Gdzie Ty dziecko jesteś jak trzeba sprzątać.

Archiwum / 06.12.2005

    Gdy pytam moją mamę o to co myśli o temacie tego artykułu zaśmiewa się z ojcem przez dłuższą chwilę, a potem pyta wyraźnie ubawiona- I tobie dali taki temat?- synuś myśmy już dawno się pogodzili z tym, że przychodzisz na gotowe- dobrze, że na Wigilii jesteś…

Biwak wigilijny drużyny, tym razem dziesiąty więc huczny, a co za tym stoi przygotowania bardziej pracochłonne. Potem wigilia w szczepie, w klasie, w grupie, na angielskim, w hufcu, w kółku esperanto, w klubie radiestetów….uff, jeszcze tylko kupno prezentów- a sporo ich i w końcu można zasiąść do wigilijnego stołu razem z rodziną i cieszyć się domową atmosferą. Dom wysprzątany, choinka ubrana, karpik ładnie zrumieniony. Tylko coś mamuś przysnęła nad kutią i niedoczekawszy rozpakowywania prezentów zaległa w fotelu z błogim uśmiechem na twarzy. Tatulo już też jakiś taki mało energiczny ale do prezentów dotrwał. Tyle tylko, że najbardziej się ucieszył z pidżamy i od razu chciał ją testować w warunkach dla niej typowych. I wszyscy w życzeniach mi życzyli żebym miał więcej czasu bo taki zabiegany. Co za naród!

 

Święta same się nie zrobią. Ktoś musi posprzątać, ktoś ugotować, ktoś przystroić. I nie musi to być jedna i ta sama osoba. A czasami się zdarza tak ze w przygotowanie świąt zaangażowani są wszyscy poza nami- wędrownikami. W natłoku przedświątecznych zajęć zapominamy niekiedy o tym co dzieje się w domu. I jest to dobry punkt wyjścia do szerszej refleksji nad rolą jaką pełni każdy z nas w swoim domu rodzinnym. Mamy dużo zajęć i wszystkie one wydają się być ważniejsze od tych obowiązków jakie czekają na nas w domu. Szukamy miejsca w społeczeństwie? No pewnie- studiuję, rozwijam się zawodowo, działam w harcerstwie, o co chodzi? Ano o to, że częściowo to miejsce zostało już nam nadane. Z tego miejsca wyruszamy w szeroki świat i warto o nie zadbać bo na pewno do niego będziemy kiedyś chcieli wrócić.

 

 Jakby tego było mało, do części naszych harcerskich zobowiązań zaprzęgamy matczyne ręce- już ja sam co roku proszę mamę by przygotowała na drużynową wigilię kilka kilogramów kapusty z grzybami, i…. wstyd się przyznać ale nie pamiętam bym kiedykolwiek tą kapustę wtargał na nasze trzecie piętro. Tak się zawsze składało, przychodziłem do domu, a kapusta stała przygotowana w olbrzymich  słojach.( o te słoje zawsze jest walka bo nigdy z biwaku nie wracają, a taki słój cenny jest ponoć)

 
Zaniedbujemy dom bo wiemy, że rodzina i tak nam wybaczy- nie powinniśmy ale i tak to robimy– mówi Martyna Tochowicz z Warszawy- przekonujemy się że tam są ci zgarbieni człowieczkowie dopiero wtedy gdy zaczyna ich brakować. To prawda i z reguły jest tak że nas przed świętami w domu po prostu nie ma. Teoria pozostaje więc teorią. Zawodzimy. To nie wynika z lekceważenia ale z przekonania, że w domu nam się zawsze upieczewszystkie inne sprawy są ważniejsze– dodaje Ewa Wozińska z Poznania- i tak koniec końców zasiadamy przy wigilijnym stole z poczuciem winy albo co gorsza już bez niego.
 
Rodziny nie pozostają jednak bezbronne w walce o zabieganego wędrownika. Część rodziców macha ręką ze zrezygnowaniem- gdy pytam moją mamę o to co myśli o temacie tego artykułu zaśmiewa się z ojcem przez dłuższą chwilę, a potem pyta wyraźnie ubawiona- I tobie dali taki temat?- synuś myśmy już dawno się pogodzili z tym, że przychodzisz na gotowe- dobrze, że na Wigilii jesteś-(to nie do końca prawda, ostatnio w związku z moją pracą co wigilię ok. 20 wychodzę na zdjęcia) Są jednak i tacy, którzy stosują bardziej przebiegłe formy radzenia sobie z problemem. – Kiedyś wymyśliliśmy, że żeby syn został w domu i posprzątał przed świętami zastosujemy popularny szlaban– mówią rodzice jednego z harcerzy, który z wiadomych względów wolał pozostać anonimowy- ale skończyło się tym że zamiast biec na próbę szczepowych jasełek, jasełka przyszły do nas, najpierw malowali gigantyczne karpie- farba była wszędzie a potem w scenie z kometą  przewrócili choinkę. Na koniec zostawili górę siana na środku pokoju. Średni interes.
 
Nie działa też perswazja i błagania. Bo to nie od rodziny zależy to jak zachowa się nasz zabiegany wędrownik ale od niego samego(umówmy się- jak się nie chce to i tak się znajdzie wymówkę). Tak naprawdę zależy to od naszej wyobraźni i odpowiedzialności. Chcemy być dobrymi wędrownikami to bądźmy też dobrymi synami, córkami i zięciami. I nie krzywmy się gdy po wniesieniu siatki pełnej świątecznych specjałów na 8 piętro słyszymy-  „skocz jeszcze po cukier waniliowy co?”. W tym też tkwi urok świąt.

Pwd. Filip Springer HO

79 Poznańska Drużyna Harcerska

“Wilki”

im.Wa-Sha-Quon-Asin