Bez fuszery
1 – tyle osób z kadry było już w Kirgistanie
12 – tylu uczestników z Polski przeżyje kurs i przygodę
4000 – tyle km dzieli Polskę od Kirgistanu
0 – tyle podobnych przedsięwzięć odbyło się do tej pory w Polsce*
Siedzisz na koniu. Od poziomu morza dzieli cię trzy i pół tysiąca metrów, od domu – cztery tysiące kilometrów. W ciągu ostatnich dwóch tygodni dowiedziałaś się, jak powiedzieć: „Przepraszam pana, czy możemy rozbić namioty na tamtym wypłaszczeniu? Wiem, że to pana pole ziemniaków. A zna pan tę piosenkę?” jedynie za pomocą gestów, spróbowałeś 7 różnych rodzajów baraniny (i tylko baraniny), zobaczyłeś Dom Partii oraz Dom z Kontenerów, a od trzech dni twoim ulubionym zajęciem jest wyrażanie zachwytu górami Tien-Szan. Jednym słowem: jesteś w Kirgistanie.
Cofnijmy się o pół roku. Przeglądasz propozycje w Internetowym Banku Szkoleń. Wszystko podobne: miejsce – baza jakiegoś hufca, czas trwania – około dwa tygodnie. No i Sen Karachanidów. Od kwietnia do lipca, Łódź/Beskid Niski/Kirgistan. Ciekawość wygrywa i jedziesz na pierwszy zjazd – w kwietniu, do Łodzi.
Wziąłeś właśnie udział w pierwszym kursie Justyny Rędzikowskiej i Weroniki Szatkowskiej. Co to znaczy? Znaczy, że zostałeś przygotowany do prowadzenia drużyny przez obecne szefowe Zespołu Wędrowniczego przy Wydziale Wsparcia Metodycznego GK. Że przed zorganizowaniem jakiegokolwiek obozu dla swoich wędrowników sam wziąłeś w takim obozie udział – i to na najwyższym poziomie. Że współorganizowałeś wyprawę do Kirgistanu. Że przeprowadziłeś międzynarodowy projekt społeczny. Że wyszedłeś w świat.
Chyba że akurat nie jesteś w szczęśliwym gronie dwunastu uczestniczek i uczestników „Snu Karachanidów”.
Ale nic straconego! Tegoroczny kurs był pierwszym projektem zespołu #Dreamcraft – Justyny (Kęsik) i Weroniki. Kursy takie jak zeszłoroczny kirgiski mają zamiar organizować co roku. Skąd się wzięły?
Postanowiła dołączyć do drużyny wędrowniczej w okolicy. Nie było takiej. Nie odpuściła i założyła własną
Kęsik poszła do harcerstwa, bo zrobiły to wszystkie jej fajne koleżanki. Gdy zobaczyła, ile jej to dało, postanowiła przekazać iskrę innym. Została przyboczną w swojej drużynie, po roku założyła nową. Harcerska stała się starszoharcerską, starszoharcerska – wędrowniczą. I chociaż w tym czasie Kęsik prowadziła już własny szczep, wiedziała, że to właśnie praca z wędrownikami kręci ją najbardziej. Wero z kolei zmieniała drużyny i szczepy, wpadając zazwyczaj z deszczu pod rynnę. Pomagała w prowadzeniu gromady zuchowej od dwóch lat, gdy zrozumiała, że chce w ZHP czegoś innego. Postanowiła dołączyć do drużyny wędrowniczej w okolicy. Nie było takiej. Nie odpuściła i założyła własną. Pierwszym pomysłem na jej „Trzask” były fajne rajdy.
7 zł za minutę połączenia nie pozostawia czasu do namysłu
„Sen Karachanidów” urodził się w Gruzji, cztery lata później. Weronika długo myślała o zrobieniu projektu społecznego w Kirgistanie. Myślała też o tym, co pozostanie z jej drużyny wędrowniczej, gdy sama wyjedzie do Korei, chodził jej po głowie kurs drużynowych. Połączyła oba wątki. Kęsik w tym czasie myślała o wydarzeniu dla trzynastu najlepszych drużynowych wędrowniczych z Polski: puszczańskim obozie w Szkocji, w miejscu, gdzie szkolono cichociemnych. Niestety, wszystko wskazywało na to, że obóz pozostanie w strefie planów. Potem historia toczy się szybko. Gdy Kęsik odebrała telefon i usłyszała entuzjazm Wero opowiadającej o KDW w Kirgistanie, wiedziała już, że chce go z nią zorganizować. 7 zł za minutę połączenia nie pozostawia zresztą czasu do namysłu. Półtora miesiąca później ruszyły zgłoszenia.
Dziewczyny poznały się na sylwestrze w górach, a połączyła je wspólna chęć wprowadzania zmian w wędrownictwie i zbieżne pomysły na te zmiany. Obie pracowały z wędrownikami i wśród wędrowników wystarczająco długo, aby zauważyć, że nie wszystko jest w porządku. „W wędrownictwie przyzwyczailiśmy się umieszczać poprzeczkę za nisko” – mówią twórczynie #Dreamcraft. I nie zamierzają tego tak zostawiać. Odbywający się raz w roku kurs drużynowych wędrowniczych i – od tego roku – warsztaty wędrowniczej kadry kształcącej mają być jednymi z narzędzi zmiany.
Taka formuła sprawia, że późniejsze rozmowy o wędrownictwie są ilustrowane wspólnym doświadczeniem kursantów
Ich ideą są wyjazdy, które łączą zajęcia teoretyczne z praktyką drużyny wędrowniczej. Grupa kursantów nie spotyka się po prostu w jednym miejscu na tydzień lub kilka weekendowych zjazdów – zespołowa praca, koncentrująca się na organizacji wakacyjnego wyjazdu, zaczyna się na pierwszym spotkaniu i trwa intensywnie aż do końca kursu. Od uczestników zależy bardzo wiele – z wyjątkiem wyboru terminu, miejsca i zajęć kursowych – to oni są odpowiedzialni za kształt wyprawy. Taka formuła sprawia, że późniejsze rozmowy o wędrownictwie są ilustrowane wspólnym doświadczeniem kursantów, pokazuje, jak drużyna – o której tyle się na kursie mówi – działa w praktyce. Udowadnia, że rzeczy niesamowite są możliwe. Wero często opowiada, że nikt jej nigdy nie przekazał, jak powinno wyglądać wędrownictwo, że musiała wymyślić je sama. Kursy może pomogły jej w organizacji, ale na pewno nie pokazały, co to znaczy „wyjść w świat”. A niektórych rzeczy przecież nie da się wytłumaczyć, trzeba je przeżyć. I na tym ma polegać #Dreamcraft – na przeżyciu drużyny wędrowniczej, połączonym z kursową wiedzą.
Kurs Drużynowych Wędrowniczych #Dreamcraft „Sen Tainów” w 2017 roku odbędzie się na Kubie. W planach rumba, przemierzanie lasu tropikalnego w górach, mijanie rowerem samochodów jak z muzeum techniki, rozmowy z Latynosami o imperializmie i komunizmie. Zajęcia na plaży pod palmą. Półroczna praca poprzedzająca wyjazd będzie skoncentrowana dookoła dwóch zjazdów – w styczniu w Łodzi i w kwietniu w Beskidzie Niskim.
A jeśli to wszystko jest już dawno za tobą i myślisz o organizacji kursów dla przyszłych drużynowych, możesz wziąć udział w organizowanych przez #Dreamcraft po raz pierwszy Wędrowniczych Warsztatach Kadry Kształcącej.
Zainteresowany? Zainteresowana? Do udziału już teraz zgłosić się można TUTAJ (KDW) lub TUTAJ (WWKK), a więcej informacji można uzyskać w prezentacji organizatorek. Zgłoszenia pozostają otwarte do 15 grudnia, a lista uczestników zostanie podana niecałe dwa tygodnie po tym terminie.
*cytat pochodzi z materiałów informacyjnych „Snu Karachanidów”
Bartosz Pergół - w ZHP od zucha do wędrownika, planuje założenie drużyny wędrowniczej – co najmniej tak fajnej jak HWDW „Trzask!”. Zajmuje się literaturą, lubi turystykę górską. Jeszcze w liceum.