Harcerki Wędrowniczki

Archiwum / 13.03.2008

„Wędrowniczka spostrzega urok życia wszędzie, gdziekolwiek się znajdzie, gdyż odkrywa to, czego inni w pozornej monotonii codziennych dni dopatrzyć się nie umieją. Zna radość trudnych zwycięstw, urok „przyrody” piękno zdobywania samotnych, niewydeptanych ścieżek.” –    Brzmi znajomo, nieprawdaż?

    
Czasami lubię być ambitna, ale tak, jakby powiedział to mój mąż „marysiowo-ambitna”, czyli nie rozważę dogłębnie sprawy, a już podejmuję decyzję. I jeden z takich ambitnych dni miałam, kiedy zmieniałam sobie temat pracy magisterskiej na – „Rozwój idei wędrowniczej w ZHP”.  Pan profesor – promotor popatrzył się przenikliwym wzrokiem mrucząc pod nosem „idei wędrowniczej?… no tak…..tak…. ”.

Profesor temat przyjął, Rada Wydziału zatwierdziła – jednym słowem klamka zapadła, więc trzeba wziąć się za pisanie. Jak każda praca magisterska (przynajmniej u mnie na roku), tak i moja rodzi się w wielkich bólach i mękach intelektualnych. Jednym z takich doświadczeń sprawiających raczej ból, niż przyjemność było zapoznanie się z dziełem „O metodzie harcerskiej i jej stosowaniu” hm. Ewy Grodeckiej. Postać legenda – książka legenda, jednak mnie ta legenda po prostu przerosła. Czytałam tę książkę nie z przyjemności, ale z musu.

Dlatego sięgając po „Harcerki wędrowniczki” – dzieło z 1938 roku pod redakcją Jadwigi Wierzbiańskiej  podchodziłam do niego raczej dość sceptycznie. Wszak podobnie jak działo Ewy Grodeckiej powstało przed wojną i może „trącić myszką”. Jednak tym razem moje obawy okazały się bezpodstawne. Książkę dosłownie pochłonęłam w jeden wieczór.

Mimo, iż „Harcerki wędrowniczki” ukazały się 70 lat temu, to większość poruszanych tematów jest nadal aktualna. Znajdziecie tutaj między innymi ciekawy komentarz do Przyrzeczenia i Prawa Harcerskiego, odpowiedź dlaczego dziewczyny odchodzą z harcerstwa i praktyczne obozowe porady. Autorki – członkinie Komisji Wędrowniczek i Harcerek Starszych GK Harcerek – radzą, aby organizować dwa obozy letnie. Pierwszy – stacjonarny, gdzie wędrowniczki pełnią służbę jako kadra obozowa harcerek i drugi – wędrowny, wszak „od tego są wędrowniczki, żeby wędrowały”.

Obraz dziewcząt, jaki wyłania się z poszczególnych rozdziałów, jest bardzo bliski obrazowi dzisiejszych, samodzielnych, zaradnych, ale zarazem gotowych do służby wędrowniczek. Duży nacisk położony jest na to, żeby wędrowniczki odnalazły własną drogę życiową – rozwijały się zawodowo, ale jednocześnie rozwijały się harcersko i instruktorsko. Osiągnąć to mają poprzez wędrownictwo, samokształcenie, specjalizację i służbę. Są to stałe elementy pracy w programie zastępów i drużyn, które przeplatają i uzupełniają się wzajemnie.

Książka całościowo utrzymana jest w duchu optymistycznym, jednak jest rok 1938 – ostatni spokojny na polskiej ziemi. Niepokój o losy Polski i Europy, przeczucie nadchodzącej wojny także znajdują tutaj swoje odbicie. Dlatego pojawiają nowe formy przygotowania wędrowniczek do służby w obronie kraju.

Książka zawiera także elementy, które dzisiaj są już nie aktualne – minęło wszak tyle czasu od jej pierwszej publikacji. To naturalne i wręcz pożądane, aby nasza Organizacja zmieniała się wraz z duchem czasu. Jednak i je można zaliczyć w poczet plusów tej publikacji, bo dzięki temu wiemy, jak było kiedyś. Czy wyobrażacie sobie dzisiaj, że na funkcję drużynowej wędrowniczej mianuje was komendant/ka chorągwi?

Serdecznie zachęcam Was do lektury tej, zaledwie 70 stronicowej ksiązki,  która jest mostem łączącym przedwojenne wędrowniczki z tymi dzisiejszymi.

  Maria Suchocka – była namiestniczka harcerska Hufca Otwock. Studentka V roku Historii UKSW.