany czy zjazdy. Kolega Pekki z zespołu- Alpo Kuusisto mówi, że mało jest tak długich rajdów, zwłaszcza zimowych, w których byłoby tak wiele różnorodnych zadań linowych- To świetne bo trzeba być jeszcze bardziej wszechstronnym by ukończyć taką imprezę, nasz zespół nigdy nie był w tym najlepszy dlatego musimy nadrabiać tempem marszu i nawigacją by zniwelować to niedociągnięcie.
Różnice między zespołami się zmniejszają. Mimo że to końcówka rajdu nikt nie może być pewien na którym miejscu go ukończy. Nie ma więc czasu na sen, odpoczynek. Chwilę wytchnienia znajdują jedynie w oczekiwaniu na wykonanie jakiegoś zadania specjalnego przez swoich kolegów z zespołu.
Ostatnie 50 kilometrów drogi do mety wiedzie  przez położoną na wysokości ponad 1000 m n.p.m Przełęcz Okraj. 2 kilometry przed metą, Pekka wpatruje się w mapę zrozpaczony. Ani on, ani Alpo, ani nikt inny z zespołu nie mogą znaleźć ostatniego zadania specjalnego i punktu kontrolnego. I na dodatek nie wiedzą jak daleko są następne zespoły, w Rudawach ciągle się z nimi mijali, mignęli im także przy zjeździe z przełęczy. Pekka patrzy w gęsty las porastający skały w centrum Karpacza i biegających po nim kolegów z zespołu nawołujących obsługę punktu by ta dała o sobie znać. Wiedzą, że nie mogą sobie pozwolić na panikę. Nie teraz.
W końcu docierają do mostu linowego na Kruczych Skałach i sprawnie go pokonują. Wsiadają na rowery i wiedzą, że teraz nic już nie może ich powstrzymać od zwycięstwa. Docierają na metę po 91 godzinach wędrówki. Pekka i jego towarzysze z zespołu spali w tym czasie niewiele ponad dwie godziny. Teraz pośpią dłużej.


Zawodnicy z Łotwy przytulają sie by nie tracić ciepła


Podejście pod Śniezkę w pełnym słońcu


Zapora w Pilichowicach-zadanie specjalne


Zespół Pekki na mecie stawił się jako pierwszy