Dlaczego to robię?

Archiwum / 04.03.2010

Napisałem felieton. Wysłałem do wydawcy. Wydawca przekazał do korekty. Korekta do fotoedycji. Fotoedytor umieścił na www.natropie.zhp.pl . Tam przeczytało go trochę osób. Pojawiły się komentarze i byłem zadowolony. Większość osób się ze mną zgodziła. I nagle pojawił się komentarz harcerki, który mnie zmroził.


 

 

Przestałem się cieszyć. Poczułem się głupio. Okazało się, że zamiast zachęcić ludzi do podjęcia wyzwania i wyruszenia do walki z misją zmiany organizacji zasiałem w czyimś sercu zwątpienie. Przeczytałem felieton raz jeszcze i przestałem się dziwić komentarzowi.

 

Nigre napisała:

ZHP ma na celu rozwijać i wychowywać. Uczy nas samodzielności, podejmowania świadomych decyzji oraz odpowiedzialności. A gdzie w takich wypadkach praktyka?  Nie jestem pewna, czy czytając ten artykuł miałabym ochotę na pracę na wyżynach. Jeszcze do niedawna nie chciałam robić stopni instruktorskich przez strach o całą tą robotę papierkową oraz galopujące i nie dające oddychać formalności.

A co jeżeli mnie zmuszą?

 

„Co to jest jedna osoba?” zacząłem się usprawiedliwiać. „Przecież czyta to wiele osób. Oni, nawet jeśli poczuli się zniechęceni, to przecież nie artykułem, a sytuacją, jaką opisałem. Nie ja ją stworzyłem.” Niby sensowne, ale wiem, że to nie do końca prawda. Zniechęcić mogłem znacznie więcej osób, które nie zdecydowały się napisać komentarza, żeby mi to uświadomić. I mogło się to przecież zdarzyć nie tylko w tym numerze Na Tropie.

 

Nie wiem, ile osób poczuło się zdemotywowanych tym, co napisałem i nigdy się tego nie dowiem. Tak naprawdę nie ma to znaczenia, bo wystarczyła jedna harcerka abym poczuł, że mi wstyd. Zamiast dać radość działania, zrobiłem się dokładnie odwrotnie. Przecież chcę oddziaływać zgodnie z metodą – pozytywnie. Już wiem, że na przyszłość muszę bardziej uważać.

 

Czasem dzielę się w tekstach osobistymi frustracjami i niepowodzeniami. Zdarza mi się napisać, co jest według mnie w tym stowarzyszeniu nie tak. Robię to wszystko tylko dlatego, że chcę aby było nam wszystkim lepiej. Bo nadal chce mi się walczyć o tę org
anizację. Pomimo tego, że jest tu wiele rzeczy jakie mi się nie podobają, ZHP jest nadal miejscem gdzie mi najlepiej.

 

Mimo 7 milionów złotych długów nadal odliczam dni do początku obozu. Nie zważając na komendę pewnej chorągwi, która nie pozwala na tworzenie referatów, dowiaduję się o świetnym pomyśle metodycznym instruktora pracującego w tamtym rejonie. Pomimo hiperformalności, charakteryzujących dzisiejszą pracę w związku, szykuję się do otwarcia kolejnej próby na stopień.

 

Związek Harcerstwa Polskiego daję mi tyle satysfakcji i radości, że wciąż nie tracę chęci do działania. Tutaj ciągle uczę się nowych rzeczy. Czekam z niecierpliwością na nowe wyzwania i nowe znajomości. Każda chwila na biwakach, obozach, kursach i dyskusjach była bezcennym doświadczeniem. I tak jak potrafię staram się naprawiać to, co szwankuje. Dlatego piszę felietony.

 

Kropla drąży skałę. Wraz z innymi felietonistami staram się pokazywać swój punkt widzenia. Chyba nikt z nas nie robi tego po to, aby się cieszyć że ktoś się z nami zgadza. Robię to, aby uświadomić, że wiele rzeczy da się zrobić inaczej. Chcę zmuszać do myślenia. Pokazać, że są osoby, które myślą podobnie. Zmusić Cię do wyciągnięcia własnych wniosków, nawet jeśli się z nikim nimi nie podzielisz. Skłonić do refleksji, gdy się ze mną nie zgodzisz.

 

Wierzę, że czytanie felietonów coś nam daje. Nasze horyzonty poszerzają się chociaż troszkę. Stajemy się bardziej świadomi otaczającego na świata. Może nie ma w nich konkretnej wiedzy. Nie wyciągniemy z felietonu jakichś umiejętności. Ale zyskamy coś nawet ważniejszego. Zostaniemy zmuszeni do myślenia, co pewnie uczyni nas o ułamek promila mądrzejszymi. A tego przecenić się nie da.

 

P.S Dziękuję Nigre za zmuszenie mnie do myślenia. Zadziałał kolejny element metody harcerskiej – wzajemność oddziaływań.

 

Andrzej Walusiak