Allen Paul – Katyń

Archiwum / 07.10.2007

Wybrany obrazHistoria Polski niejednokrotnie wydaje się pogmatwana. Gubimy się często w datach, mylą nam się postaci. Jednak można powiedzieć, że mamy wyssaną ją z mlekiem matki. Heroizm powstań narodowych miesza się z ich tragizmem. Trudno nam patrzeć na nią bez emocji, bo często dotyka nas samych lub naszych rodzin.

 

 

Dlatego czasem warto jest sięgnąć po książki kogoś, kto ma dystans do naszej przeszłości. Furorę wręcz zrobiły ksiązki Normana Davisa. Jednak nie o nim dzisiaj będzie mowa, lecz o amerykańskim dziennikarzu – Allenie Paulu, który podjął temat Katynia, ale nie w wydaniu polsko – patosowo – martyrologicznym.

 

Książka była początkowo skierowana na rynek amerykański. Dla przeciętnego Amerykanina II wojna światowa zaczyna się 7 grudnia 1941 r., kiedy Japończycy zaatakowali Pearl Harbor. Dlatego Allen Paul umiejętnie i w bardzo przystępny sposób przedstawia początki wojny, polską sytuację a następnie zawiłe stosunki między aliantami, Polakami i Stalinem. Czyni to językiem prostym, zrozumiałym. Jest dziennikarzem umiejętnie operującym słowem i emocjami jakie ono ma wyzwolić w czytelniku. Mamy więc wrażenie, że czytamy dobry reportaż o losach trzech polskich rodzin: Czarnków, Hoffmanów i Pawulskich.

 

Podobnie jak Wajda w swoim filmie Allen Paul skupił się na rodzinach zamordowanych oficerów (krakowskiego lekarza i ppłk. rezerwy Zbigniewa Czarnka, lwowskiego adwokata i kpt. rezerwy Maksymiliana Hoffmana, oraz zawodowego oficera 40. Pułku Piechoty we Lwowie kpt. Stanisława Pawulskiego). Pokazał jaki los sowieci zgotowali polskiej elicie intelektualnej zamieszkałej we Lwowie oraz życie w Krakowie pod okupacją niemiecką.

 

Zsyłka do Kazachstanu i próba zachowania godności w nieludzkich warunkach, wieloletnie rozłączenie z dzieckiem, wreszcie ryzykowanie życia, aby dostać się do Armii Andersa. W Krakowie działalność konspiracyjna, aresztowanie przez gestapo. To wszystko przeżywają rodziny pomordowanych oficerów. Przeżywają to z nadzieją, że ich mężowie i ojcowie gdzieś czekają, aby znowu ich zobaczyć.

 

Nad tym wszystkim, co czasem przytłacza Nas, pochylił się pewien Amerykanin. Pochylił się i podniósł ten temat. Podniósł i udźwignął.

Nie ma w tej książce żadnych odkrywczych tez czy dokumentów, ale jest ona ciekawa dlatego, że po jej przeczytaniu mamy obraz nie tylko przerażającej zbrodni – ludobójstwa polskiej elity, ale także obraz gehenny jaką przechodzili ich najbliżsi. Obraz tego jak cyniczna jest polityka i politycy. Obraz tych „dobrych aliantów”, którzy nad naszymi głowami załatwiali interesy z wujaszkiem Joe. Obraz zbrodni jaką było wypieranie się przez sowietów, iż to NKWD mordowało. (Później podczas Procesu Norymberskiego władze sowieckie próbowały wpleść do aktu oskarżenia przeciwko zbrodniarzom nazistowskim również zbrodnię katyńską, aby w ten sposób oczyścić się z podejrzeń).

 

Dopiero w 1992 władze rosyjskie ujawniły "Notatkę nr 13" Ławrentija Berii z marca 1940 r. Zalecano w niej rozstrzelanie blisko 15 tys. polskich jeńców wojennych i blisko 17 tys. Więźniów. Pod „zaleceniem” znalazł się podpis Stalina przez co zmieniło ono swój status i stało się podstawą do planowego ludobójstwa.

 

Do dnia dzisiejszego historycy ubolewają nad tym, iż Armii Krajowej nie udało się, pod koniec wojny, odbić 14 skrzyń z o oryginalnymi dokumentami i pamiątkami po zamordowanych wydobytymi podczas ekshumacji. Również NKWD próbowało je przejąć od uciekającego z nimi na Zachód dra Wernera Becka, szefa niemieckiego Instytutu Medycyny Sądowej w okupowanym Krakowie. Pościg NKWDzistów zakończył się spaleniem zawartości skrzyń na przedmieściach Drezna, gdy – jak na ironię – do miasta wkraczać zaczęły pierwsze oddziały podległej Sowietom II Armii Wojska Polskiego.

 

Dokumenty dotyczące zbrodni katyńskiej mogą znajdować się jeszcze w rosyjskich archiwach, do których na dzień dzisiejszy nie mamy dostępu.

 

Jednak Paul dysponując zachowanymi i udostępnionymi źródłami oraz wspomnieniami rodzin pomordowanych nakreślił całościowy obraz zbrodni, gdzie na pierwszy plan wysuwa się jej ogrom i cynizm polityki, ale także obraz ludzi, którzy przebaczyli, ale nie zapomnieli.

 

Maria Suchocka – była namiestniczka harcerska Hufca Otwock. Studentka V roku Historii UKSW.