Fau, czyli wrocławski trip hop

Archiwum / Paweł Piaskiewicz / 13.05.2010

Tytułowy krążek autorstwa Digit All Love pojawił się w sklepach pod koniec lutego. Jest to druga płyta tego wrocławskiego zespołu, specjalizującego się w muzyce elektronicznej.

Digit All Love to zespół z Wrocławia, który wykonuje trip hop i działa na polskiej scenie muzycznej już od 2005 roku. Trzon zespołu stanowi wokalistka Natalia Grosiak (znana m.in. z Mikromusic) oraz Maciej Zakrzewski – założyciel zespołu i główny kompozytor. Debiutancką płytę wydali 21 maja 2007 – na kolejny krążek przyszło nam czekać prawie trzy lata.

Gdy na moim biurku spoczął krążek o enigmatycznej nazwie „V [Fau]”, miałem mieszane uczucia. Z jednej strony nie mogłem się doczekać, aby usłyszeć kolejne kompozycje – może równie genialne jak z poprzedniej płyty. Jednak z drugiej strony byłem pełen obaw. Często zdarza się tak, że sequel jest gorszy od pierwszej części – tak się dzieje w przypadku książek, filmów, gier, a także muzyki. Ciekawość zwyciężyła i była to bardzo dobra decyzja.

Już od pierwszych dźwięków zostałem wepchnięty w fotel. Bardzo energiczny kawałek „Flesh” jest pełen tego, czego oczekiwałem – elektroniki, świetnie dobranych dźwięków oraz hipnotyzującego głosu Natalii Grosiak. Następne utwory zdają się nas lekko uspokajać – są nieco delikatniejsze, niż miało to miejsce na pierwszej płycie. Daje się też zauważyć zwiększone bogactwo instrumentalne – gitary i smyczki. Co ciekawe, również warstwa liryczna nie pozostaje dłużna. Teksty w dużej części zostały zaczerpnięte z wierszy znanych poetów (S. Wyspiański, A. Asnyk, K. Przerwa-Tetmajer i inni). Pomimo spokojnego charakteru, na płycie można znaleźć kilka mocniejszych i bardziej elektronicznych utworów, choćby „Vadya Yantra”. Jej zwieńczeniem i zarazem zakończeniem jest „Promenade D’adieu Au Point De Jour” – delikatny i spokojny utwór, którym zespół zbliżył się bardzo do klimatów Mikromusic.

Nie ulega wątpliwości, że twórczość Digit All Love to muzyka ambitna. Pomimo tego, że jest wręcz nafaszerowana elektroniką, daleko jej do technopodobnych wytworów dzisiejszego przemysłu muzycznego. Każdy fan muzyki – bez względu na preferencje gatunkowe – powinien mieć obie płyty w swojej kolekcji. Niestety, mimo świetnych aranżacji, muzyka tego typu jest wciąż mało popularna w Polsce. Może czas to zmienić?