Ale jak to?

Instruktorski Trop / Patrycja Stor / 07.10.2015

Wypalenie to problem powszechnie znany wśród wieloletnich instruktorów naszej organizacji. Ale czy aby na pewno tylko wśród nich?

Kiedy harcerska iskra gaśnie

Harcerstwo zapewnia nam możliwość nieustannego, wszechstronnego rozwoju. Problem pojawia się, gdy w naszym umyśle kształtuje się nowa maksyma – „nie chcę, ale muszę”

Na początku naszej instruktorskiej ścieżki pojawia się uczucie, które warunkuje nasze późniejsze poczynania – chęć zwojowania świata. Dosłownie i w przenośni. Ogarnia nas wszechobecna energia i zapał do pracy. W naszym osobistym słowniku częste miejsce zajmują takie stwierdzenia jak: „chcę tworzyć”, „chcę zorganizować”, „chcę kreować”, „chcę wykonać”… No bo przecież, skoro nie brakuje nam umiejętności i doświadczenia, to dzięki naszemu zaangażowaniu możemy – WSZYSTKO. I tak po części jest. W końcu harcerstwo zapewnia nam możliwość nieustannego, wszechstronnego rozwoju. Problem pojawia się, gdy w naszym umyśle kształtuje się nowa maksyma – „nie chcę, ale muszę”. Bo harcerstwo przestało nam przynosić taką radość, jak dotychczas, a w naszym życiu pojawiły się inne priorytety, takie jak własna rodzina, dobre wykształcenia czy satysfakcjonująca praca. Wtedy też zdarza się, że nasze wcześniejsze chęci zamieniają się w poczucie obowiązku wynikające z odpowiedzialności. Tak mniej więcej można zdefiniować „wypalenie”, które dla wielu członków naszej organizacji jest przypadłością przeznaczoną wyłącznie instruktorom ZHP z wieloletnim stażem.

Wypalenie a młody instruktor

No bo jakież to zdziwienie przeżywamy, kiedy uzmysławiamy sobie, że chcemy z naszej organizacji odejść. Ale jak to? Przecież granatowy sznur, uczestnictwo w grupie kwatermistrzowskiej hufca i namiestnictwie zawsze przynosił mi tyle satysfakcji… Aż chciałoby się dodać – co poszło nie tak? Wbrew pozorom przyczyn wypalenia młodej kadry jest sporo:

Próba przewodnikowska

Po pierwsze, próba przewodnikowska nie dopasowana do naszych realnych możliwości. Próba, która odgrywa tak ważną rolę w życiu każdego przyszłego instruktora. Próba, która definiuje jego przyszły pogląd na ryzy naszej organizacji, na sposób, w jaki postrzega swoje działanie jako harcerskiego wychowawcy. Jej waga jest faktem niekwestionowanym i niezaprzeczalnym. Jednak często problematyczność naszej próby zaczyna się na dobrą sprawę już w momencie wyboru  jej opiekuna – mentora, który ma być nam nieustannym drogowskazem podczas nowo obranej drogi. Trudności pojawiające się podczas formowania próby wynikają z naszego niezrozumienia z opiekunem. Są one rezultatem rozbieżności między naszymi chęciami, a możliwościami. To jasne, że chcielibyśmy móc zaprezentować w swym środowisku całą gamę naszych umiejętności i zdolności czy postawić kolejne wyzwania, które krok po kroku zbliżałby nas do samorozwoju. I taka postawa jest jak najbardziej zrozumiała. W końcu misją naszej organizacji jest „wychowywanie młodego człowieka, wspieranie go we wszechstronnym rozwoju i kształtowaniu charakteru przez stawianie wyzwań”. Jednak jednocześnie nie możemy przy tym zapomnieć o zdrowym rozsądku. Podczas planowania naszej pracy bywa, że chcemy zdziałać bardzo dużo nie bardzo licząc się z banalną prawdą – doba ma tylko 24 godziny, 1400 minuty i 864000 sekund. I mimo naszych usilnych starań nie możemy tego czasu w żaden sposób wydłużyć. Opiekun próby ma czuwać nad tym, abyśmy zachowywali we wszystkich swych działaniach odpowiednie proporcje, i przypominać, że „całym życiem” nie oznacza czynienia z ZHP centrum naszego życiowego wszechświata. Czyli ma wspierać w rozwoju, ale równocześnie stopować nas w zbyt wygórowanych zamiarach. Dlatego wybór opiekuna próby przewodnikowskiej jest tak bardzo ważny. Jeśli nie będzie dobrze przemyślany, to może okazać się, że nie zapobiegniemy wykształceniu się w naszym postępowaniu niezdrowej ambicji. Ambicji, która de facto prędzej czy później doprowadzi nas do wynikającego z wyczerpania i przepracowania, całkowitego zniechęcenia dalszym działaniem w organizacji.

Hufcowe KSI

Po drugie, różnorodne standardy hufcowych komisji stopni instruktorskich. Mimo że instrukcje normujące ich działanie są takie same, to sposobów pojmowania idei stopni instruktorskich jest tak wiele, jak wiele jest hufcowych KSI. Prowadzi to do tego, że ten sam pomysł zawarty w próbie przewodnikowskiej w jednym środowisku  będzie uznany za zadanie całkowicie odpowiednie, zaś w innym może budzić dyskusję zakończoną zasugerowaniem zmiany na coś nieco ambitniejszego. To z kolei doprowadza do zatracenia naczelnej wartości każdej próby harcerskiej – indywidualności. Umiejętności i zdolności, ale przede wszystkim możliwości każdego z nas są różne. Należy przy tym pamiętać, że wyzwania w próbie mają wynikać ze specyfiki naszej osobowości, a nie ze standardów środowiska wywiązujących się ze stwierdzenia „bo u nas zawsze tak było”. Bo na pewno nie będzie motywować nas do pracy próba, w której coś zostało nam z góry narzucone. I jasne, zdarza się, że pewne uwagi komisji mogą okazać się celne, uznamy je za konstruktywne i warte przemyślenia. Bądźmy przy tym jednak pewni swojego zdania. Realizujmy próbę, która będzie wynikała z naszych marzeń i chęci doskonalenia. W przeciwnym wypadku zamiast zachęcać nas do działania, osiągnie ona odwrotny od zamierzonego skutek i tym samym doprowadzi do naszej demotywacji.

Multifunkcyjność

Po trzecie, multifunkcyjność. Umiejętność odnalezienie na ścieżce instruktorskiej pola służby dopasowanego do naszych umiejętności i zdolności jest bardzo ważna. Przepełnieni energią będziemy poszukiwać dziedziny, która stanie się miejscem naszego rozwoju. I jest to schemat jak najbardziej zdrowy. Jednak często zdarza się, że wieku niespełna 18-stu lat jesteśmy już przewodniczącym Hufcowej Komisji Rewizyjnej, członkiem namiestnictwa wędrowniczego i w dodatku prowadzimy szczep. Taka postawa jest spowodowana wieloma czynnikami. Z jednej strony odczuwamy chęć działania na wielu polach i jesteśmy przekonani, że podołamy tylu odpowiedzialnym obowiązkom. Z drugiej strony w naszym środowisku może występować syndrom braku aktywnie działającej kadry instruktorskiej. W takiej sytuacji podejmujemy się organizacji wielu akcji czy wzięcia na swoje barki obowiązków wynikających z wielu różnych funkcji. Jesteśmy bowiem świadomi, że rąk do pracy jest mało, a ktoś zająć się tym musi. I w obu przypadkach, mimo swoich szczerych chęci i zaangażowania, nadmiar obowiązków doprowadzi do tego, że przestajemy definiować swoje działanie jako przynoszącą radość służbę, lecz kolejne powinności czy zadania, które po prostu musimy zrealizować. Zapominamy przy tym, że odpowiedzialność to nie realizowanie podjętych przez nas działań za wszelką cenę. Odpowiedzialność to świadomość naszej omylności i słabości, to umiejętność powiedzenia: „z tego muszę zrezygnować, bo po prostu brakuje mi na to czasu”.

Brak wsparcia

Po czwarte, brak wsparcia ze strony doświadczonych instruktorów. Próba przewodnikowska jest swoistym wprowadzeniem w świat instruktorskiej braci. W świat, który nawet po zamkniętej z wynikiem pozytywnym próbie i złożonym Zobowiązaniu Instruktorskim wydaje się być nieco odległy. Brakuje nam jeszcze bowiem odpowiedniej wiedzy czy umiejętności. Dlatego tak ważna jest wtedy pomoc ze strony naszych instruktorskich autorytetów. W momentach zwątpieniach czy trudności nie bójmy się więc sięgnąć po pomoc starszej, bardziej doświadczonej od nas kadry, która chętnie wspomoże nas dobrą radą. Bo jeśli tego wsparcia w naszej pracy zabraknie, to wykształci się w nas poczucie, że zostaliśmy pozostawieni sami sobie z trudnościami.

Podsumowanie

Ważne jest, abyśmy byli świadomymi instruktorami, którzy racjonalnie obchodzą się zarówno ze swoimi marzeniami, chęciami jak i słabościami czy ograniczeniami.

Wypalenie wśród instruktorów naszej organizacji jest problemem powszechnie znanym. Ciężko bowiem przywrócić blask przygaszonego już ognia. Tym trudniej wskrzesić go u osób, u których zgasł, zanim zdążył na dobre rozwinąć swe płomienie. Dlatego tak ważne jest, abyśmy byli świadomymi instruktorami, którzy racjonalnie obchodzą się zarówno ze swoimi marzeniami, chęciami, jak i słabościami czy ograniczeniami.

Patrycja Stor - studentka pierwszego roku psychologii. Opiekun założonej przez nią 17 DH Wilcze Płomienie. Na co dzień interesuje się wszystkim co związane ze sztuką, prowadzi nawet na ten temat bloga. Od niedawna zaczęła swoją przygodę z dziennikarstwem, coraz więcej jej czasu zajmuje bieganie.