Dlaczego i po co, czyli wyznania początkującego harcerza-akademika

Archiwum / 14.09.2010

Czym jest harcerstwo? Sposobem na życie, dobrą zabawą, środkiem na zabicie czasu, a może pasją i tym, co nakręca świat wielu z Was… Dla mnie jest to przygoda, która dopiero się zaczyna i nikt nie jest w stanie powiedzieć, jak potoczy się dalej. Jeszcze na początku tego roku nie przypuszczałabym, że ten artykuł kiedykolwiek będzie miał szansę w ogóle powstać, a jednak…

Mam koleżankę, która jest harcerką z krwi i kości, działa w tym z zamiłowania, w pełni angażując się w to, co robi i nie wyobrażając sobie swojego prywatnego świata bez ZHP. Wszystko zaczęło się od warsztatów starszoharcerskich, na których brakło prowadzących. Z mojej strony miała to być tylko jednorazowa koleżeńska przysługa, 1,5 godzinki zajęć i do domu. Tak zaczęła się moja przygoda z ludźmi z ZHP, młodymi, pełnymi pasji i zapału, którzy poświęcają swój wolny weekend dla obecności na warsztatach, wstając wcześniej niż ja na zajęcia i potrafiąc w pełni zaangażować się w to, co dla nich przygotowano. Byłam dla nich pełna podziwu. Większość tych dzieciaków to także superuczniowie w swoich mniejszych czy większych szkołach, osiągający dobre wyniki na olimpiadach przedmiotowych. „Ludzie z pasją” – to była moja pierwsza myśl. Można im było tylko pozazdrościć, że mają coś, co nakręca ich świat, nie pozwala im się nudzić i wymaga od nich jeszcze wygospodarowania na to wszystko trochę swojego cennego czasu.

Potem był Grunwald – 600-lecie bitwy i XXXIX Ogólnopolski Zlot Grunwaldzki. Śpimy w namiotach, myjemy się w metalowych korytach z lodowatą wodą, zdobywamy naszywki grunwaldzkie, śpiewamy, jemy na trawie, pokonujemy 4 km dziennie, żeby dotrzeć do źródła zaopatrzenia, czyli najbliższego sklepu i…wstajemy o 7.00. Można by się przerazić, ale nie na tym polegała zabawa. Należało znaleźć pozytywy, a tych było prawie 2,5 tys. Ludzie – młodzi, pełni energii, radośni, otwarci na wszystko, co nowe i wymagające wyzwań, samodzielni, a przy tym poszukujący jeszcze swojej tożsamości. Nie istniały bariery wiekowe, muzyczne, środowiskowe, gdyż mundury ujednolicały wszystkich zebranych – młodszych i starszych, grubszych i chudszych, wyższych i tych nie za wysokich. Gdy patrzyłam na dzielne zuchy, które sprawiały wrażenie jakby wcale nie tęskniły za domem, dzieciaków zawierających nowe znajomości i młodzież poszukującą już swoich pierwszych miłości, pomyślałam, że dużo straciłam, dopiero teraz poznając to ich specyficzne życie.

Następnie przyszedł czas na jubileuszowy zlot w Krakowie, wśród ok. 8-9 tys. harcerzy na Błoniach. Tym razem nie byłam zwykłym uczestnikiem. Kadra programowa miała swoje obowiązki, czyli prowadzenie zajęć z dzieciakami. Było różnie, nie zawsze bowiem zainteresowani docierali na zajęcia, ale ci, którzy już dotarli, byli otwarci i chętni do współpracy. Nie było nudy – zajęcia, odprawy, zwiedzanie miasta, a wieczorami prawie w każdym namiocie słychać było gitarę. Co drugi bawił się przy „Whisky” Dżemu. Czasami miałam tej piosenki dosyć… Zlot był nie tylko świetną zabawą, ale i okazją do poznania wielu ciekawych osób, ludzi w moim wieku, którzy kontynuują lub jak ja zaczęli swoją przygodę z harcerstwem na studiach. Można było wymienić opinie, pomysły, poznać cudze doświadczenia. Z Krakowa przywiozłam jak najlepsze wspomnienia.

Dziś mogę powiedzieć, że mimo iż nie spodziewałabym się takiego obrotu sprawy, cieszę się, że poznaję, czym jest harcerstwo. Zachęcam wszystkich, którzy chcą się zaangażować, mają trochę czasu i chęci, żeby w wolnych chwilach nie gapić się w sufit, ale robić coś pożytecznego, co przyniesie wiele dobrego albo im samym, albo dzieciakom, dla których kiedyś być może zorganizują zajęcia. Można by powiedzieć, że studenci są już „za starzy” na taką zabawę w harcerstwo, ale to nieprawda. Po pierwsze harcerstwa nie można traktować jak zabawę. Nawet jeśli dobrze się przy tym bawisz, to jest poważna sprawa. Składając przyrzeczenie, bierzesz na siebie pewne obowiązki, od których wypełniania nie można ot tak sobie uciec czy wziąć urlop dziekański. To pewien styl życia, który przyjmujesz. Po drugie harcerstwo zajmuje czas, trzeba mu poświęcić trochę samego siebie i swoich pomysłów. Po trzecie ZHP skupia ludzi twórczych, którzy muszą umieć czasem zrobić coś z niczego i nieźle improwizować. Pojawia się kolejne pytanie – po co? Po co się angażować, brać na siebie nowe obowiązki? Odpowiedź jest prosta. Naprawdę warto poznać, czym jest harcerstwo, powiększyć grono znajomych, nabrać nowych doświadczeń i spróbować spędzać czas inaczej niż dotychczas.

Zachęcam wszystkich studentów, którzy mają trochę wolnego czasu, a potrafią wygospodarować go jeszcze więcej, chcą zrobić coś nie tylko dla siebie, ale i masy ludzi, jakich jeszcze spotkają na swojej drodze podczas przygody w ZHP, aby nie bali się wyzwań. Jeśli przy Waszej uczelni nie działa żaden krąg studencki, to możecie stworzyć go sami. Z pewnością nie będzie to proste jak strzał z łuku dla Robin Hooda, ale przy odrobinie pomocy ze strony innych na pewno się uda. Moja przygoda z harcerstwem dopiero się zaczyna, jeszcze wiele muszę poznać, a jeszcze więcej się nauczyć, ale już mogę stwierdzić, że jestem zadowolona. Harcerstwo to przede wszystkim ludzie, którzy je tworzą. Ludzie inteligentni, twórczy, otwarci, którym pasji i zaangażowania w to, co robią, można tylko pozazdrościć. Mam nadzieję, że znajdę wśród nich swoje miejsce.

alicj