Biwak na Zielonej Wyspie?

Archiwum / 22.10.2006

A może biwak w Irlandii? Wiem, pomysł szalony ale być może dobry dla tych wszystkich środowisk, które przeżywają kryzys związany z brakiem pomysłów na wędrówkę. Bo kto powiedział, że jak biwak to tylko w pobliskie lasy albo w najlepszym wypadku w najbliżej położone górskie pasmo?





pwd.Filip Springer

Być może warto zaplanować kilkumiesięczną akcję zarobkową i poszukać sponsorów, by na koniec spędzić długi długi weekend  majowy w okolicach Dublina. To jest możliwe! I wcale nie musicie wypruwać sobie żył by to osiągnąć. A efekty wytężonej pracy całej drużyny nad realizacją takiego projektu są przecież ogromne!

                                                  
Dublin – Medieval Viking Area – w chodniki wmurowane są repliki archeologicznych znalezisk sprzed setek lat.

Zieloną wyspę kojarzymy z klifami, serem cheddar i wszędobylskimi owcami. Irlandia zaskakuje jednak przede wszystkim tym, że w wielu miejscach wszystko to możemy spotkać jednocześnie. Nie trzeba więc przejechać jej całej wzdłuż i wszeż by zobaczyć to co świadczy o wyjątkowości Zielonej Wyspy. Już kilkanaście kilometrów od stolicy możemy zobaczyć bardzo wiele. Przez jej samo centrum przejeżdża bowiem Dart, podmiejska kolejka, która jest nie tylko świetnym sposobem na poruszanie się po mieście ale także na dostanie się w najciekawsze zakątki w jego pobliżu.


Dookoła półwyspu

                                  

Howth to tradycyjne miejsce weekendowych wypadów dublińczyków,  które zwiedzać można na kilka sposobów. Dla miłośników pieszych wędrówek jest kilka szlaków biegnących wzdłuż klifowego wybrzeża wokół półwyspu. By obejść całe Howth, wraz z obejrzeniem latarni morskiej w połowie drogi, potrzeba około 4 godzin. Marsz można w każdej chwili jednak przerwać schodząc w głąb półwyspu.
A tutaj czeka nas kilka innych atrakcji. Samo miasteczko Howth to senna rybacka miejscowość z portem dla rybackich kutrów i żaglówek. W czwartki odbywa się tu targ rybny i wprost z kutrów można kupić dość tanio świeże morskie przysmaki. Warto także zwiedzić średniowieczny zamek Howth słynący ze swoich ogrodów z kwitnącymi w sezonie rododendronami. W pochodzących z VI wieku ruinach opactwa przechowywali swą kontrabandę przemytnicy. Dla ciekawych jest także Narodowe Muzeum Transportu, miłośnicy golfa mogą spróbować swoich sił na olbrzymim polu golfowym. 

                                

W sezonie z Howth kursuje też łódź, która zabiera turystów na pobliską wyspę Irelands Eye zamienioną w rezerwat ścisły ptaków morskich z ruinami średniowiecznej wieży pośrodku.


Bray i Greystones

                      

Okolice Dublina nie obfitują w piaszczyste plaże tym cenniejsze wydają się te, które rozciągają się na południe od stolicy w okolicy Bray. To niewielkie miasteczko o tradycjach nadmorskiego kurortu. Leniwi mogą spędzić tu czas gapiąc się w morze. Bardziej aktywni wyruszą w wędrówkę na Bray Head – najwyższy w okolicy nadmorski szczyt, z którego roztacza się przepiękny widok na całą zatokę.
W przypadku niepogody warto wybrać się do kolejnej stacji Dart – Greystones . Jej trasa jest bowiem wycięta w skałach na zboczu wpadającego do morza klifu. Ten odcinek Dart uchodzi za jedną z najpiękniejszych tras kolejowych w Irlandii.


Góry Wicklow

                 

Widoczne doskonale z Dublina Góry Wicklow przez bardzo długi czas pozostawały dzikie i niedostępne. To tutaj kryli się rozbójnicy i bandyci, a także powstańcy po francuskiej inwazji w hrabstwie Majo. Dopiero Anglicy budując drogę wypędzili rabusiów, lecz okolica pozostała nadal dzika. 

                

Wędrówkę po Parku Narodowym Wicklow Mountains najlepiej zacząć w Glendalough od zwiedzania ruin po klasztorze wczesnochrześcijańskich mnichów. W samych, niewysokich, bo sięgających raptem 1000 m.n.p.m górach, najpiękniejsza jest trasa dookoła jezior Upper i Lower Lake. Ich barwa przypomina kolor narodowego napoju Irlandii, którego wędrownikom nie będzie jednak chyba dane spróbować, czyli Guinessa – ciemnego piwa. Ciemnobrązowy kolor wody w obu jeziorach jest spowodowany tym, że jest ono zasilane kilkoma strumieniami spływającymi z niewysokich, ale za to w większości pokrytych torfowiskami gór.
Dla najbardziej wytrwałych piechurów przeznaczony jest Wicklow Way – szlak długości ponad 120 kilometrów wiodący z przedmieść Dublina przez całe góry. Jego pokonanie zajmuje jednak około 5-6 dni.

                 


Ile to będzie nas kosztowało:

lot samolotem do Dublina – zamówiony nawet pół roku wcześniej (bo załóżmy, że tyle czasu będziecie musieli poświęcić na zdobycie funduszy) kosztuje 1 zł. Razem z dojazdem na lotnisko w Polsce i kosztem autobusu z lotniska w Dublinie do centrum stolicy cena całego transportu wyniesie nie więcej niż 100 zł (w obie strony)
www.ryanair.pl   www.airlingus.pl   www.wizzair.pl
 
Dart – podmiejska kolejka jeżdżąca przez centrum miasta
– ze stacji Tara lub O’Connel
Dublin – Greystones – 6.75 euro
Dublin – Howth – 3.50


Autobus
– z Busara Station przy Abbey Street
Dublin – Errinskerry – (podnóże Wicklow) – 4 euro
Dublin – Glendalough – 18 euro

Autostop – do niedawna główny środek transportu w Irlandii


Noclegi w Dublinie i okolicach

Hostele – czyli schroniska młodzieżowe – około 10euro za noc
Bed&Breakfest – nie dla harcerzy – małe pensjonaty i prywatne kwatery, które są po pierwsze drogie, po drugie nie są w stanie przyjąć np. 9 osobowej drużyny.
namiot – istnieje też możliwość rozbicia namiotu na jednym z pól gospodarzy w pobliżu interesujących Was miejsc. Zasady takie jak w Polsce – dwie miłe druhny przodem i z każdym można się dogadać.


Koszty jedzenia –
kupowane w jednym z marketów (Tesco czy Dunnesstore) – dodatkowy atut – nie trzeba znać angielskiego, bo załoga tych sklepów w dużej mierze jest polska
– chleb – 1,2 euro
– masło – 1 euro
– mleko – 0,75 euro
– chińska zupka – 0,20 euro
– batonik – 0,65 euro.
Ogółem jedna osoba może się wyżywić w Irlandii (standard biwakowy, własne gotowanie) za 4-5 euro dziennie.
Na kilkudniowy biwak możecie jednak wziąć jedzenie z domu. Ważne, żeby wasze plecaki nie ważyły więcej niż 30 kilogramów – tyle wynoszą normy lotniskowe.


A zatem:
przy założeniu 5 dni biwaku ( a właśnie w 3-4 dni można obejrzeć opisane miejsca) wydamy około:
– 25 euro na jedzenie
– 5 euro na pamiątki
– 25 euro na transport lotniczy
– 20 euro na transport na miejscu
– 30 euro na noclegi (w namiotach za darmo)


105 euro – 420 złotych. Przy zabraniu części jedzenia z domu i spaniu w namiotach koszty te spadają oczywiście nawet o około 100 złotych. Oczywiście możecie powiedzieć, że tyle płacicie za standardowy, kilkunastodniowy obóz wędrowny w polskich górach. Jasne. Być może jednak warto urozmaicić sobie wyjazdowy repertuar, i zorganizować biwak w Irlandii z założeniem, że każdego jego uczestnika będzie on kosztował nie więcej niż biwak w Polsce. Resztę pokryją koszty z Waszych akcji zarobkowych, 1% i sponsorów. Może warto podjąć ten wysiłek?


pwd. Filip Springer – Redaktor Naczelny Magazynu Wędrowniczego Na Tropie i szef zespołu promocji Wyprawy Wędrowniczej 2007. Były drużynowy 79 Poznańskiej Drużyny Harcerskiej "Wilki". Dziennikarz Gazety Poznańskiej i fotoreporter Polskiej Agencji Fotografów FORUM.