Drużyna (nie)spełnionych ambicji

Monika Kubacka / 18.02.2018

Każdy – w mniejszym lub większym stopniu – ma jakieś ambicje. Wszystko zależy, jak podchodzi się do tego, aby je zaspokoić. Na realizację celów trzeba znaleźć odpowiednie miejsce i czas. Jeśli tego nie wyważysz, czeka cię dołączenie do drużyny ambicji.

Podobno człowiek ambitny wcale nie dąży do bycia najlepszym absolutnie we wszystkim. Gdy mu się coś nie powiedzie, niekoniecznie upokarza innych, by poczuć ulgę. W organizacji coraz częściej spotykamy tych, którzy chcą być mistrzami w każdej dziedzinie. Trudno jest przyjąć fakt, że nie każdy jest omnibusem – nawet w zakresie harcerstwa.

Dlaczego odchodzisz?

Na pewno więzi zbudowane w harcerstwie są bardzo ważne. Spotykacie się z byłymi członkami zastępu, czy drużyny, mimo że są już poza organizacją. Podczas takich spotkań rozmowy często schodzą na grząski grunt: dlaczego odszedłeś?

Zatrważające, że ludzie w harcerstwie polują na stołki

Janek był drużynowym, członkiem komendy swojego hufca. Harcersko najbardziej lubił pracować z wędrownikami. Dzisiaj prywatnie jest szczęśliwym mężem i ojcem. W organizacji sporo się nauczył, ma wrażenie, że jeszcze więcej organizacji dał. Harcerską przygodę zakończył na poziomie hufca. Dlaczego? Janek otwarcie przyznaje, że pewnych mechanizmów w organizacji nie rozumie. Za zatrważające uważa to, że ludzie w harcerstwie polują na stołki, a noszony sznur jest wyznacznikiem tego, jak jest się dobrym.

Stołkarze

Stołkarze są ludźmi, którzy niekoniecznie otrzymują funkcje przez wzgląd na swoje kompetencje i umiejętności. Bardzo często dostają konkretny sznur, bo drużyna, hufiec czy chorągiew borykają się z poważnymi brakami kadrowymi. I wtedy się wszystko zaczyna. Osznurowany stołkarz nie bardzo sobie radzi w życiu pozaharcerskim, więc kiedy dostaje upragniony sznur uważa, że wszystko mu wolno i niczego nie musi się już uczyć. No, jak to? Przecież osiągnął już stan, w którym jest omnibusem. Co więcej, ma swój zespół, przed którym zostały postawione konkretne zadania. U stołkarza zapala się lampka: challange akcepted.

Drużyna ambicji

Nie da się porozmawiać o tym z liderem, bo dla niego liczy się meta

I zaczęło się. Cały zespół pracuje, aby osiągnąć cel. Stołkarz idealnie nadzoruje działania, kompletnie nie pamiętając, czym jest praca z kadrą. Zadanie to zadanie, po co ta cała ideologia? Po roku działania, zespół nadzorowany przez stołkarza podupada w jakości swoich działań. Konkretni członkowie zaczynają tracić motywację i coraz częściej zastanawiają się po co?. Dlaczego odhaczać zadania, gdy nie widzi się szerszego obrazka? Gdy tak naprawdę zaspokajasz potrzeby lidera i bez namysłu dążysz do osiągania celu. Co więcej, nie da się porozmawiać o tym z liderem, bo dla niego po prostu liczy się meta. Właśnie dlatego coraz częściej poszczególni harcerze opuszczają statek. Bo kapitan nie pokazuje im okrętu, który mogą razem zbudować, nie budzi marzeń o wypłynięciu na wody, ale twardo mówi buduj okręt. I tym sposobem, masowo produkujemy w ZHP drużyny (nie)spełnionych ambicji.

Nie o to w tym wszystkim chodzi

Wydaje się, że mamy w harcerstwie sporo środków, które mogą nas chronić przed dołączeniem do drużyny (nie)spełnionych ambicji. W idei stopnia na przewodnika, możemy przeczytać: swoją postawą propaguje harcerski system wartości wynikający z Przyrzeczenia i Prawa Harcerskiego. Poznaje siebie i motywy swojego postępowania. Pracuje nad własnymi słabościami i rozwija zdolności. Jest wzorem dla harcerzy. We współdziałaniu z dziećmi i młodzieżą znajduje radość, umie być starszym kolegą i przewodnikiem.

Podharcmistrzowie powinni pracować nad własnymi słabościami, przełamując je. Przykładem osobistym świadomie i pozytywnie oddziaływać na otoczenie. A harcmistrz to kwintesencja! Dba o swój wszechstronny rozwój. Stara się dotrzeć do prawdy o sensie życia. Konsekwentnie realizuje swoje cele życiowe. Osiągnął założoną przez siebie dojrzałość w życiu rodzinnym, zawodowym i społecznym.

Nie chodzi o to, aby w ZHP szukać ścieżek kariery

W harcerstwie nie chodzi o spełnianie za wszelką cenę swoich ambicji. Przekładanie ich na zespoły, które się prowadzi. A już zupełnie nie chodzi o to, aby śpiewać sobie kawałek, który doskonale znają ludzie z lat 80. i 90. Zaczyna się on od słów: znowu w życiu mi nie wyszło. Możemy ambitnie podchodzić do działań, ale nie chorą ambicją, którą przekładamy na innych i doprowadzamy do frustracji – swojej i ich. Bycie częścią tego ruchu powinno nas cieszyć, a nie być przykrym obowiązkiem.

Mamy w ZHP mnóstwo pola do tego, aby naprawdę zostawić ten świat trochę lepszym niż się go zastało. Możemy być kim chcemy, ale nie wolno zatracić nam tego co najistotniejsze: wartości, misji i poczucia, że organizacja ma cię ukształtować na konkretnego człowieka. Nie chodzi o to, aby w organizacji szukać ścieżek kariery, bo nie o karierę tu chodzi.

Monika Kubacka - absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej Uniwersytetu Warszawskiego. Kiedyś zastępowa, drużynowa, komendantka szczepu, a w latach 2014-2016 rzecznik prasowy ZHP. Obecnie całkiem dumna kierowniczka Wydziału Komunikacji i Promocji GK ZHP.