Czytajcie Muminki
Wróciłem do „Muminków”. Jak zawsze, gdy nadchodzi w moim życiu jakiś przełom, sięgam na półkę po któryś z tomów. Tym razem padło na „Tatusia Muminka i Morze”. To ciekawy wybór.
Przy kubku herbaty snuję rozważania nad nim. Bo przecież to książka o kryzysie wieku średniego. Tatuś Muminka poczuwa nieodpartą chęć, by wypłynąć na morze, podróżować, wrócić do beztroskiego trybu życia z czasów swej młodości. Wie, iż dotarł do takiego miejsca w życiu, w którym nie zdąży znaleźć odpowiedzi na wszystkie stawiane sobie pytania. A mnie właśnie stuknęła trzydziestka. Czas, który jeszcze niedawno wydawał mi się tak odległy…
Dojrzewałem z nimi. Od pierwszej zaczytanej (wymagającej koniecznej naprawy, jak powiedziałaby Mama Muminka) książeczki, otrzymanej gdzieś we wczesnej podstawówce, po rząd wydań w twardej oprawie pyszniących się na półce. Zrozumienie niuansów tekstu pisanego przyszło z czasem. Gdzieś w międzyczasie Neandertalczyk literatury przeobraził się w Homo Liber. Długotrwała czytelnicza ewolucja – od ciepła Mamy Muminka po odnajdywanie anomalii psychicznych u bohaterów. Weźmy choćby psychozę natręctw Paszczaka czy brak przywiązania do doczesnych rzeczy u Włóczykija, duchowego przywódcę wszystkich outsiderów. Jeśli jeszcze na całość cyklu spojrzymy przez pryzmat biografii pisarki oraz sytuacje mniejszości szwedzkiej w Finlandii – wtedy powieści odsłonią swoje drugie, trzecie, a nawet czwarte dno.
Gdybym miał wskazać ulubioną część, paradoksalnie byłaby to „Dolina Muminków w listopadzie”. Paradoksalnie, gdyż jest to mroczna, depresyjna książka. Dom Muminków staje się miejscem, w którym niespodziewani goście zdani są na własne towarzystwo i muszą radzić sobie sami ze swoimi strachami, ze swoją samotnością, niemocą, nieumiejętnością porozumienia. „Nie przejmuj się, nie ma tu nic gorszego niż my sami” – mówi do ciągle bojącej się Filifionki Mimbla. A mnie po plecach przebiega dreszcz.
A przecież są i optymistyczne części. Jak choćby najbardziej znana „Dolina Muminków”. Ale cóż z tego, skoro najbardziej w pamięci tkwi nam Buka?
Muminki są dowodem na to, że można pisać poważne i mądre książki dla dzieci. Co nie zdarza się niestety już tak często. Sam Parnas literatury dla ludzi w każdym wieku. Nie tak znane i oczytane, jak „Mały Książę”. Uniknęły też na szczęście przemielenia na popkulturową papkę, jak uczynił to Disney z „Kubusiem Puchatkiem”. Czytajcie Muminki, a za poświęconą uwagę odpłacą Wam się z nawiązką – swą głęboką mądrością. Umiejętnością dotykania – w paru pozornie rzuconych zdaniach – spraw ostatecznych.
Rafał Suchocki - były współpracownik Wydziału Wędrowniczego GK. Zastępca komendantki Szczepu, członek KSI Hufca Warszawa Praga Północ. Właściciel firmy eventowej.