Dokąd idziemy?
Droga jest trudna, kręta i wymaga nieustannego podejmowania decyzji. Pojawia się strach, że źle wybraliśmy i myśl, że jakoś to będzie. O czym mowa? O studiach – tym ostatnim, podobno najciekawszym i najlepszym odcinku edukacji.
Nasz pierwszy mniej lub bardziej świadomy wybór: gimnazjum. Klasa matematyczna czy europejska? Kółko młodych chemików czy warsztaty dziennikarskie? Wydaje się, że to nic: mamy jeszcze mnóstwo czasu, możemy wszystkiego spróbować. Czy ktokolwiek, kto ma 13 lat, poważnie zastanawia się nad tym, kim chce zostać w przyszłości? Niby nie, ale potem często trzymamy się tego, co wybraliśmy w gimnazjum i liceum. Idąc do klasy o konkretnym profilu, przykładamy się do wybranych przedmiotów, a potem to właśnie z nich zdajemy maturę. Egzaminów wstępnych na polskie uczelnie już nie ma, a więc to matura jest naszym paszportem do wymarzonej uczelni. Wrzesień – myślimy – czyli mamy jeszcze parę miesięcy. Do stycznia można zmieniać deklaracje maturalne. Żaden problem. Tymczasem jest już grudzień… Coraz więcej nas, maturzystów, ma wątpliwości, czy dotychczasowe wybory były trafne. No, bo co to znaczy „ciekawe” studia? Jak zmierzyć ich atrakcyjność? Dobrze płatna praca po ich ukończeniu? To trochę mało. No i co z tym fantem zrobić? Na początku użyć mózgu i porządnie się zastanowić!
Lekcja 1.
Temat: Studia z perspektywami
Studia z perspektywami. Definicja*
a) Studia związane z naszymi zainteresowaniami; coś co jest naszą pasją.
b) Studia dające możliwość rozwoju, najlepiej na wielu polach.
c) Studia, po których można pracować „w zawodzie” oraz móc się z tego utrzymać. Dobrze, jeśli praca faktycznie jest potrzebna i użyteczna.
* Najlepiej byłoby, gdybyś stworzył, czytelniku, swoją własną definicję i na jej podstawie spróbował pomyśleć dalej.
Problem „do przemyślenia”
Mamy definicję. Ale jak rozwiązać zadanie? (A w tym wypadku – problem). Najpierw pomyśl sam. Potem popatrz niżej. Na podstawie swojej definicji pomyśl, jakie studia według ciebie „mają perspektywę”.
(Czas do namysłu)
Już?
A więc przedstawiam sześć propozycji, które powstały na podstawie rozmów przeprowadzonych ze studentami obecnymi, przyszłymi oraz absolwentami.
1. Geografia: teledetekcja. Czyli opisywanie świata na nowo, za pomocą technologii satelitarnej i pracy z systemem GIS (System Informacji Geograficznej). Są to studia, które zdecydowanie zadają kłam stwierdzeniu, że geografowie nie mają nic do zrobienia, bo wszystko zostało już zbadane i poznane.
Gdzie? Np. tu: Wydział Geografii i Studiów Regionalnych UW
2. Międzywydziałowe Indywidualne Studia Matematyczno-Przyrodnicze (do wyboru przedmiot kierunkowy spośród: biologia, biotechnologia, ochrona środowiska, chemia, fizyka, astronomia, geografia, gospodarka przestrzenna, geologia, matematyka, informatyka, psychologia). Studia te dają możliwość poznawania różnych gałęzi wiedzy przyrodniczej (i nie tylko), samodzielne układanie planu studiów – w sam raz dla ludzi o szerokich zainteresowaniach oraz dla tych mniej zdecydowanych na to, co chcą w życiu robić.
Gdzie? Np. tu: Międzywydziałowe Indywidualne Studia Matematyczno-Przyrodnicze UW
3. Inżynieria nanostruktur: nanotechnologia, materiały i nanostruktury. Wszystko zaczęło się od wykładu profesora Feynmana, zatytułowanego „There’s Plenty Room at the Bottom” – potem rozpoczęto prace nad zmniejszaniem rzeczywistości, odkryto fulereny i grafen (odmiany alotropowe węgla), stworzono studnie i kropki kwantowe i nanorurki. Brzmi tajemniczo – ale to właśnie tym zajmują się studenci tego kierunku. Materiały i struktury o rozmiarach od 0,1 do 100 nanometrów, konstruowanie ciekłych kryształów, inteligentnych opakowań, materiałów, urządzeń tak małych, że trudno je dojrzeć gołym okiem. Czyli „jak zostać jednocześnie fizykiem i chemikiem i nie stracić na to całej młodości?” – całkiem nowy kierunek prężnie rozwijającej się dziedziny wiedzy.
Gdzie? Np. tu: Wydział Fizyki UW
4. Rehabilitacja ruchowa: to jeden z tych kierunków, które nie odejdą do lamusa (co szybko nie nastąpi), dopóki ludzie będą chorowali. Zdecydowanie dla ludzi zainteresowanych biologią (szczególnie funkcjonowaniem organizmu ludzkiego) i sportem (trzeba spełnić wymagania odpowiedniej sprawności ruchowej i przejść egzamin).
Gdzie? Np. tu: Akademia Wychowania Fizycznego
5. Lingwistyka stosowana: kierunek dla ludzi, których pasją są języki (i nie tylko obce, bo polski także trzeba znać bardzo dobrze) – z założenia muszą wybrać dwa, w tym jeden z nich jest wiodący (do wyboru; angielski, niemiecki, francuski, rosyjski, hiszpański). Oprócz samego języka poznaje się także kulturę krajów, w których są używane. Studia dla osób, których nie przeraża ogromna ilość materiału do nauczenia się na pamięć i stosy lektur do przeczytania. Perspektywy? Szerokie. Na każdym kroku we współpracy z zagranicą są (i będą) potrzebni tłumacze.
Gdzie? Np. tu: Instytut Lingwistyki Stosowanej UW
6. Dziennikarstwo i komunikacja społeczna: studia dla osób, które chcą zmieniać rzeczywistość za pomocą pióra. Czyli w sposób pokojowy, a mimo to skuteczny. Z pracą bywa różnie – to zależy głównie od talentu i przebojowości. Ale zawsze znajdzie się miejsce dla błyskotliwego dziennikarza, żywiołowego reportera, czy też po prostu elokwentnego prezentera telewizyjnego lub spikera radiowego.
Gdzie? Np. tu: Wydział Dziennikarstwa i Nauk Politycznych UW
Czy to znaczy, że pozostałe kierunki nie mają perspektyw? Oczywiście, że nie! Szczerze mówiąc, po sporej ilości czasu spędzonej nad zastanawianiem się, gdzie warto pójść, nasuwa się wniosek, że czego by się nie wybrało – tak długo, jeżeli jest to coś, co chcemy robić, co nas interesuje – to zawsze sobie poradzimy. I będzie to miało sens. Problem najczęściej leży w tym, że albo nie mamy wystarczająco dużo determinacji i za szybko się poddajemy, albo przestajemy mieć chęć i motywację, albo po prostu idziemy na studia po to, żeby „mieć papier”…
Wniosek: myśląc nad tym, gdzie chcemy iść, musimy rozważyć, co tak właściwie chcemy robić. Nie bójmy się zmieniać zdania. I warto pamiętać: dla chcącego nic trudnego!