Demokracja Młodych

Archiwum / 23.02.2007

Robert Baden Powell zakładając ruch skautowy podkreślał dużą rolę, jaką pełni w nim młody człowiek. I co członkostwo w tym ruchu młodym ludziom daje, jak ich rozwija. I to nie tylko poprzez gry i ćwiczenia, ale również poprzez branie odpowiedzialności na przykład za zastęp czy za zadania.

 

W numerze "The best of…Na Tropie 2005- 2009" możecie przeczytać dwa felietony Rafała Klepacza. W pierwszym – "Skazani na piaskownicę" naświetla on problem braku wpływu młodych na kształt naszej organizacji. W drugim zamieszcza szereg postulatów tego jak z tym problemem sobie poradzić. Oba teksty trzeba przeczytać, dziś postulaty proponowane przez Rafała nie mają szans na realizację, jesteśmy jednak przekonani, że ktoś kiedyś przypomni sobie ten tekst i te propozycje. Pytanie czy wtedy nie będzie już trochę za późno.

 


 

„Bezcennym posunięciem w kształceniu charakteru jest nałożenie na jednostkę odpowiedzialności za siebie i innych” – pisze Baden Powell. „Otrzymacie pierwszorzędne wyniki tego systemu, jeśli nałożycie na przywódców chłopców prawdziwą, całkowitą odpowiedzialność. Jeżeli obciążycie ich odpowiedzialnością tylko częściową, wyniki też będą tylko częściowe”. Takie spojrzenie na skauting nie dotyczy wyłącznie poziomu drużyny. Branie odpowiedzialności za swoją drużynę, swoją organizację, to naturalne przygotowanie młodego człowieka do dorosłego życia, do dawania sobie rady świecie dorosłych.


Stąd potrzeba, by młody człowiek brał się coraz poważniejszych zadań, nie po to by zdobywać doświadczenia, punkty w CV (choć to też, przy okazji), ale po to by poprzez coraz poważniejsze działania kształtować charakter, poczucie odpowiedzialności, samozaparcia, kontroli samego siebie.

 

Inne myślenie przyjął Peter Drucker, w wydanej po raz pierwszy w 1954 roku Praktyce Zarządzania, książce która sprzedała się w ponad 10 milionów egzemplarzy i która zmieniła myślenie o współczesnym zarządzaniu. Uważa on, że młodzi ludzie w organizacji bardzo szybko zdobywają wiedzę i doświadczenia, wnoszą świeże spojrzenie i są bogactwem organizacji, dlatego struktura organizacji powinna być tak ułożona, by pozwalała młodym ludziom w pełni się realizować w organizacji. Zyskają dzięki temu młodzi ludzie, ale zyska również organizacja.

 

Na pytanie, czy ZHP jest organizacją ludzi młodych dla ludzi młodych czy organizacją ludzi dorosłych dla ludzi młodych, nie da się odpowiedzieć inaczej niż że to pierwsze. Jesteśmy, a w zasadzie powinniśmy być ruchem ludzi młodych, dla ludzi młodych, gdzie organizacja ruchu powierzona jest w ręce ludzi młodych.

 

Nie oznacza to wcale, że w ruchu ma nie być ludzi, którzy już młodzi nie są. Mają być, ale wszystkie decyzje i działania powinny być w rękach ludzi młodych.


Starsi powinni doradzać, pomagać, wspierać. Ale niekoniecznie o wszystkim decydować. Starsi powinni zająć się prowadzeniem swoich firm, pracą zawodową, może nawet w organizacji, ale decyzje dobrze by było, by podejmowali młodzi ludzie. Albo inaczej – by odpowiedzialność za organizację spoczywała w rękach młodych ludzi. Starsi wykształcili swój charakter, mogą się dzielić doświadczeniami, doradzać w trudnych sprawach, proponować rozwiązania. Mają doświadczenie, wiedzę. Znają się. Dobrze, by pomogli, by wskazali gdzie można wykorzystać ich wiedzę. Ale decyzje oddajmy prawdziwym spadkobiercom Ruchu.

Tyle idei. Jak jest, wszyscy wiemy. Co zrobić by idea harcerstwa jako ruchu ludzi młodych dla młodych mogła w pełni działać? Poniżej przedstawiam trzy różne propozycje, by oddać ruch w ręce młodych ludzi.

1. Czynne prawo wyborcze dla osób poniżej 30 roku życia.

To pomysł, żeby na zjazdach hufców, chorągwi i Związku, czynne prawo wyborcze mogli posiadać tylko członkowie ZHP z kategorii „under 30”. Bierne prawo wyborcze, mieliby wtedy wszyscy członkowie kadry ZHP, niezależnie od wieku. Oznaczałoby to, że decyzje mogą podejmować tylko ludzie młodzi. Nie miałoby wtedy znaczenia ile lat mają kandydaci do komendy hufca, komendy chorągwi, rady chorągwi czy GK i innych władz. Ważne, że zostali wybrani przez ludzi młodych, a następnie, po skończonej kadencji, ich praca została oceniona przez ludzi młodych. Osoby z kategorii „over 30” mogłyby kandydować do władz, przekonywać młodych swoim doświadczeniem, wiedzą, umiejętnościami. Jednak decyzja o tym, komu powierzyć kierowanie (kontrolę, nadzór czy sądy) zostałaby w rękach młodych ludzi. W znanej mi organizacji z Belgii, Główna kwatera składająca się w całości z osób poniżej 30 roku życia, od kilku lat wybiera na naczelnika o 10 lat starszego instruktora (obecnie ma 45 lat). Ufają mu, wierzą. Ale to ich, młodych, wybór. Oczywiście, propozycja taka budzi naturalny sprzeciw, jako dyskryminująca. Zgadzam się z tym. Dyskryminuje ona z założenia osoby starsze, ale jeśli przyjmiemy za nadrzędny udział ludzi młodych w decydowaniu o losach organizacji, to okaże się, że rozwiązanie takie sprzyja temu, co jest nadrzędne.

 

2. Parytety wieku we władzach pochodzących z wyboru.

Druga propozycja zakłada wprowadzenie parytetów wieku we wszystkich władzach pochodzących z wyboru. A więc na przykład wybierając komendę hufca, należałoby dbać, by znalazła się w niej równa liczba osób z kategorii powyżej 30 i poniżej 30. Wprowadzenie parytetów zapewnia „młodych ludzi we władzach”. Daje gwarancję, że we władzach na pewną będą osoby młode (pierwsza propozycja tej gwarancji nie dawała). Parytety mają jednak tę wadę, że pozwalają wygrać kandydatowi z niższymi kwalifikacjami tylko dlatego, że spełnia on wymogi parytetów. Jest to ograniczenie, z którego należy zdawać sobie sprawę i przyjmować takie rozwiązanie ze świadomością korzyści, jakie otrzymujemy dzięki parytetom.

3. Prawa wyborcze dla wędrowników

W 1991 roku, jeszcze przed zmianą Statutu na Zjeździe w Bydgoszczy, w Zjazdach ZHP mogli uczestniczyć oprócz instruktorów, również harcerze starsi. Była taka możliwość, że w Zjeździe uczestniczyły osoby w wieku nawet 16 lat, o ile byli harcerzami starszymi. O ile pamięć mnie nie myli, osoby o statusie harcerzy starszych stanowiły 30% członków Zjazdu. Kilkanaście lat później, w grudniu 2005 roku, grupa wędrowników mogła co najwyżej przyglądać się obradom. Zastanawiające jest, dlaczego wędrownicy nie moglib
y mieć czynnego prawa wyborczego na Zjazdach – obok instruktorów. By jakaś część decyzji Zjazdów zależała również od wędrowników.

Mam 34 lata. Nie zaliczam się zatem do kategorii „under 30”. Nie widzę nic złego w tym, że za mnie mogą decydować o losie ZHP młodsi ode mnie instruktorzy. Ufam im, że nie popełnią żadnych błędów w zarządzaniu – bo to co ja oceniałbym za błąd, wcale błędem być nie musi. To ich organizacja, organizacja ludzi młodych, więc niech układają sobie ją po swojemu. Jeśli poroszą mnie o pomoc, zapytają o zdanie, chętnie pomogę. Jeśli nie – zrozumiem to. Wszak to ich Związek. Ja… byłem 10 lat drużynowym, byłem kilka lat programowcem w hufcu, szefem HSR. Mogę śmiało postawić znak „zrobiłem co do mnie należało i poszedłem do domu”.

 

Obrazek:  http://www.kickster.tv/300px-Vote_svg.png 

 

 

  hm. Rafał Klepacz – wiceprzewodniczący ZHP, Szef Zespołu Kadry Kształcącej w Hufcu Radom Miasto. Instruktor żeglarstwa, sternik jachtowy, zapalony turysta rowerowy i górski. Założyciel i wieloletni szef HSR. Z wykształcenia jest socjologiem.