Felieton pozytywny

Archiwum / 02.01.2007

Wybrany obrazBył grudniowy wieczór gdy razem z kumplami-harcerzami przemierzaliśmy miasto samochodem. Przed nami facet w średnim wieku stał koło zepsutego malucha. – Dobrze, że nie jedziemy takim rzęchem – zaśmiałam się. Po chwili zrobiło mi się głupio, gdy koledzy bez komentarza wyskoczyli z naszego auta i pomogli właścicielowi fiacika.

 

Ewa Wozińska
 

Scenka banalna, ale dla mnie to przykład, jak różnymi torami biegną myśli przeciętnego harcerza (patrz: koledzy) i nie-harcerza (czyli mnie) w tym samym wieku. Oczywiście zawstydziłam się swojego zachowania i pomyślałam, że pewnie jeszcze parę lat temu moją pierwszą reakcją, również byłaby chęć pomocy. Tymczasem z kim przestajesz, takim się stajesz i w czasach wyścigu szczurów i walki z brakiem czasu, wszystko, na co mnie było stać, to myśl, że gość z malucha miał pecha.

Bo głupio
Kiedy nie przebywasz z ludźmi, którzy patrzą na świat przez pryzmat tego, co mogą w nim poprawić, powoli sam tracisz wrażliwość (tak to sobie tłumaczę, choć oczywiście nie usprawiedliwia to obojętności). Poza tym, nawet kiedy chce się kogoś wesprzeć, od razu pojawiają się wątpliwości: czy ten ktoś naprawdę potrzebuje mojej pomocy? A może facet, któremu zepsuł się samochód, zaraz jeszcze na mnie nakrzyczy? Więc po co się wychylać? Bo w dzisiejszych czasach pomagać jest jakoś tak po prostu głupio. Tymczasem harcerstwo to organizm, którego prawa i zasady, choć niekiedy kontrowersyjne, uwrażliwiają i dają odwagę, by być potrzebnym. Parafrazując szefa, harcerz nie lęka się pomagać.

Światełko
Podobnie pomyślałam, gdy usłyszałam w „Wiadomościach” o Światełku Pokoju. Jak co roku, ze łzą wzruszenia w oku, wyobraziłam sobie młodocianych przedstawicieli ZHP, gdy o świcie, brnąc przez śniegi przedostają się na Łysą Polanę, by odebrać światło z Betlejem od skautów ze Słowacji. I nie ma znaczenia nawet to, że przed ostatnimi świętami śniegu nie było, harcerze ze Słowakami spotkali się o 10 rano, a świeczkę przywieziono im pewnie samochodem. Bo wzruszająca jest sama idea solidarności międzyludzkiej, której symbolem może być prędkość, z jaką światełko przedostaje się z południowej granicy Polski, do skautów na Litwie i Białorusi. Dlatego trochę zaskoczyły mnie internetowe komentarze na forach harcerskich, na których często wyśmiewano BŚP. 

Promujcie się
O harcerzach usłyszymy jeszcze parę ciepłych słów za kilka dni podczas WOŚP, a potem tradycyjnie o ZHP znów zrobi się cicho aż do kolejnego spotkania na Łysej Polanie. Nie tracę jednak nadziei, że w tej materii coś się wreszcie zmieni, bo chwilowo harcerzom lepiej idzie pomaganie, niż opowiadanie o tym. A uczestnictwo w wielkich akcjach charytatywnych to nie tylko ładny gest, ale również najlepszy sposób promowania Związku. I warto, choć brzmi to trochę cynicznie, starać się, by harcerze byli podczas nich jak najbardziej widoczni. Dlatego w Nowym Roku chciałabym życzyć Wam jak najwięcej odwagi, dla dobra własnego i związkowego. Życzyć dużym i małym, dziewczynom i chłopakom, i nawet tym, którzy pakowali zakupy w supermarkecie.


Ewa Wozińska – dziennikarka Gazety Poznańskiej, autorka kilkudziesięciu reportaży. Studentka IV roku etnologii i antropologii kulturowej oraz I roku wschodoznastwa na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Była harcerka 79 Poznańskiej Drużyny Harcerskiej „Wilki” im. Wa-Sha-Quon-Asin.