Dlaczego warto?
Czy harcerstwo dało mi taki autorytet, który do dziś jest dla mnie kimś? W gronie zaledwie kilku osób długo nie mogliśmy dojść do porozumienia. Jesteśmy jednak głęboko przekonani, że warto próbować.
Dwa lata temu, na zjeździe hufca, nasz Krąg Akademicki „Ósemka Żoliborska” zaproponował uchwałę, która zobowiązywała władze hufca do podjęcia działań nakierowanych na pracę z wzorcami osobowymi. Uchwała została przyjęta przez uczestników zjazdu, a nam nie pozostało nic innego, jak dać dobry przykład i stać się nieformalnym koordynatorem podejmowanych w tym celu działań. Ten fakt jest też teraz powodem, dla którego wspólnie podjęliśmy się na łamach „Na tropie” napisania o naszych spostrzeżeniach, wątpliwościach, ale nade wszystko o pozytywach płynących z pracy z wzorcami osobowymi. Myśląc o pracy z autorytetami mamy na myśli pracę z konkretnymi osobami.
Czy warto pracować z autorytetami? Gdy zadaliśmy sobie to pytanie, padały różne odpowiedzi:
– „Nie ma sensu, bo nikogo to nie interesuje, jest to temat nieatrakcyjny”.
– „Trudno się do tego zabrać. Nie mamy do tego energii, umiejętności, robimy to po łebkach i w związku z tym słabo”.
– „Powodem tej trudności może być też to, że nie mamy zbyt wielu „superbohaterów”, autorytetów.”
– „Nasi podopieczni prędzej znajdą sobie sami jakieś autorytety i poradzą sobie pewnie z tym lepiej od nas, niż my im coś (kogoś) ciekawego zaproponujemy.”
Przy tych wszystkich wątpliwościach nie mamy watpliwości co do jednego, że warto podejmować pracę z wzorcami osobowymi, zwłaszcza w czasach, gdy cierpimy na spadek autorytetów.
Wychowując musimy pomagać zuchom, harcerzom, harcerzom starszym i wędrownikom szukać autorytetów, wskazywać im osoby, które są atrakcyjne. Zwłaszcza w pierwszym etapie ich wychowania, trzeba ograniczyć ten wybór, nakierować ich na konkretne jednostki, takie, które my uważamy za warte naśladowania i które pomogą nam w realizacji postawionych przez nas celów wychowawczych. Z tego płynie być może oczywista, ale bardzo ważna konkluzja, mianowicie, praca z autorytetami musi być dostosowana do wieku podopiecznych. Na różnych poziomach musi różnie wyglądać.
Niebezpieczne jest wskazywanie ludziom konkretnych postaci i „zmuszanie” ich do tego, żeby tę właśnie osobę uznali za swój autorytet. Niestety są tacy drużynowi, którzy tak właśnie pojmują pracę z wzorcami osobowymi. Pozbawiamy wtedy harcerzy, zwłaszcza harcerzy starszych i wędrowników, możliwości samodzielnego poszukiwania autorytetów. To w nich samych ma zapaść decyzja o tym, czy proponowany im przez nas człowiek stanie się dla nich wzorcem postępowania. Naszą rolą jest tylko nakierowywanie ich na różne postacie, prezentowanie takich, które uważamy za wartościowe, a dezyzja o akceptacji ich nie należy już do nas.
Co zrobić z takimi wzorcami ososbowymi, które są dwuznaczne, których cenimy za jedno, a których postępowanie w niektórych sytacjach wzbudza nasz sprzeciw? Czy to są jeszcze ludzie godni naszej uwagi? Istnieją osoby dwuznaczne, co do tego nie mamy wątpliwości. Ideałem byłoby znalezienie kogoś, kto byłby jednoznaczny, ale może idealne, wygodne dla nas byłoby to tylko jeśli chodzi o pracę z autorytetem, bo tak w ogóle to chyba nie. Czy osoby krystalicznie czyste zachwycą naszych harcerzy? Wydaje się to wątpliwe. Należy jednak pamietać o tym, że część naszych podopiecznych może potrzebować wyrazistych autorytetów i chyba nie warto serwować im wtedy tych najbardziej kontrowersyjnych.
Jeden czy wielu? Oczywiście wielu, autorytetem z definicji jest się w jakiejś dziedzinie. Jeśli ktoś uważa, że autorytet może być tylko jeden, to chyba jest to wypaczenie, choć warto zauważyć, że zależy to też od wieku podopiecznych – na pewno dla młodszych dzieciaków łatwiejsze będzie do ogarnięcia analizowanie jednej osoby. Dla wędrowników zaś proponujemy wersję rozszerzoną. Duzi są i mądrzy, dlatego stawiamy przed nimi trudne zadanie – zmierzenia się z całym olbrzymim wachlarzem wzorców osobowych. Oczekujemy od nich, że dokonają świadomego wyboru i że decydując się na pracę z konkretną postacią, wezmą pod uwagę jej cechy charakteru. Od harcerzy nie musimy tego oczekiwać. Ich wybór może być czysto emocjonalny – osoba taka musi być po prostu atrakcyjna dla nich, bez konieczności wnikania w jej wychowawczy charakter. Naszym zadaniem jako wychowawców jest dokonanie wstępnej selekcji, a następnie kontunuowanie tematu pracy z tą osobą po tym, jak zapadnie decyzja, że chcemy z nią pracować. Pośredniość maleje chyba z wiekiem.
Wielość autorytetów niesie też za sobą poważny problem związany z burzeniem autorytetów. Musimy zaopatrzyć naszych wychowanków w umiejętności radzenia sobie z sytuacjami, w których nagle ktoś kogo za autorytet uznają okazuje się nie być postacią idealną we wszystkim co robi. Upadek jednej cechy nie oznacza upadku całego autorytetu.
Czy harcerstwo dało mi taki autorytet, który do dziś jest dla mnie kimś? Tu nasze zdania były podzielone. Jedni potrafili bez problemu wskazać na takie osoby, inni choć długo nad tym myśleli nie znaleźli nikogo takiego. O czym to świadczy? O tym, że warto, że jeśli nasi wychowankowie w przyszłości odpowiedzą na tak postawione pytanie pustką w głowie, znaczyć to bedzie o naszej porażce. Z drugiej strony, nawet jeśli harcerstwo nie daje autorytetów, to poprzez pokazywanie różnych osób kształtuje nas samych, żebyśmy sami mogli być dla innych wzorcami. Jeśli dla siebie samych umiemy określić swoje dobre strony, poznajemy tym samym siebie, a w konsekwencji możemy dbając o swój wizerunek stać się autorytetem dla kogos innego.
Myśląc o pracy z autorytetami, dostrzegamy ją na dwóch poziomach. Po pierwsze, mamy na myśli siebie jako wzorce (przykład własny instruktora), po drugie, ludzi, którzy nie wchodzą z nami w żadne relacje interpersonalne.
W naszych dyskusjach o autorytetach pojawił się też taki twór jak autorytet formalny, czyli taki, który wzbudza u nas pseudoszacunek niejako z urzędu, np. ktoś traktowany jest jak autorytet tylko dlatego, że zajmuje wyższą pozycję od nas.
Często jest też tak, że sam fakt, że jakaś osoba zostaje bohaterem drużyny powoduje wzrost szacunku do niej. Czy tylko dlatego ten szacunek powinniśmy dla tej osoby mieć?
Obserwujemy, że praca z bohaterem w jednostkach często ogranicza się tylko do uczczenia jej pamięci poprzez uczestniczenie w różnych obchodach rocznic. To zdecydowanie za mało i za mało atrakcyjnie, ale to może być dobry początek, żeby podjąć w tym kierunku bardziej interesujące działania. Bohaterów harcerskich trzeba reklamować, trzeba pobudzać, prowokować, inspirować do ciągłego odkrywania ich na nowo. Praca w harcer
stwie z różnymi postaciami, nawet bardzo historycznymi, nawet jeśli nie są one atrakcyjne, może przynieść pozytywne efekty. Dzięki temu ludzie poznają historię tych osób, historię w ogóle. Takie autorytety historyczne mogą być dla nas samych inspiracją do analizy własnej osobowości i zastanawiania się nad tym, czy ja sam byłbym gotów tak postąpić.
Na koniec garść korzyści płynących z pracy z autorytetami:
– poznanie historii i wiedzy z różnych dziedzin,
– kształtowanie charakteru,
– łatwe do przyswojenia wzorce cech,
– pośredniczenie w pokazywaniu różnych cech,
– możliwość odwołania się do autorytetu w naszej pracy wychowawczej,
– pokazanie drogi rozwoju,
– nauka „wyciągania” z ludzi tego, co warte naśladowania – ekstraktu, esencji,
– inspiracja do robienia czegoś ciekawego, pobudzanie do działania,
– pobudzanie do rozwoju,
– jest taki wiek, kiedy wiadomo, że młodzież szuka tych autorytetów, a więc jest to odpowiedź na potrzeby podopiecznych,
– możemy dzięki pracy z konkretną postacią zyskać sponsora dla drużyny,
– dobrze zaplanowana praca z autorytetem pomaga nam uatrakcyjnić program,
– praca z autorytetem może pomóc w kontaktach z lokalną społecznością,
– stajemy się czytelni,
– bohater druzyny może stanowić element identyfikacji ludzi w drużynie lub między drużynami o takim samym bohaterze,
– pomocne może być też posiłkowanie się autorytetem, gdy nam samym czegoś brakuje.
A już naprawdę na koniec kilka wolnych myśli, które wyraziliśmy podczas burzliwej, ale twórczej pracy nad tym artykułem:
– „Można wcale nie chcieć być autorytetem. To, że ktoś zachowuje się i postępuje dobrze nie oznacza, że pracuje na swój autorytet, że buduje swój autorytet i że wcale nie musi być to świadome. Pracownie na swój autorytet brzmi jak kreowanie swojego wizerunku – w tym jest jakaś sztuczność”.
– „Postępowanie uczciwe pewnie jest już samo w sobie gwarancją na to, że znajdzie się ktoś, kto nas za mistrza uzna”.
– „Każdy autorytet bliski kiedyś się kończy, wygasa, ale czy na pewno musi? Na pewno się musi zmieniać”.
– „Na „widok” autorytetu nie musimy wpadać w zachwyt”.
– „Z autorytetem można dyskutować”.
– „Odpowiedzialność autorytetu, ciężar jaki na nim wisi jest olbrzymi”.
Ktoś z nas powiedział: „Mój drużynowy nie pracował z autorytetami i ja teraz zazdroszczę innym, że mają tak fajnie, bo pracują”. To taka konkluzja poczyniona z perspektywy czasu, która może być puentą tego artykułu i motywacją do podejmowania działań, których celem jest własnie praca z wzorcami osobowymi.
Po burzliwych dyskusjach w gronie 8 Warszawskiego Kręgu Akademickiego „Ósemka Żoliborska” spisała:
phm. Iwona Brzózka – instruktorka hufca Warszawa Żoliborz, wicenamiestniczka zuchowa, w-ce przewodnicząca hufcowej KSI, korektorka „Na Tropie”.