Drogowskazy

Ważny Trop / Tomasz Detlaf / 15.03.2020

Trudna musi być wędrówka, podczas której nie trafimy na żadne drogowskazy. Jednak, czy w wędrówce znanej życiem też ich potrzebujemy?

Poprzedni artykuł  zacząłem od małego językowego ćwiczenia, a potem pokazałem, co Kodeks wędrowniczy może nam powiedzieć o rozwijaniu duchowości. Teraz – gdy już wiemy, jak powinniśmy się zabierać za pracę nad siłą ducha – proponuję tekst, który będzie zawierał wiele ćwiczeń w postaci pytań. Proszę Cię, żebyś na nie odpowiedziała/ odpowiedział podczas lektury tego tekstu. Powinny one pomóc w szukaniu swoich własnych odpowiedzi, bo gdy mowa o duchowości, to odpowiedzi inne niż samodzielnie wypracowane, nie mają wielkiej wagi.

Pytania o drogowskazy

Doskonale znanym kodeksem moralnym jest judeochrześcijański Dekalog. Przypomnij go sobie. Jak myślisz, czy może być on dla człowieka jakimś drogowskazem? Czy nie pokazuje tylko granic, w ramach których wszystko wolno, a są one na tyle szerokie, że pozostając z nimi w zgodzie i tak łatwo się pogubić? Jeśli drogowskaz ma pokazywać, którędy iść, a nie którędy nie iść, to Dekalog raczej na to miano nie zasługuje. Ale może właśnie informacja na temat tego, które miejsca omijać dla wędrownika, który szuka własnych szlaków, jest cenniejsza od opisu tylko jednej ścieżki?

Chyba nietrudno zauważyć, że te dwa dziesięciopunktowe zbiory norm różni bardzo dużo

Może lepiej wywiązującym się ze swych zadań drogowskazem będzie tekst, w którym więcej jest opisów pozytywnych niż zakazów? Takie, jak Prawo Harcerskie. Co – zarówno w formie, jak i w treści – łączy i różni Dekalog i Prawo Harcerskie? Wyobraź sobie sytuacje, w których ktoś uzasadniając swoje postępowanie, odwołuje się do Dekalogu i inne, w których odwołuje się do Prawa Harcerskiego. Czym różnią się te uzasadnienia? Jak myślisz, czemu ci, którzy przestrzegają tych kodeksów, to robią? Co ich do tego skłania? Chyba nietrudno zauważyć, że te dwa dziesięciopunktowe zbiory norm różni bardzo dużo. Pokazuje to nam, że musimy być otwarci na szukanie drogowskazów różnego rodzaju, bo nigdy nie wiadomo gdzie będą się kryły cenne wskazówki.

Na przykład tekstami zupełnie innymi w formie, lecz też zdającymi się pełnić funkcję życiowych drogowskazów, są omówiony w poprzednim artykule Kodeks wędrowniczy i Dezyderata. Przeczytaj oba te teksty. Skoro drogę naszej wędrówki wyznaczają wartości zawarte w Prawie i Przyrzeczeniu Harcerskim, to poszukaj w Kodeksie i Dezyderacie fragmentów, które odpowiadają poszczególnym punktom Prawa Harcerskiego. Co nowego względem Prawa Harcerskiego i Dekalogu te teksty dodają? Czy te nowości można by zawrzeć też w zwięzłej formie przykazań?

Dezyderata daje nam na przykład wskazówki na temat tego, jak układać swoje relacje z innymi, których próżno szukać w Dekalogu. O ile to możliwe, bez wyrzekania się siebie, bądź na dobrej stopie ze wszystkimi. Wypowiadaj swoją prawdę jasno i spokojnie, wysłuchaj innych, nawet tępych i nieświadomych, oni też mają swoją opowieść. Unikaj głośnych i napastliwych – są udręką ducha. Porównując się z innymi, możesz stać się próżny i zgorzkniały, bowiem zawsze znajdziesz lepszych i gorszych od siebie.

Jak myślisz – które zalecenia z wymienionych bardziej się przydają w życiu? Czym się różnią pod względem konsekwencji ich złamania? Co motywuje do ich przestrzegania?  A może wszystkie te rodzaje rad są ze swej istoty niepełne i dopiero razem są w stanie dać pełną odpowiedź na pytanie o to, jak dobrze żyć? Takie drogowskazy to zbiory norm, których trzeba przestrzegać i których złamanie jest moralną winą? Czy może wzorce osobowe, ideały, do których trzeba dążyć, choć wiadomo, że w pełni to nigdy się nie uda?

Problemy z gotowcami

Z tymi drogowskazami – niezależnie od tego, czy mają formę kodeksu, czy są poetycką charakterystyką wzorca osobowego, czy zestawem dobrych rad – wiąże się parę problemów.

Nawet jeśli stwierdzimy, że zasady przekazał nam autorytet, to pojawiają się dwa kolejne problemy

Sama znajomość tych drogowskazów nie przybliża nas do odpowiedzi na pytanie, dlaczego w ogóle mamy się nimi kierować. Dekalogu nauczono kogoś w dzieciństwie, Prawo Harcerskie poznał na zbiórkach, Kodeks Wędrowniczy pierwszy raz usłyszał we wzruszających okolicznościach i został mu w pamięci, a wskazania poetów są dobrze napisane i trafiają do serca – czy to są wystarczające powody, żeby kierować się w życiu takimi, a nie innymi zasadami? Wydaje się to co najmniej nieodpowiedzialne. Nawet jeśli stwierdzimy, że zasady przekazał nam, ktoś, kto jest autorytetem, to pojawiają się dwa kolejne problemy: dlaczego ten ktoś jest autorytetem – i nawet gdy to ustalimy – dlaczego proponuje on nam te, a nie inne zasady? Znowu wracamy do punktu wyjścia, pytając o uzasadnienie dla tych zasad.

Problemu tego zazwyczaj nie dostrzegamy, bo ulegamy czemuś, co wybitna badaczka moralności – Maria Ossowska – nazywa głodem absolutu. Jest to tendencja do uznawania własnych norm za jedyne, obowiązujące zawsze i wszędzie. Szybki przegląd innych kultur żyjących teraz na tej samej planecie, co my, czy nawet historii naszej kultury dobitnie dowodzi fałszywości tego nieuświadomionego przekonania. Często w małej skali zjawisko to widać podczas rodzinnych sprzeczek. Dzieci niezależnie od starań rodziców, wychowują się w nieco innym niż oni świecie i przyswajają sobie nieco inne wartości. Zdarza się, że coś, co dla rodziców jest nie do pomyślenia, dla dzieci jest jak najbardziej normalne i na odwrót. Wybucha wtedy sprzeczka, w której żadna ze stron nie myśli o tym, że ma inny niż druga strona system wartości, który też może być dobrze uzasadniony, tylko uznaje, że niezgodę – jak pisze Ossowska – należy przypisać wyłącznie jakiejś ślepocie, która ustąpi, gdy druga ze stron zrozumie, jak jest.

Spojrzenie z zewnątrz na własną kulturę budzi czujność krytyczną

Normy moralne, a tym bardziej ich zestawy, nie są wcale oczywiste, więc domagają się uzasadnienia. Ossowska, jako naukowczyni, która całe swe życie poświęciła badaniu tego, jak bardzo systemy moralne są zróżnicowane i zależne od polityki, religii, tradycji i wielu różnych czynników, jak mało kto jest uprawiona do tego, aby nas pouczyć, że dla rozwoju własnej moralności cenne jest patrzenie na inne. Spojrzenie z zewnątrz na własną kulturę budzi czujność krytyczną w stosunku do rzeczy, w których wyrośliśmy. Wiadomo, że nie dostrzega niewoli ten, kto się w niej urodził – pisze Ossowska.

Uzasadnienie norm oczywiście jest możliwe, tylko nasze drogowskazy tych uzasadnień nie zawierają. A to chyba proces docierania do nich bardziej rozwija siłę ducha, niż samo przyswajanie gotowego kodeksu. Maria Ossowska podczas II wojny światowej z myślą o przyszłej, wolnej Polsce przygotowała tekst Wzór obywatela w ustroju demokratycznym. Wyliczyła tam cechy, którymi powinien charakteryzować się dobry obywatel w demokracji i je uzasadniła.

Przytoczę nieoczywisty przykład: Nasz człowiek, taki, jakim go chcemy widzieć w ustroju demokratycznym, wymaga jeszcze jednego rysu w tym szkicowym portrecie. Powinien być wyposażony w poczucie humoru. Jest coś słusznego w opinii, że trudno byłoby dyktaturze zapuścić korzenie w narodzie posiadającym tę właściwość. By przekonać ludzi, że jeden człowiek czy jedna partia mają monopol na prawdę i mają wyłączne prawo do urabiania według niej wszystkich obywateli, bez dopuszczania odchyleń, trzeba ten autorytet podeprzeć jakąś deklaracją. Wiemy, jak skutecznie rozwiewa opary takiej pompatyczności jedno dobre pismo humorystyczne, dowcip przenoszony z ust do ust. Niechże nasz przyszły człowiek posiada tę zdolność, za pomocą której Arystoteles próbował definiować człowieka: niechaj będzie zdolny do śmiechu.

  Ludzie często niedoskonałe, niezupełne kodeksy traktują tak, jakby były one idealne

Poza tym wydaje się, że posiadanie gotowego drogowskazu zwalnia jego użytkownika z odpowiedzialności.  Leszek Kołakowski – znany polski filozof – w swoim eseju Etyka bez kodeksu pokazuje, że kierowanie się gotowym kodeksem moralnym zwalnia z podejmowania własnych decyzji, sprawia, że człowiek nie musi działać wedle wartości, tylko według reguł. Kołakowski zastrzega, że te uwagi odnoszą się tylko do idealnego kodeksu moralnego, który regulowałby wszystko, a taki na szczęście, nie istnieje.

Problem jednak jest taki, że ludzie często niedoskonałe, niezupełne kodeksy traktują tak, jakby były one idealne. Zdarza się, że katechizmy wyprowadzają z biblijnych dziesięciu przykazań dziesiątki, jeśli nie setki szczegółowych punktów. Podobnie można spotkać osoby, które odnoszące się do harcerskiej służby słowa całym życiem z Przyrzeczenia Harcerskiego zdają się rozumieć w taki sposób, że zapominają o świecie, który istnieje poza harcerstwem, a do którego harcerstwo ma nas przecież przygotować.

Swoją argumentację Kołakowski kończy podobnym morałem co Ossowska, stwierdzając: wychowanie w poczuciu odpowiedzialności wobec zastanego świata, a więc wychowanie w postawie twórczej wobec życia i w przekonaniu, że decyzje przez nas podejmowane nie mogą być z góry za nas podjęte przez ogólny system ocen i norm, wychowanie takie musi zaszczepiać wiedzę o wielorakości heterogenicznych wartości, które musimy łącznie akceptować, a których wymogom często nie możemy łącznie sprostać.

Co dalej?

Drogowskazy są jednak nam potrzebne. Ossowska przedstawiła adekwatny dla demokracji wzorzec osobowy obywatela, a Kołakowski w swoich innych tekstach zwraca uwagę na rolę  tradycyjnych fundamentów cywilizacji europejskiej dlatego, aby mogła ona trwać. W obu przypadkach jednak są to koncepcje ograniczone do tego, co nasze – demokratyczne czy europejskie, a nie obowiązujące zawsze i wszędzie. Dlatego szukając drogowskazów i tworząc własne, musimy pamiętać, że są one nasze, a nie uniwersalne.

Drogowskazy są potrzebne, ale nie odpowiadają nam na pytanie, dlaczego mamy się nimi kierować. Dlatego zajmiemy się filozofią, która stara się odpowiedzieć na pytanie co powinienem robić i na wiele innych pytań dotykających spraw fundamentalnych, dostarczając uzasadnień.

Niektóre przedstawione drogowskazy są wartościowe nie tylko ze względu na to, co głoszą, ale też ze względu na poetycką formę, która pozwala wyrazić im coś więcej, niż tylko zestaw norm. Zajmiemy się więc też tym, jak poezja może być wykorzystywana w rozwoju duchowym. Religia bywa dla wielu źródłem, życiowych drogowskazów, a więc i nią będzie trzeba się w naszych rozważaniach zająć. Ale przed tym spróbujmy jeszcze zostać przy jednym z wymienionych tu drogowskazów – Dekalogu – i wychodząc od jego ekranizacji Krzysztofa Kieślowskiego zobaczmy, jak w rozwoju duchowym mogą nam pomóc…filmy.

 

Polecane lektury

  •         L. Kołakowski, Etyka bez kodeksu [w:] L. Kołakowski, Kultura i fetysze, Warszawa, wiele wydań.
  •         M. Ossowska, Normy moralne. Próba systematyzacji, Warszawa, wiele wydań.
  •         M. Ossowska, Wzór obywatela w ustroju demokratycznym [w:] M. Ossowska, O człowieku, moralności i nauce. Miscellanea, Warszawa 1983 (wydane też jako: Wzór demokraty. Cnoty i wartości, Warszawa 1992).

 

Przeczytaj też:

Tomasz Detlaf - w harcerstwie głównie działa na rzecz wychowania duchowego. Pasjonuje się filozofią, nauczaniem innych i wszystkim co leży na styku różnych dziedzin. Studiuje na Międzyobszarowych Indywidualnych Studiach Humanistycznych i Społecznych UW. Gdyby miał opisać to, co lubi najbardziej, to byłoby to zadawanie pytań i szukanie odpowiedzi.