Bieszczadzkie bezdroża u źródeł Sanu

Archiwum / pwd. Natalia Czapiewska / 15.04.2009

Każdy, kto raz był w Bieszczadach wie, że te góry mają coś w sobie – tajemniczość, piękno i naturalność. Z Bieszczad się nie wyjeżdża, tylko się do nich zawsze wraca.

San, szósta najdłuższa rzeka Polski, od swojego źródła wytycza prawie całą południowo-wschodnią granicę z Ukrainą. No, właśnie – prawie. Przekonałam się o tym osobiście, przemierzając najdalej wysuniętą część naszego kraju. Jeśli zamierzamy przy okazji przetrzeć inne szlaki, warto zatrzymać się w jakimś strategicznym miejscu. Z noclegiem nie ma problemu – schronisk, pól namiotowych czy przyjaznych mieszkańców jest pod dostatkiem, jednakże warto prędzej zarezerwować sobie miejsce. Jeśli chcemy konkretnie pójść do źródeł Sanu, dobrze by było zatrzymać się w Tarnawie Niżnej, a stąd pozostaje nam 13 km do Bukowca i ok. 3 godzin do naszego celu.

Środki transportu 

 

Piesza wędrówka jest wyczerpująca, ale mijane widoki wynagrodzą nasz wysiłek.

Jeśli zaopatrzymy się w rower, wycieczka będzie przebiegała szybciej do momentu wystąpienia stromych podejść, które zaczynają się dopiero niedaleko w miejscu, gdzie kończy się droga (schron nad Negrylowem). Piesza wędrówka jest wyczerpująca, ale mijane widoki wynagrodzą nasz wysiłek. Natomiast jeśli mamy pojazd (po wykupieniu opłaty), możemy dojechać do parkingu w Bukowcu, czyli już w połowie drogi.

Po drodze widzimy San, a wzdłuż niego biało-czerwone i niebiesko-żółte słupki graniczne, a po przeciwnej stronie panoramę Bukowego Berda oraz najwyższe szczyty zaraz po Tarnicy – Halicz i Rozsypaniec. Mijamy także Torfowisko Tarnawa i Litmirz, które rozciągają się wzdłuż rzeki.

Bukowiec i Beniowa 

 

Po II wojnie światowej wzdłuż Sanu poprowadzono granicę, która umiejscowiła tutejsze wsie w dwóch różnych państwach, a te tereny, jak i całe Bieszczady, zostały wysiedlone.

Od parkingu w Bukowcu rozpoczyna się ścieżka dydaktyczna „W dolinie Górnego Sanu”, która prowadzi nas do nieistniejącej dziś miejscowości Beniowa. Warto zaznaczyć, że do tego miejsca kiedyś dojeżdżała bieszczadzka kolejka, której pozostałości dziś jedynie czynne są na odcinku Wola Michowa–Przysłup. Po drodze można ukradkiem usłyszeć za to ukraiński pociąg. Mijamy także kilka samotnie stojących nagrobków i studnie będące pozostałością po Beniowej. Po II wojnie światowej wzdłuż Sanu poprowadzono granicę, która umiejscowiła tutejsze wsie w dwóch różnych państwach, a te tereny, jak i całe Bieszczady, zostały wysiedlone. W latach 80. zabudowania Beniowej wysadzono w powietrze. Obecnie możemy jedynie zobaczyć pozostałości po cerkwi – chrzcielnicę z wyrytą rybą i kilkanaście ciekawych nagrobków.

Sianki 

 

Podążając szlakiem, mijamy schron nad Negrylowem, a po niecałej godzince możemy odszukać ruiny folwarku Stroińskich, który był w posiadaniu właścicieli Sianek – naszego następnego punktu zwiedzania. Warto wspomnieć, że droga do folwarku otoczona jest fragmentem lasu świerkowego – jedynego w Polsce naturalnego drzewostanu świerka wschodniokarpackiego.

Przechodząc kładkę na Niedźwiedziu, widzimy grobowiec Klary z Kalinowskich i Franciszka Stroińskich. Został on zrekonstruowany po zniszczeniu go w latach 70. Chcąc zobaczyć ukraińskie Sinki, idziemy dalej szlakiem na taras widokowy, skąd widzimy miasteczko tętniące życiem.

Źródło, a raczej źródła 

 

Od niedawna dostępny jest odcinek trasy prowadzący do źródeł Sanu. Przedzierając się przez chaszcze malin i metrowej trawy, docieramy do miejsca, gdzie między słupkami granicznymi stoi obelisk błędnie informujący, że znajdujemy się u źródeł Sanu. Rzeczywiste źródło leży ok. 300 m na południowy zachód od obelisku i tworzy strugę, wzdłuż której wiedzie zielony szlak turystyczny ukraińskiego Użańskiego Parku Narodowego.

Pamiętajmy, iż do 1951 roku granica z ZSRR biegła wzdłuż Sanu, aż do góry Jawor (obecnie nad Jeziorem Solińskim), wobec czego polskie Bieszczady bardzo ostrym klinem wcinały się w terytorium ZSRR.

Traktat graniczny Polski ze Związkiem Radzieckim z 1945 roku mówi o wytyczeniu wspólnej granicy od źródeł – wzdłuż górnego biegu Sanu. Niestety, wszystko wskazuje na to, że wytyczono ją od źródła pierwszego lewego dopływu. W ten sposób Polska utraciła dodatkowo kilka hektarów terytorium. Przesunięcie granicy z właściwego Sanu na ten dopływ miało prawdopodobnie na celu oddalenie jej od strategicznej Przełęczy Użockiej i przebiegającej tam linii kolejowej. Być może było to ustępstwo pozwalające zachować w granicach Polski całe Bieszczady Zachodnie, ponieważ w 1945 roku w trakcie prac komisji delimitacyjnej Rosjanie wysunęli żądanie przesunięcia granicy w kierunku zachodnim, na dolinę Solinki, w celu „wyrównania i skrócenia” wspólnej granicy. Pamiętajmy, iż do 1951 roku granica z ZSRR biegła wzdłuż Sanu, aż do góry Jawor (obecnie nad Jeziorem Solińskim), wobec czego polskie Bieszczady bardzo ostrym klinem wcinały się w terytorium ZSRR.

Udostępnienie turystom z Polski szlaku wiodącego do obelisku wymaga upowszechnienia wiedzy na temat położenia jego rzeczywistego źródła. Bieszczadzki Park Narodowy powinien zamieścić tę informację na tablicy znajdującej się na końcu ścieżki dydaktycznej. W przeciwnym razie mający zaledwie kilkunastoletnią historię ukraiński obelisk utrwali w świadomości turystów i krajoznawców błędne wyobrażenia dotyczące początku Sanu.

Na zakończenie tylko dodam, że nie ma co liczyć na widok tryskającej wody u źródła. Przynajmniej latem. A jak jest przy prawdziwym źródle? Mam nadzieję, że kogoś z czytelników to zainteresuje i to sprawdzi. Tajemniczość Bieszczad odkrywam za każdym razem i na każdym szlaku. Zachęcam do tego także Was.

pwd. Natalia Czapiewska - Studencki Krąg Instruktorski im. Tony’ego Halika przy Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu. Studentka pedagogiki i historii, interesuje się genealogią, turystyką, fotografią, a w wolnych chwilach podróżuje po Polsce.