Drużynowy jedzie na zjazd

Na Tropie Środowisk / Radosław Rosiejka / 22.10.2017

Cztery lata temu zjazd ZHP oglądał w internecie. W kwietniu pojechał na zjazd jako protokolant. Teraz wyjaśnia zagadnienia związane z różnymi zjazdami w ZHP, został delegatem i zadecyduje o przyszłości organizacji.

Człowiek od wyjaśniania wszystkiego, co związane jest ze zjazdami w ZHP to phm. Łukasz Woźniak. Pierwsze odcinki Drużynowego na zjeździe nakręcił, będąc jeszcze drużynowym. Dzisiaj jest zastępcą komendanta Szczepu Harcerskiego EGIDA, działa w Zespole Kadry Kształcącej swojego hufca i kapitule stopni wędrowniczych. Wędrownicy spoza Łodzi mogą go znać z kanału na Youtubie. Zapytaliśmy go o filmy oraz nadchodzący 40. Zjazd ZHP – czego się spodziewa po zjeździe, jakie ma obawy i co go denerwuje.

Wspominałeś o tym w pierwszym odcinku, ale nie każdy musiał go oglądać. Dlaczego i dla kogo postanowiłeś stworzyć Drużynowego na zjeździe?

Pomysł kanału powstał podczas zjazdu hufca. Zorientowałem się, że drużynowi w ogóle nie uczestniczą w nim aktywnie. Przypominali tylko takie znudzone roboty. Wtedy pomyślałem, że w realizacji strategii ZHP zapomnieliśmy, że tak ważne wydarzenie, jak zjazd jest dla drużynowego po prostu abstrakcją. Gubi się w gąszczu zasad. Nie wie, kiedy może zabrać głos, co może poruszyć, jakie pomysły zaproponować. Efekt jest taki, że milczy i tylko uczestniczy w głosowaniach. Oczywiście, jeśli w ogóle na taki zjazd przyjdzie.

Nigdy wcześniej nie montowałem filmów. Przez ten czas sporo się nauczyłem na własnych błędach

Czy ktoś pomaga ci w tworzeniu filmów, montażu, oświetleniu itd.? Czy wszystko robisz sam? Czasami widać, że coś jest niedoświetlone, ale innym razem film wygląda bardziej profesjonalnie.

Na początku w tworzeniu filmów pomogła mi Kasia Bujnowicz, która zrobiła animacje początkowe oraz efekt przejścia. Całość, od początku do końca, jest kręcona i montowana przeze mnie. Stąd różnice w naświetleniu i inne mniejsze niedoróbki. Nigdy wcześniej nie montowałem filmów. Sądzę, że ten profesjonalny wygląd to bardziej kwestia przypadku. Chociaż przez ten czas sporo się nauczyłem na własnych błędach.

Jak przygotowujesz się do odcinków? Piszesz scenariusz? Plan, co chcesz powiedzieć?

Jest to dość schematyczne działanie. Zaczynam od doboru tematu, potem zagłębiam się w procedury określone w obowiązujących nas dokumentach. Potem myślę o odpowiednim tle i rekwizytach. Przedmioty czy zdjęcia jako tło wypowiedzi zawsze bardziej skupiają uwagę odbiorcy.

Jak dobierasz tematy?

Przede wszystkim zależy to od czasu, kiedy odcinek ma być opublikowany. Na początku nakręciłem część ogólną, gdzie w poszczególnych fragmentach tłumaczę mechanizmy zjazdu wspólne dla każdego poziomu struktury. Było to świeżo po 39. Zjeździe ZHP, więc miałem trochę czasu na publikację filmów niezwiązanych bezpośrednio z tym, co się dzieje w organizacji.

Obecnie skupiam się na tym, by odcinki odpowiadały bieżącym potrzebom. Teraz mamy szczyt zjazdów sprawozdawczych i to o nich są ostatnie filmy. Jak już mam dobrany temat, całe zagadnienie dzielę sobie na obszary, które mogą być dla niedoświadczonego instruktora problematyczne i… mamy już gotową serię.

Ile czasu zajmuje przygotowanie jednego odcinka? Myślę o przygotowaniach, nagrywaniu i montażu.

Przygotowanie jednego odcinka od A do Z zajmuje mi od trzech do czterech godzin. Gdybym był sprawniejszy w montażu, myślę, że mógłbym zejść do dwóch, trzech. Z tych wszystkich działań najmniej zajmuje nagrywanie. Jeden film kręcę około 20 minut.

Filmy dotyczą zjazdów hufca, chorągwi, ZHP. Co zrobisz, gdy wyjaśnisz wszystkie formalności? Mówiąc inaczej – gdy wyczerpiesz temat?

Myślę, że pole do popisu dalej będzie. Przed nami zjazd ZHP, który przyjmie strategię dla całej organizacji, być może zmieni i statut. Będzie to okazja do kolejnych odcinków. Poza tym już teraz czekają na mnie odcinki nadzwyczajne, ponieważ co jakiś czas widzowie zgłaszają potrzebę poruszenia nowych zagadnień.

Hufce niestety dogadują się między sobą i często przechodzą nie najlepsi, ale z góry wybrani

Trudno było zostać delegatem na 40. Zjazd ZHP? Do czegoś musiałeś się zobowiązać na zbiórce wyborczej i czy to ma jakiś sens?

Myślę, że trudno przebić się merytorycznie. Hufce niestety dogadują się między sobą i często przechodzą nie najlepsi, ale z góry wybrani. Widzę jednak światło w tunelu i mam wrażenie, że takich sytuacji jest coraz mniej.

Zobowiązywałem się do kilku rzeczy i ja widzę w tym głęboki sens. W końcu delegat to ktoś oddelegowany, wysłany do pełnienia misji. Oprócz poruszenia tematyki metodyk, majątku nieruchomego i kwestii komentarza do Prawa i Przyrzeczenia Harcerskiego, zobowiązałem się do rzetelnego informowania o działaniach delegatów. Zależy mi na tym, by jak najwięcej osób żyło zjazdem. Na koniec mam zamiar zaprosić wszystkich chętnych, by zdać relację i uzasadnić swoje wybory podczas głosowań. Uważam, że to moralny obowiązek delegata.

To już kolejny Twój zjazd ZHP, ale który dokładnie?

Delegatem będę po raz pierwszy. Wcześniej relacje z 38. Zjazdu ZHP oglądałem na żywo w domu, a na kwietniowy zjazd nadzwyczajny pojechałem jako protokolant. Polecam to każdemu, kto chciałby poczuć prawdziwą atmosferę tego wydarzenia, bo to zupełnie coś innego niż relacja ZHP360, chociaż ci ludzie robią świetną robotę.

Czego spodziewasz się po nadchodzącym zjeździe? I nie mam na myśli wyboru władz, bo to raczej oczywiste.

Myślę, że grudniowy zjazd nie wyrazi zgody na zmiany w statucie. Jeśli w ogóle będą, to tylko te, które narzucają nam przepisy zewnętrzne. Przed uczestnikami stoi ogromne wyzwanie uchwalenia nowej strategii ZHP. Myślę, że po doświadczeniach tej ustępującej, delegaci będą chcieli skonstruować bardziej mierzalne cele.

Burzliwym zagadnieniem mogą okazać się kompetencje władz naczelnych. Kto wie? Może zaowocują przyjętym wnioskiem o zwołanie kolejnego zjazdu nadzwyczajnego w celu zmiany ich prerogatyw. Poza tym punktem zapalnym pewnie będzie ewidencja. Wiem o projekcie uchwały, który ma na celu jej mocną modyfikację.

Mam nadzieję, że wyciągniemy wnioski z 39. Zjazdu ZHP

Boisz się czegoś w związku ze zjazdem?

Mam obawy, że czas na zjeździe będzie tylko częściowo wykorzystany. Aby tak się nie stało, każdy delegat powinien biegle posługiwać się ordynacją wyborczą i Statutem oraz dokumentami zjazdowymi. Mam nadzieję, że wyciągniemy wnioski z 39. Zjazdu ZHP.

Jak myślisz, będą jakieś nagłe zwroty akcji, np. delegaci nie wybiorą Przewodniczącego albo Naczelnika ZHP spośród zgłoszonych przed zjazdem kandydatów?

Myślę, że przy wyborze Naczelnika i Przewodniczącego nie powinno być kłopotu. Zapowiada się, że na obie funkcje będzie więcej niż jeden chętny. Natomiast prawdopodobny jest taki scenariusz, że zostanie wybrany Naczelnik, ale ktoś ze składu proponowanej Głównej Kwatery nie uzyska wymaganej liczby głosów. Wtedy nowy szef byłby w bardzo trudnej sytuacji.

Czego oczekujesz od kandydatów do władz naczelnych?

Przede wszystkim chciałbym, żeby były to osoby kompetentne i chętne do działania. Władze naczelne mają bardzo dużo odpowiedzialności, więc muszą w nich być instruktorzy pracowici i zdolni do poświęceń. Poza tym marzy mi się, by władze naczelne podsumowywały każdą swoją inicjatywę i to podsumowanie publikowały. Transparentność jest szalenie ważna!

Na profilu Drużynowego na zjeździe na Facebooku odesłałeś fanpejdży kandydatek na naczelniczkę. Sądzisz, że strony internetowe, fanpejdże przekładają się na głosy, przedzjazdową debatę, czy może ocena kandydatur zależy tylko od spotkań przed zjazdem?

Część osób została delegatami tylko po to, by wybrać swojaka

Głosujących na zjeździe, według mnie, można podzielić na kilka grup. Pierwsza to wierni fani danej opcji, tzw. beton zjazdowy. Bez względu na to, co się wydarzy przed i na zjeździe, oni i tak zagłosują na wcześniej upatrzoną osobę. W mojej przykrej ocenie część nawet została delegatami tylko po to, by wybrać swojaka. Inna grupa to zjazdowicze nieprzykładający się do swoich zadań. Jadą do Warszawy, by cyknąć sobie fotkę na ściance i pogadać ze znajomymi. Głosują pod wpływem chwili. Wreszcie trzecia, ostatnia grupa, to uczestnicy starający się rzetelnie przygotować. Czytają materiały, czasem piszą uchwały. Liczę na to, że takich osób będzie najwięcej. Same debaty i spotkania przed zjazdem są istotne, ale chyba siła oddziaływania Internetu, w tym głównie mediów społecznościowych, jest o wiele większa.

Czy coś Cię denerwuje w zjazdach ZHP?

Irytuje mnie to, że część rzeczy, które można zrobić przed zjazdem, nie jest zrobiona. Projekty uchwał mają często błędy, bo nie są wcześniej konsultowane. Przez to dobre pomysły upadają formalnie, bo dokument ma jedną, drugą poprawkę i zniecierpliwieni uczestnicy zjazdu je odrzucają. Tu każde niedociągnięcie może mieć katastrofalne skutki.

Jak oceniasz dyskusje na zjazdach ZHP?

Pojedyncze przytyki stają się zakulisowymi hitami zjazdu

Sama dyskusja zaskakuje mnie merytorycznością. W sporej większości ci, którzy się wypowiadają, mają świadomość celu swoich wypowiedzi. Raczej nie ma obrzucania się mięsem, pojedyncze przytyki potem stają się zakulisowymi hitami zjazdu. Jedynym minusem jest powtarzanie tych samych argumentów, ale na szczęście przewodniczący zjazdu szybko ucina takie wypowiedzi.

Jak oceniasz przygotowanie merytoryczne delegatów do zjazdu?

Delegaci, którzy się wypowiadają, są przygotowani. Zabierają głos na temat, na który mają coś konstruktywnego do powiedzenia. Trudno powiedzieć o tej milczącej grupie. O ich stanie znajomości zagadnienia świadczą jedynie głosowania. Te potrafią zaskoczyć. Dlatego warto po wyborze napisać lub zadzwonić do swojego delegata i zapytać go, jak idą przygotowania do zjazdu.

Radosław Rosiejka - przez dwa lata drużynowy drużyny wędrowniczej w Hufcu "Piast" Poznań-Stare Miasto. Lubi jeździć na rowerze i słuchać muzyki, ale nie robi tego równocześnie.