Co się zdarzyło w Barcelonie

Na Tropie Kultury / Malwina Witczak / 23.05.2009

Słońce Barcelony, przystojny malarz i dwie piękne Amerykanki  laik powie, że to doskonały przepis na kolejny płytki film o wakacyjnych romansach. Nic bardziej mylnego! Woody Allen stworzył film nie tyle o miłości, co o przypadkach i nagłych emocjach, które okazują się wywierać niespodziewanie silny wpływ na nasze życie.

„Vicky Cristina Barcelona” to melodramat w reżyserii wspomnianego już wcześniej Allena (który napisał również scenariusz). Film opowiada o dwóch Amerykankach, które wybrały się na wakacje do Barcelony. Vicky (Rebecca Hall) i Cristina (Scarlett Johnansson) są przyjaciółkami, które łączy wszystko, prócz poglądów na życie i miłość: Vicky jest realistką i w związku szuka spokoju i harmonii, Cristina natomiast nie wie, czego chce od życia, za to świetnie wie, czego nie chce – dokładnie tego, czego pragnie Vicky. Obie przyjeżdżają do Barcelony; są oczarowane miastem i korzystają z jego uroków. Pewnego wieczoru w kawiarni zaczepia je mężczyzna, malarz Juan Antonio Gonzalo (Javier Bardem), o którym bohaterki wiedzą tylko tyle, że chciał zabić żonę  lub żona chciała zabić jego… Jednak Juan zauroczył Cristinę i od tego momentu sprawia, że wakacje przyjaciółek stają się zagmatwane.

Film pokazuje nam życie dwóch zupełnie różnych kobiet. Przedstawia je przed zdarzeniami w Barcelonie, w ich trakcie i po powrocie do Ameryki. Dopiero na końcu okazuje się, że wakacje były dla nich pewnego rodzaju próbą, sprawdzianem, ale i możliwością spojrzenia na własne życie z dystansu. Vicky, po namiętnej nocy z Juanem Antonio, już nie jest taka pewna swoich wcześniej wyznawanych zasad (właściwie niczego nie jest już pewna). Cristina, która nie wiedziała, czego chce i miała nadzieję, że w Barcelonie wreszcie się tego dowie,  przeżywa rozczarowanie. Uwikłała się w dziwny związek z Juanem Antonio i jego eksmałżonką, wyjątkowo temperamentną Hiszpanką Marią Eleną (genialna Penelope Cruz), przeżywa nieznane jej wcześniej wspaniałe uczucie spełnienia, które jednak szybko wygasa,  co Maria Elena nazywa „chronicznym brakiem satysfakcji”.

Być może to jest temat całego filmu chęć zdobycia satysfakcji, szukanie siebie, uporządkowanie własnego świata i próba odpowiedzi ponadczasowe pytania: czym jest miłość i dlaczego tak trudną ją zdobyć? Bardzo wymowny jest koniec filmu, kiedy przyjaciółki wracają z Barcelony pozornie takie same, bo tylko pozornie nic się nie zmieniło. W Hiszpanii nie odnalazły tego, czego szukały i jeszcze bardziej zagubiły się we własnym życiu.

Tym filmem Woody Allen wraca do wielkiej formy z właściwą sobie lekkością krąży wokół ludzkich emocji, ukazując zaskakujące ludzkie oblicza. Jest to też, oczywiście, hołd dla płci pięknej, która Allena tak bardzo fascynuje. Wykreowane przez niego trzy niezwykłe kobiety, Vicky, Cristina i Maria Elena, fascynują i czarują widzów. Na szczególną uwagę zasługuje Penelope Cruz w niesamowicie wiarygodnej w roli wybuchowej artystki (aktorka otrzymała za tę rolę Oscara).

Podsumowując „Vicky, Cristina, Barcelona” to „humor i błyskotliwość Allena w świecie Almodovara”. Jeżeli kogoś interesuje ciekawe, niebanalne kino w scenerii intrygującej architektury Gaudiego i w rytmach hiszpańskiej gitary, zapraszam do kin. Warto ten film zobaczyć dla świetnej gry aktorskiej, cudownej muzyki i nade wszystko fantastycznych scen ognistych kłótni w języku hiszpańskim.

Malwina Witczak - zastępowa w 23 Drużynie Harcerskiej "Czarna Woda" z Hufca ZHP "Mazowsze" w Mińsku Mazowieckim, uczennica jednego z mińskich liceów.