Drenaż mózgów zatrzymany?
Zbliża się nowy rok akademicki, co absolwentom szkół średnich kojarzy się z wyjazdami na studia, szukaniem stancji, nawiązywaniem nowych znajomości, ale również opuszczeniem dotychczasowego środowiska harcerskiego. W tym roku może być inaczej.
Zjawisko migracji edukacyjnej jest znane i na bieżąco monitorowane. Posługując się terminologią rynkową, migracja wykwalifikowanych pracowników między regionami bądź państwami nazywana jest drenażem mózgów. Problem znamy z mediów – absolwenci studiów w Polsce nie znajdują pracy spełniającej ich oczekiwania, emigrują więc do Niemiec, Wielkiej Brytanii, Islandii czy Norwegii.
Zjawisko jest zauważalne w wielu krajach byłego bloku wschodniego, o niskim potencjale intelektualnym. W zeszłym roku Bośnia i Hercegowina nawet wyprodukowała kampanię społeczną, namawiającą obywateli do pozostania w domach.
Trudno jest przełożyć całe zjawisko na skalę kraju, jednak można pokusić się o taki eksperyment myślowy – drenaż mózgów następuje pomiędzy polską prowincją, a ośrodkami akademickimi. W harcerskiej rzeczywistości znane jest to jako migracja do dużych miast wędrowników, którzy opuszczają swoje rodzinne miejscowości i dotychczasowe pola służby.
Tam gdzie wędrownicy wcześnie stają się kadrą, opuszczają drużyny i oddają sznur wyjeżdżając na studia
Rodzi to problemy takie, jak wczesny wiek inicjacji kadrowej, gdzie wędrownicy wcześnie stają się kadrą drużyn (w skrajnych przypadkach – drużynowymi ma 16 lat), a opuszczają drużyny i oddają sznur w wieku 19 lat, wyjeżdżając na studia. Odpowiedzią na część przypadków były szkolenia dla kadry 35+, przeznaczone między innymi dla osób, które wracają z ośrodków akademickich i zaczynają pracę w swoim rodzinnym mieście.
Jak jest teraz?
Rektorzy uniwersytetów Śląskiego, Warszawskiego i Gdańskiego podjęli już decyzję o tym, że najbliższy semestr odbędzie się w większości w formie zdalnej. Wyjątkiem są niektóre zajęcia pierwszych roczników, z uwagi na potrzebę ich adaptacji do nowego stylu życia. Przyczyna jest znana – pandemia.
Taka sytuacja rodzi wiele pytań.
- Trzeba wracać na stancję? Skoro zajęcia odbędą się w formie zdalnej, to studentom generalnie nie robi różnicy, czy udział w zajęciach biorą w Gdańsku, czy w Lesznie. Jeżeli nie pracują, to wynajem mieszkania, czy pokoju w Gdańsku może być nadmiernym obciążeniem finansowym dla rodziny, która potencjalnie może być dotknięta kryzysem.
- Co z wyjazdami na Eramusa, MOST, w ogóle wyjazdami za granicę? Wiele planów ulegnie zmianie. Moja koleżanka z sąsiedniego hufca zrezygnowała z Eramusa w ogóle – bo skoro ma odbywać zajęcia w obcym języku, siedząc u siebie w domu, to nie jest to wymarzony wyjazd zagraniczny.
- Najważniejsze pytanie – czy kadra, która zdecyduje się zostać w domu, znajdzie sobie pole służby? Czy zostaną zaangażowani do pracy wychowawczej w drużynach, które stoją przed karkołomnym zadaniem prowadzenia zbiórek w tych trudnych czasach?
Maturzyści mówią
Wiosną na samym początku lockdownu, udało mi się przepytać trochę maturzystów z lat 2019 i 2020 o ich plany na życie. Niezależnie od tego, jak to się potoczyło dalej, mogę przytoczyć trochę odpowiedzi z badania.
Większość z ankietowanych pełniła funkcję na poziomie drużyny. W większości są to instruktorzy, część jeszcze nie dokończyła swojej próby instruktorskiej. Mają energię, zapał do pracy, budzą zaufanie młodzieży, z którą pracują. Czują, że są wsparciem dla szczepów, generują pomysły i ogólnie rozumianą kreatywność, utrzymują zaangażowanie innych i dają dobry przykład.
Motywy wyjazdu to przede wszystkim brak możliwości dalszego rozwoju w rodzinnej miejscowości
Większość z nich po maturze decyduje się na studiowanie, a czasami na tzw. gap year, czyli rok przerwy między szkołą średnią a studiami.
Dlaczego wyjeżdżają do największych ośrodków akademickich? Motywy to przede wszystkim brak możliwości dalszego rozwoju (względnie: brak perspektyw) w rodzinnej miejscowości, brak danego kierunku w ofercie miejscowej uczelni, czy w ogóle brak uczelni wyższej.
Większość ankietowanych jednak dalej chce działać na rzecz swojej dotychczasowej jednostki albo przekazać funkcję w ciągu najbliższego roku. Z ankiet wynika ogromna motywacja i determinacja do dalszej pracy na rzecz środowiska, w którym się wychowali.
Wypalenie harcerskie zderza się z problemami z przekazaniem funkcji
Zeszłoroczni maturzyści zaś wciąż mają motywację do dalszej pracy harcerskiej, pomimo wyjazdu ze swojej miejscowości na studia. Czują odpowiedzialność, możliwość rozwoju i chęć pomocy swojemu hufcowi, a ich więź podtrzymują przede wszystkim aspekty personalne. Widać duże zaangażowanie w relacje z gronem instruktorskim i więź pomiędzy drużynowym a moimi zuchami/harcerzami, opisując te osoby wręcz jako swoją drugą rodzinę. Naturalnie ankietowani odczuwali zmęczenie wynikające z nawarstwienia się obowiązków, których nie można pełnić na miejscu. Wypalenie harcerskie zderza się z problemami z przekazaniem funkcji, bo nie zawsze znajdują się do tego chętni.
Konkluzje
Ten rok może być przełomowy! Okoliczności dookoła nas wskazują, że możliwe jest znalezienie pozytywów obecnej sytuacji epidemicznej w Polsce. Więcej kadry na miejscu, przy drużynach, to większa swoboda w organizacji zbiórek. Ruch harcerski na pewno na tym zyska.
Należy jednak zawsze mieć na uwadze czynnik ludzki. Studiowanie online, zwłaszcza pierwszego roku, może być przeżyciem stresującym i wymagającym, dlatego w tym okresie praca z kadrą musi odbywać się ze szczególną dbałością o zdrowie psychiczne.
Ja ze swojej strony wszystkim studentom – zarówno świeżo upieczonym, jak i weteranom – życzę determinacji i koncentracji na celu. Dbajcie o higienę swojego życia, cykl dobowy, a siedzenie na zajęciach przy komputerze przerywajcie korzystaniem ze świeżego powietrza. Pamiętajcie, że najlepsze zbiórki dzieją się w plenerze.
Przeczytaj też:
Jacek Grzebielucha - były drużynowy 7 GIDH "Keja", Komendant Szczepu Szturwał, sercem w Chorągwi Gdańskiej - ciałem we Wrocławiu. Prawnik i potencjalny urzędnik, pasjonat za dużej liczby rzeczy. Znawca memów.