Bo zabrakło rybek

Wyjdź w Świat / Radosław Rosiejka / 27.05.2018

Po dotarciu do hotelu muszę coś zjeść, bo ostatni posiłek był kilka godzin wcześniej na lotnisku. Sprawy nie ułatwia to, że większość miejsc w okolicy jest już zamknięta, a ja nie chcę tracić czasu na szukanie jedzenia.

Na moje szczęście na rogu ulicy są otwarte pub i bistro. W tym pierwszym miejscu nie mam czego szukać, zwłaszcza że barman wygląda, jakby chciał o północy zamykać. Ale obok jest lokal. W Polsce prawdopodobnie w takim miejscu byłby kebab albo burgery, ale w Belgii są frytki.

W oczy rzuca się lada chłodnicza, a w niej frykadelki o przeróżnych kształtach, kiełbaski, krokiety i burgery. Ale ja wybieram same frytki, których surowa góra leży nad frytkownicami. Ich przygotowanie zajmuje chwilę. W tym czasie płacę 1,80 euro za małą porcję z majonezem.

W Belgii króluje majonez do frytek

Wszystkie kraje można jakoś zaszufladkować. Tym sposobem Europę można podzielić na państwa, w których pije się piwo, wino albo wódkę. Podobnie jest z frytkami, które można zjeść z ketchupem albo majonezem. Akurat w Belgii króluje majonez oraz przeróżne sosy, więc wybieram klasykę – grube belgijskie frytki i majonez.

Lądują one w tekturowym pudełku. Obok majonez w plastiku. Częściej jednak spotykałem się z tym, że majonez jest nakładany od razu na frytki w papierowym rożku. Jest to zdecydowanie praktyczniejsze rozwiązanie, bo można zjeść je po drodze. A do tego, wyrzucamy do kosza tylko szary papier.

frytki2

Ziemniaki przypominające rybki

Jak i gdzie powstały frytki, które jem w Brukseli kilka minut przed północą? Według najpopularniejszej wersji wydarzeń wymyślili je mieszkańcy miast położonych nad rzeką Mozą (fr. Meuse, hol. Maas). A później niczego nie można być absolutnie pewnym. Jedna wersja mówi, że gdy rybacy nie mogli złowić ryb to ich żony postanowiły pokroić ziemniaki tak, aby przypominały małe rybki i usmażyły je.

W XVII wieku w Europie zaczynają być uprawiane ziemniaki

Druga wersja podaje, że ten sposób podawania ziemniaków wymyślono zimą 1680 roku, a powodem tego była zamarznięta Moza. Częściej zamiast konkretnej daty można dowiedzieć się, że było to w XVII wieku. Właśnie wtedy w Europie zaczynają być uprawiane ziemniaki. Przywożą je Hiszpanie i tak trafiają do znajdującej się pod ich panowaniem Belgii. Krytycy tej wersji twierdzą jednak, że w 1680 roku nikt na południu Belgii jeszcze nie słyszał o ziemniakach. A nawet jeśli to nie wpadłby na pomysł marnowana tłuszczu do ich smażenia.

Jeszcze inna wersja wydarzeń mówi o belgijskim kucharzu, który smażył małe rybki dla swoich gości. Jednak w pewnym momencie zorientował się, że nie starczy ich dla wszystkich, więc postanowił pokroić ziemniaki, żeby przypominały rybki i wrzucił na głęboki tłuszcz.

Na każdym kroku można zobaczyć budki z frytkami

Jak było naprawdę? Pewności nie ma. Tym bardziej, że według kolejnej wersji frytki wcale nie powstały w Belgii, ale w Paryżu w czasie rewolucji francuskiej. Być może to właśnie zwolennicy tej teorii podważają ich belgijski rodowód?

Jednak to w Belgii na każdym kroku można zobaczyć budki i lokale z frytkami, które nazywają się po francusku friterie, a po niderlandzku frietkot lub frituur. Gdy pada pytanie o belgijskie jedzenie to pierwszą myślą są właśnie frytki, a później gofry i czekoladki.

Duży rożek i małe widelczyki

Będąc już w Brukseli nie mogłem nie spróbować wszystkich tych rzeczy. Frytki zjadłem też następnego dnia na obiad. Tym razem dużą porcję w papierowym rożku z majonezem w środku. Może wydawać się, że majonez, albo jakikolwiek inny sos, bezpośrednio na frytkach utrudnia ich jedzenie i nie sposób się nie pobrudzić. Ale od czego są małe widelczyki?

Rożek frytek za niecałe 4 euro jest ogromny. Najpierw pani sprzedająca frytki z jednej kartki uformowała rożek, później wsypała frytki, żeby następną kartką go powiększyć i dosypać następne frytki. Na końcu obficie wszystko posoliła i z ogromnej tuby wycisnęła majonez. Jadłem je chyba przez 20 minut!

Po wszystkim miałem ich dość. Były pyszne; chrupiące z wierzchu i miękkie w środku oraz nie ociekały tłuszczem. Byłem najedzony, ale nie czułem się ciężko, jak to czasami jest po zjedzeniu tłustych potraw. Miałem ich dość, bo teraz jeszcze długo nie zjem takich dobrych frytek.

Radosław Rosiejka - instruktor Zespołu Wędrowniczego WWM GK ZHP, przez dwa lata drużynowy drużyny wędrowniczej w Hufcu "Piast" Poznań-Stare Miasto. Lubi jeździć na rowerze i słuchać muzyki, ale nie robi tego równocześnie.