Broniąc harcerskiej demokracji
Proponowane przez komendantów chorągwi i ich komendy zmiany Statutu ZHP prędzej czy później negatywnie odbiją się na sytuacji w całej organizacji- od chorągwi zaczynając, a na drużynach kończąc. Stanie się tak dlatego, że zmiany te podważają demokratyczny charakter naszej organizacji.
„Polityką zwie się ów spór Panów Braci
W kolokwiach elekta z elektem;
Schlebiają szarakom złociści magnaci
Wśród jęków, modlitw i przekleństw.”
J. Kaczmarski, „Elekcja”
W Statucie ZHP czytamy, że Związek Harcerstwa Polskiego za główny cel swojego działania uznaje „upowszechnianie i umacnianie w społeczeństwie przywiązania do wartości: […] demokracji […]”, że dla osiągnięcia swoich celów ZHP „upowszechnia zasady wolności i praw człowieka oraz swobód obywatelskich, a także prowadzi działania wspomagające rozwój demokracji” oraz, że „przyczynia się do budowania społeczeństwa obywatelskiego”.
Wydawać by się więc mogło, że to właśnie ZHP jest organizacją, w której można nauczyć się, czym jest dojrzała i odpowiedzialna demokracja, czym jest kierowanie się dobrem całej społeczności – wreszcie – czym jest rozumienie roli demokratycznych narzędzi i konsekwencji podejmowanych decyzji. Z ogromnym niepokojem dostrzegamy obecne zagrożenie tych wartości.
Zagrożenia te dało się zauważyć już w 2005 r. na XXXIII Zjeździe ZHP, kiedy to niektórzy delegaci stwierdzali w rozmowach, że zmuszeni są głosować wbrew swojej woli i swojemu sumieniu, gdyż zostali do tego zobowiązani przez wyborców w swoim hufcu lub taką decyzję podjęto we wcześniejszym, wewnętrznym głosowaniu w gronie delegatów chorągwi. Posunięciem wykraczającym jednak poza wszelkie dopuszczalne granice, było oficjalne poinformowanie delegatów XXXIV Zjazdu Nadzwyczajnego ZHP o przygotowywanym przez komendantów chorągwi wniosku o zwołanie kolejnego Zjazdu Nadzwyczajnego – do października 2007 r. – w celu zmiany Statutu ZHP oraz odwołania władz naczelnych ZHP (w tym Rady Naczelnej i Centralnej Komisji Rewizyjnej). Zamierzone zmiany Statutu są dla nas ewidentnym przykładem chęci powrotu w ZHP do modelu demokracji szlacheckiej, który funkcjonował w Rzeczypospolitej przed uchwaleniem Konstytucji 3-go Maja i łamią podstawowe zasady współczesnej, dojrzałej demokracji.
Mandat imperatywny i instrukcje sejmikowe
W czasach demokracji szlacheckiej funkcjonował tzw. mandat imperatywny (związany), który zakładał, że poseł reprezentuje swoich wyborców i winien wykonywać ich zalecenia. Jeśli tego nie robi może to być podstawą do jego odwołania.
Dziś podstawą dojrzałych ustrojów demokratycznych jest tzw. mandat wolny, który zakłada, że osoba wybrana przez wyborców reprezentuje całe społeczeństwo – głosuje zgodnie z własnym przekonaniem i sumieniem, kierując się przy tym dobrem całego kraju i nie można go za to odwołać ze stanowiska. Nie bez powodu w ust. 1, art. 104 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej czytamy: „posłowie są przedstawicielami Narodu” i „nie wiążą ich instrukcje wyborców”.
Wśród wielu osób panuje przekonanie, że w ZHP delegat na Zjazd wybrany przez swój hufiec (ew. kilka hufców) jest związany ze swoimi wyborcami lub – co gorsza – ze swoją komendą chorągwi, swoistą instrukcją sejmikową. Jak w takiej sytuacji nie porównywać tego do wspomnianej demokracji szlacheckiej? Pozostaje przypomnieć takim osobom, że zostali wprowadzeni w błąd, gdyż nie są oni delegatami na zjazd swoich wyborców, tylko są delegatami na Zjazd Związku Harcerstwa Polskiego, a ich rolą i zadaniem jest podejmowanie decyzji dotyczących całego Związku (nie tylko ich drużyny, hufca czy chorągwi). Muszą więc oni kierować się dobrem całej organizacji, a w szczególności dobrem wszystkich młodych ludzi, którzy są jej członkami, bo to dla nich ta organizacja została powołana do życia.
W strukturach skautingu międzynarodowego jest to oczywiste. Przykładowo osoby wybrane do Komitetu Regionu Europejskiego WOSM-u zobowiązują się kierować dobrem całego regionu, a nie wyłącznie interesem swojej organizacji. Symbolicznym tego wyrazem jest noszenie przez nich specjalnych, jednolitych, szarych mundurów zamiast mundurów skautowych swych organizacji.
Oczywiście nie oznacza to, że delegat może nie brać pod uwagę opinii swojego środowiska, ale mając możliwie pełną wiedzę o problemach swojej organizacji, nie może bronić partykularnych interesów osób, czy środowisk, jeśli wie, że są one sprzeczne z interesami całej organizacji. Upieranie się przy twierdzeniu, że delegatów na Zjazd ZHP obowiązują swoiste instrukcje sejmikowe, to krok wstecz dla wychowania obywatelskiego, wprowadzanie ludzi w błąd i wykorzystywanie ich niewiedzy do realizacji własnych interesów. Wreszcie odmawianie delegatom prawa do swobodnej decyzji podczas głosowania na Zjeździe to instrumentalne ich traktowanie i sprowadzanie do roli bezmyślnych przekaźników woli innych osób. Apelujemy, by nie zgadzać się na taką manipulację i by traktować delegatów podmiotowo. Wybierając ich obdarzyliśmy ich pewnym kredytem zaufania. Jeśli boimy się, że nie spełnią oni swojej roli, to wybierajmy innych, bardziej godnych zaufania ludzi lub sami zgłaszajmy swoje kandydatury – na tym właśnie polega dojrzała obywatelska postawa w demokratycznym państwie i w demokratycznej organizacji.
Nadzór i jednolitość ideowa w Związku
Pod koniec XXXIV Zjazdu Programowego ZHP został przedstawiony delegatom projekt wniosku komend chorągwi o zwołanie do października 2007 r. kolejnego Zjazdu Nadzwyczajnego ZHP w celu zmiany statutu i odwołania władz naczelnych. Wniosek został przedstawiony w imieniu komendantów chorągwi przez hm. Grzegorza Woźniaka – komendanta Chorągwi Mazowieckiej ZHP. Uzasadniając ten wniosek hm. Lucyna Andrysiak – komendantka Chorągwi Kujawsko-Pomorskiej ZHP – stwierdziła:
„Dzisiaj sytuacja formalno-prawna jest taka: Chorągwie Związku Harcerstwa Polskiego jako osoby prawne są, jak gdyby, częściami skarbu – takiego pozwolę sobie użyć porównania – skarbu państwa, skarbu naszego Związku Harcerstwa Polskiego i te części powinny mieć możliwość delegowania do rady nadzorczej, jaką jest Rada Naczelna, swoich reprezentantów, którzy będą reprezentowali poglądy tej osoby prawnej, jaką jest Chorągiew. Chorągiew – myślę, że takim ciałem mogłaby być Rada Chorągwi – powinna mieć możliwość oceniania tego reprezentanta w radzie nadzorczej, jaką jest Rada Naczelna. Sposób takiego oceniania może być różny. Może być poprzez skwitowanie raz do roku; druh czy druhna wypełnia reprezentację naszej chorągwi w sposób dobry i dalej ta sama osoba funkcjonuje, a m
oże być też w inny sposób oceniana. Jeżeli nie będzie reprezentowała, wypracowanych w danym środowisku poglądów ta osoba, to może być możliwość jej odwołania […]”.
Właściwie można by w tym miejscu pozostawić to bez komentarza. Jednak tak jawna próba podporządkowania władzy naczelnej – władzom niższego szczebla (jednostkom, które mają podlegać nadzorowi i kontroli ze strony odpowiednich władz wyższego szczebla) musi spowodować nasz stanowczy protest.
Zgodnie ze Statutem ZHP „Władze ZHP sprawują nadzór nad działalnością odpowiednich władz niższego stopnia”, a więc władze naczelne mają czuwać nad właściwą pracą władz chorągwi – a nie odwrotnie. Dlatego też dziś władze naczelne stwierdzają nieważność uchwał i decyzji władz chorągwi. Dlatego też w kompetencji Rady Naczelnej leży dziś, m.in., stwierdzanie nieważności uchwał zjazdów chorągwi. Wreszcie Rada Naczelna jest władna rozpatrywać i zatwierdzać sprawozdania oraz oceniać działalność centralnej władzy wykonawczej – jaką w ZHP jest Główna Kwatera.
Przyjęcie rozwiązań zaproponowanych przez komendantów chorągwi doprowadziłoby do przekształcenia Rady Naczelnej w organ o pozornej możliwości wykonywania funkcji nadzorczych. Wprawdzie byłby on wyposażony w tę samą nazwę i kompetencje, ale nie miałby możliwości ich realnego wykonywania. Byłby to zatem organ o charakterze wyłącznie fasadowym. Jasnym jest przecież, iż gdyby członkowie jakiegokolwiek organu kontroli wewnętrznej mogliby być w sposób dowolny wystawiani i odwoływani przez jednostki podlegające kontroli, to te ostatnie nadzorowałyby w rzeczywistości organ kontroli, a nie odwrotnie. A zatem kontrola byłaby całkowicie fikcyjna. W żadnym wypadku ZHP nie może sobie pozwolić na uzależnienie naczelnych władz (Rady Naczelnej, Centralnej Komisji Rewizyjnej, Głównej Kwatery) od jakichkolwiek władz niższego szczebla.
Przyjęcie projektowanych zmian doprowadziłoby w praktyce do zastąpienia Rady Naczelnej czysto marionetkową jednostką. Zwolennicy tych rozwiązań zdają się bowiem nie dostrzegać, iż o tym, czy dana jednostka jest w świetle prawa organem nadzoru i kontroli, nie decyduje wcale jej nazwa i formalne kompetencje, ale przede wszystkim zapewnienie jej realnej możliwości sprawowania nadzoru.
Już teraz ZHP jest ewenementem wśród organizacji skautowych, gdyż praktykuje się w nim od lat wybór na płatne funkcje w Związku. Dla przedstawicieli wielu innych organizacji pozarządowych jest rzeczą niewyobrażalną, że można zatrudniać w ZHP (w jakiejkolwiek formie) osoby wybierane do zarządów regionalnych (komend chorągwi) i zarządu centralnego (Głównej Kwatery). Rozwiązaniem podstawowym zapewniającym transparentność działań jest nadzór wybieralnych, obligatoryjnie społecznych władz nad opłacanymi przez organizację pracownikami wykonawczymi. Do takiego modelu należałoby w ZHP zapewne dążyć lub przynajmniej o nim dyskutować w trakcie opracowywania nowego projektu statutu. Tymczasem wydaje się, że komendanci chorągwi chcą pogłębić tylko wady mało efektywnego systemu zarządzania organizacją i zapewnić sobie możliwie duży wpływ na organizację z fasadowymi organami kontroli i nadzoru.
Być może jest to błędne postrzeganie intencji wnioskodawców, jednakże skutki ich propozycji nieuchronnie doprowadzą do zapętlenia się zależności poszczególnych władz ZHP. Załóżmy, że takie rozwiązanie statutowe zostanie wprowadzone i rady chorągwi będą miały bezpośrednią możliwość kontrolowania głosów członków Rady Naczelnej. Wówczas kwestia na przykład udzielenia lub nieudzielenia absolutorium Głównej Kwaterze będzie zależna de facto od decyzji rad chorągwi. Nawet jeśli Centralna Komisja Rewizyjna będzie formalnie organem kontrolnym stowarzyszenia, to w praktyce jej wnioski będą rozpatrywane przez władze chorągwi, a nie władzę naczelną. W takim układzie władzą naczelną, mogącą swobodnie nadzorować władze wykonawcze niższego szczebla, powinna być Główna Kwatera. Jej jednak trudno będzie się zdobyć na krytyczne opinie i stanowcze działanie, jeśli będzie działała pod presją nieudzielania jej absolutorium przez Radę Naczelną, zależną już wtedy od rad chorągwi. Jeśli na dodatek – jak pokazuje praktyka działania naszej organizacji – na członków rady chorągwi znaczący wpływ będą miały komendy chorągwi, a w komendach chorągwi – komendanci chorągwi, to doprowadzić to może do systemowej stagnacji procesów decyzyjnych w całej organizacji. Bowiem nie możemy przecież zakładać, że komendantami chorągwi będą zawsze osoby o tak dużej świadomości zagrożeń jakie są obecnie.
Podkreślamy jeszcze raz stanowczo, że rolą członków Rady Naczelnej nie jest reprezentowanie partykularnych interesów swojej chorągwi, czy jeszcze gorzej, rady chorągwi lub komendy chorągwi. Jedyną władzą zdolną rozliczać ich z pracy w Radzie jest Zjazd ZHP, który może najzwyczajniej odmówić im mandatu na kolejną kadencję, a więc mogą to zrobić delegaci wybrani w swoich hufcach i czuwający nad dobrem całego Związku. Odwołanie członka władzy szczebla centralnego nie może być uzależnione od widzimisię jakiejkolwiek władzy chorągwianej. Zależność powinna być wręcz odwrotna. To władze naczelne Związku powinny mieć daleko idące możliwości zdyscyplinowania mało efektywnych władz szczebla wojewódzkiego.
W dalszej części uzasadnienia wniosków komendantów, można było usłyszeć: „Uznajemy, że dla zachowania jedności ideowej i organizacyjnej będziemy wnosić na Nadzwyczajnym Zjeździe Związku o takie dopracowywanie składu władz przedstawicielskich naczelnych Związku, aby one stwarzały możliwość wspólnoty ideowej. Żeby siedemnaście, czy szesnaście księstw udzielnych, jakimi mogą stać się chorągwie nie doprowadziło do dezintegracji Związku Harcerstwa Polskiego”.
Cieszy nas zwrócenie uwagi na ogromne ryzyko, jakim dla ZHP jest „dezintegracja Związku” i panowanie „książąt udzielnych”. Pozostaje tylko zapytać: Co doprowadziło do takiego kryzysu w ZHP? Jak to się stało, że często negatywnie opiniowany pomysł uczynienia z chorągwi samodzielnych osób prawnych, został zaakceptowany przez delegatów XXXIII Zjazdu? Gdzie byli i co twierdzili wówczas komendanci chorągwi? Jak to się stało, że winą za brak możliwości wspólnoty ideowej obarcza się dzisiaj członków Rady Naczelnej?
„My – komendanci chorągwi – i my – komendy chorągwi – będziemy mówić o jedności ideowej całego Związku, mając świadomość, że odpowiedzialność w tej chwili za Związek spada, przede wszystkim, na chorągwie i władze tych chorągwi”.
Pozostaje tylko odpowiedzieć, parafrazując powyższy akapit, kończący wystąpienie komendantów chorągwi, że my – instruktorzy ZHP – nie będziemy mówić, że „te spory nas nie dotyczą”, gdyż mamy świadomość tego, że prędzej czy później odbiją się one na sytuacji w naszych chorągwiach, hufcach, szczepach i drużynach. Będziemy natomiast mówić o konieczności obrony demokratycznego charakteru ZHP, mając świadomość, że odpowiedzialność za Związek spoczywa jednak i będzie spoczywać na drużynowych, instruktorach, władzach hufców, chorągwi i władzach naczelnych – a przede wszystkim –
na delegatach na kolejne Zjazdy ZHP, którzy będą podejmować kluczowe dla organizacji decyzje, kierując się dobrem tych wszystkich młodych ludzi, którzy jeszcze są i tych, którzy może kiedyś zechcą być członkami Związku Harcerstwa Polskiego, bo wierzyć będą w wartości, o jakich mówi ta organizacja.
Kamil Wais– podharcmistrz, Instruktor Wydziału Badań i Analiz GK ZHP, były komendant szczepu w Hufcu Rzeszów Chorągwi Podkarpackiej, magister socjologii, doktorant Uniwersytetu Rzeszowskiego, bada m.in. funkcjonowanie ZHP przed 1939r., autor raportu „Ocena efektywności działań komend chorągwi ZHP” (www.badania.zhp.pl).
Marcin Orzechowski – były drużynowy w Hufcu Rzeszów Chorągwi Podkarpackiej, magister prawa, aplikant sądowy, aplikant adwokacki w Kancelarii Adwokackiej „Lassota i Partnerzy” w Rzeszowie.
PEŁNA WERSJA TEKSTU ZNAJDUJE SIĘ NA STRONIE INTERNETOWEJ
Za pomoc w powstaniu artykułu dziękujemy:
Małgorzacie Kawalec – byłej członkini Komendy Hufca Rzeszów Chorągwi Podkarpackiej ZHP, obecnie cywilnej współpracowniczce Wydziału Badań i Analiz Głównej Kwatery ZHP