Czy anonimowość w sieci jest w ogóle możliwa?

Archiwum / 07.02.2010

W dzisiejszych czasach sporo się mówi na temat anonimowości w Internecie. Czy jesteśmy w stanie ochronić naszą prywatność w Sieci? A co ważniejsze: czy jest to w ogóle możliwe?

 

 

Anonimowość w Sieci w dzisiejszym świecie jest dla standardowego użytkownika czysto iluzoryczna. Nasz adres IP (taka nasza wizytówka w Sieci) i wszystko, co robimy poprzez Internet, jest zapisywane, rejestrowane przez Administratorów stron, na które wchodzimy. Przechowują oni te dane w swoich bazach przez dwa lata. Na prośbę służb państwowych (np. Policji) mają oni obowiązek udostępnić te zapisy. Poza tym jeśli mamy czyjś numer IP, możemy go sprawdzić w bazie informacji organizacji RIPE, która zajmuje się rejestrowaniem i nadawaniem tychże adresów. Oczywiście istnieje możliwość skorzystania z programów lub stron maskujących. Służy do tego serwer anonimizujący, który pozwala na oszukanie najprostszych witryn sprawdzających numer IP (np. portali do oglądania filmów on-line). Można też korzystać z kilku serwerów naraz, ale jest to pracochłonna metoda. Dodatkowo – jak to zwykle bywa – administratorzy proxy albo pobierają opłaty, albo zarzucają użytkowników reklamami. Wytrwali w poszukiwaniu anonimowości mogą spróbować odnaleźć administratora, który niechętnie dzieli się wiedzą o swoich użytkownikach z kimkolwiek. Wydobycie danych z takich serwerów (i administratorów) jest dla zwykłych obywateli niemożliwe, a i służby mogą mieć spore problemy.

Jeżeli nie uda się znaleźć odpowiedniego admina, można spróbować pobawić się z TOR lub Freenetem. Korzystając z TOR (The Onion Routing – trasowanie cebulowe), nie łączymy się bezpośrednio z odwiedzaną witryną, ale poprzez losowe kanały, które nie dość, że są szyfrowane, to jeszcze co jakiś czas zmieniane. Z takiego systemu korzysta wiele urzędów i ambasad. Pozwala to na zwiększenie bezpieczeństwa przesyłania plików drogą elektroniczną. Niestety i to rozwiązanie nie jest w 100% skuteczne, gdyż zdarzały się ataki na TOR zakończone powodzeniem, a dodatkowo czas przesyłu danych jest stosunkowo wolny. Freenet działa na podobnej zasadzie, lecz jest znacznie bezpieczniejszy, gdyż dane są szyfrowane i przenoszone na kolejne komputery o wiele częściej niż na Torze. Wiąże się to jednak ze znacznie większym zapotrzebowaniem sprzętowym. Sieć ta jest wykorzystywana głównie do wymiany plików, jednak by znaleźć odpowiednie zasoby na Freenet, należy mieć do tego bezpośredni adres. Freenet nadaje się więc doskonale do bezpośredniej komunikacji między pojedynczymi użytkownikami. Tak więc anonimowość w Sieci teoretycznie jest możliwa, jednak pracochłonna i często wiąże się z dużymi nakładami finansowymi.

 

Nie możemy zapominać, że i tak standardowy użytkownik Internetu swoje dane osobowe traktuje w naprawdę lekki sposób. Informacje podawane na portalach społecznościowych stanowią cenne źródło informacji o poszczególnych użytkownikach. Dodatkowo często bez refleksji pozostawiają adres e-mail oraz numer GG. Jeżeli połączymy te dane z „Wujkiem Guglem”, możemy dotrzeć do całkiem interesujących wiadomości. Zdarza się czasem, że znajdzie się i telefon, a nawet pełny adres domowy czy numer konta. Jeżeli użytkownik GG ma konto na Naszej-klasie, to istnieje możliwość sprawdzenia go pod tym kątem. Co oznacza, że zdjęcie, szkoły i klasy, do których uczęszczał, wiek, pseudonimy szkolne, a często numer telefonu czekają tylko na wykorzystanie. Nawet podczas rozmowy o pracę standardem jest sprawdzenie w Sieci informacji na temat ewentualnego podwładnego.

Sama anonimowość to z jednej strony możliwość nieskrępowanego wypowiadania własnych przemyśleń (bardzo duża zaleta dla ludzi nieśmiałych czy mieszkających na stałe w krajach o mało demokratycznych strukturach) czy możliwość bycia przez chwilę kimś innym niż jesteśmy w rzeczywistości. Z drugiej jednak strony anonimowość sprzyja agresji i zwyczajnemu chamstwu, które można zauważyć na forach największych portali informacyjnych. Coś dziwnego dzieje się z ludźmi, kiedy mają złudne poczucie bezkarności. Często piszą teksty, których w codziennym życiu nie użyliby ani razu. Dlatego też cieszę się, że forum ZHP w dużej mierze jest w pełni jawne. Atmosfera i poziom dysputy są w dużej mierze mniej agresywne. Podsumowując: dużo częściej anonimowi jesteśmy w godzinach szczytu w centrum dużego miasta niż w Internecie, bo w Sieci sami bez zastanowienia ujawniamy swoje dane. To tak, jakbyśmy podchodzili do każdego i rozdawali nasze wizytówki. Efekt byłby ten sam.

{multithumb thumb_width=100} phm. Maciej Czechowski HR – od marca 2008 roku szef Zespołu Harcerstwa Akademickiego, a w październiku 2009 roku wybrany na pierwszego Przewodniczącego Ruchu Programowo-Metodycznego „Akademicy”. Zastępca komendanta Hufca Warszawa-Centrum oraz członek WGKA Carpe Noctum z Warszawy.