Harcerz jest pożyteczny i niesie pomoc bliźnim

Archiwum / 23.02.2007

Przykładowy obrazWe wszystkich chyba legendach i mitach pozytywni bohaterowie są pożyteczni, pomagają słabszym. Nic dziwnego, wszak miały one kształtować postawy ludzi wsłuchujących się w nie w świetle ogniska. Nie jest więc niczym zaskakującym, że w Prawie i Przyrzeczeniu Harcerskim nawoływanie do niesienia pomocy innym i bycia pożytecznym  jest od początku wyraźnie zapisane.

 

"Trzy czwarte życia trawimy na chceniu bez uczynku i na uczynkach bez chcenia"
                                                                                         Denis Diderot

"Człowieka należy oceniać nie po słowach, lecz po czynach"
                                                                        Teofrast

hm. Anna Poraj

Prometeusz skradł dla ludzi ogień, Janosik i Robin Hood zabierali bogatym i rozdawali biednym, nawet Shrek dla słabszych i mniejszych od siebie bajkowych stworków wyruszył na daleką wyprawę. Superman dla innych stawał do walki i zawsze był gotowy nieść chętną pomoc a tolkienowski Frodo z narażeniem życia pomagał narodom i ludom Śródziemia. Rycerze Okrągłego Stołu pomoc biednym i ich obronę wpisali w swoje Prawo Rycerskie. Jezus dając nam najważniejsze z przykazań – przykazanie miłości – mówił: „Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego” (Mt 22, 37.39).

W różnych redakcjach naszego Prawa pojawia się czasem wyraz chętnie (nieść chętnie pomoc bliźnim lub nieść pomoc bliźnim), czasem słowo bliźnim jest zastąpione słowem innym lub każdemu człowiekowi. Ale sens pozostaje ten sam – harcerz ma być pożyteczny i nieść pomoc bliźnim.
 
Pożyteczny czyli jaki?

Taki, z którego jest pożytek. Taki, który nie tylko z życia bierze, ale też daje z siebie. I w życiowym bilansie zysków i strat więcej z siebie dał niż wziął.  Pożyteczny nie jest darmozjadem. Jego życie, każdy dzień ma sens, bo zostawia coś po sobie. Zrobił coś, pomógł komuś, pocieszył kogoś, poradził, zapobiegł, pracował. Jest z niego pożytek. Pracą buduje lepszy świat, jak mówi trzeci punkt Prawa Harcerskiego z 1947 roku.

Nieść pomoc bliźnim czyli komu?
Bliźni znaczy: każdy człowiek dla każdego człowieka, każdy człowiek w stosunku do drugiego». Pisząc ten artykuł, chciałam sprawdzić, jak i czy to słowo jest jeszcze zrozumiałe dla młodych ludzi. Oto co odpowiedzieli łódzcy harcerze:

– Kiedy ja słyszę słowo "bliźni" to nasuwa mi się mniej więcej coś takiego:
Bliźni – każdy inny człowiek, bez względu na różnice światopoglądowe,
rasowe etc., którego powinniśmy darzyć ciepłymi uczuciami i pomocą,
kiedy tego potrzebuje tylko ze względu na – dziwnie to zabrzmi, ale nie
wiem jak inaczej ująć to w słowa – łączące nas więzy człowieczeństwa;
bliźnich nie rozpatruje się w kategoriach "przyjaciół" i "wrogów",
ponieważ wszelkie nieprzyjazne i wrogie uczucia wobec nich powinny być
nam obce.

– Słowo bliźni kojarzy mi się z religią, z chrześcijaństwem. Jakoś często
nie używam tego wyrazu, ale jeśli już, to właśnie w takim kontekście.
No, chyba że czytam sobie Prawo lub Przyrzeczenie Harcerskie.. :-P

Rzeczywiście słowo bliźni nie jest dziś zbyt chętnie używane, jedynie w Piśmie Świętym  napotykamy na nie dość często. Intuicyjnie wyczuwamy jednak, co oznacza, jakie przesłanie niesie za sobą. Trzeba pamiętać o tym, ze bliźni to nie tylko chrześcijanin, katolik, drugi harcerz, dobry, porządny człowiek, ale każdy człowiek w stosunku do drugiego. Tak więc Prawo i Przyrzeczenie Harcerskie zobowiązują nas do niesienia pomocy każdemu innemu człowiekowi. Złemu i dobremu, z naszej i nie z naszej paczki, z mojego szczepu i z innego hufca, starszemu i młodszemu. Ale jak realnie zastosować się do tego zapisu? Przechodząc przez dworzec PKP dawać każdemu żebrzącemu pieniądz lub bułkę? Każdej napotkanej staruszce oferować przeprowadzenie przez ulicę? Rzucać się chętnie do podnoszenia wszystkiego, co upadło, do niesienia wszystkiego, co ciężkie, do posprzątania wszystkiego, co zabałaganione? Reagować na każdy apel o pomoc w mediach, internecie? Przesyłać mailami łańcuszki szczęścia, wysyłać setki smsów na konto pomocy, rozdać wszystko co się ma?

Nie o taką pomoc tu chodzi. Wymienione wyżej czyny są też potrzebne i piękne, ale są to jednorazowe, akcyjne działania. Dobre dla osób, które nagle, niespodziewanie się wzruszą, poczują, że chcą coś robić dla drugiego człowieka, właśnie teraz, szybko, zaraz. A harcerz przez pomoc powinien rozumieć służbę. Stałą służbę. Zwłaszcza wędrownik. Po to poszukuje pola stałej służby, po to przygotowuje się do jej pełnienia zdobywając znak służby. Przypięty do munduru metalowy okrągły znaczek jest dowodem na to, ze oto znalazł… już wie, jak chce pomagać innym, już wie, co może zrobić najlepiej. I to robi.

Czasem jego działania nie są tak medialne i spektakularne jak wielkie akcje charytatywne, ale za to przynoszą korzyść drugiemu człowiekowi dzień po dniu. Nie potępiam oczywiście tego, że harcerze angażują się w ogólnopolskie czy lokalne akcje charytatywne, ale nie to powinno być miarą ich służby i głównym ich zajęciem. Niech służba nie kojarzy nam się tylko ze staniem z puszkami. Ani z pojedynczymi dobrymi uczynkami. Jedno i drugie jest ważne, potrzebne, ale nie zastąpi stałej służby.

Czerwcowy Zjazd programowy ZHP dyskutować będzie nie tylko nad zrozumieniem Prawa Harcerskiego, ale również nad ewentualną zmianą jego zapisów. Czy zmieniłabym zapis tego punktu? Nie. Wartości, o których w nim mowa – służba, dawanie z siebie, miłość bliźniego są nadal aktualne, ważne, nierozerwalne z harcerstwem. Zapis możnaby wprawdzie unowocześnić, bo ani słowo pożyteczny ani tym bardziej bliźni nie są dziś  popularne, ale nadal jednak zrozumiałe dla młodych ludzi. Zresztą w naszym harcerskim słowniku mamy wyrazy dużo bardziej archaiczne (np. ćwik). Na przestrzeni prawie stu lat harcerstwa brzmienie tego punktu Prawa, jak i tej części Przyrzeczenia zmieniało się nieznacznie i tak, moim zdaniem, powinno zostać.

Uważam, że ewentualne zmiany zapisów Prawa powinny być wprowadzane bardzo rozważnie i być bardzo mocno przedyskutowane. Gdyby miały nastąpić – nie powinno ich być zbyt dużo. Ale gdyby miały pomóc w budowaniu wyrazistości i odpowiedzialności wychowawczej naszej organizacji – jestem za. I w tym kontekście zastanowiłabym się zwłaszcza nad punktem 10, niepokoi mnie bowiem, że w czasach narkomanii, bulimii, anoreksji, samobójstw, hazardu, lekomanii i wielu innych niebezpieczeństw i uzależnień czyhających na młodego człowieka akcentujemy tylko dwa (uzależnienie od nikotyny i picie alkoholu). 

A na „po Zjeździe” – czy wprowadzi on zmiany w zapisach, czy nie, nam wszystkim życzę zwłaszcza, abyśmy umieli i naprawdę chcieli żyć w zgodzie ze słowami Prawa, a 1 sierpnia o świcie swoje Przyrzeczenie odnowili nie tylko dla efektu, zwyczaju, z rozpędu, na rozkaz, dla mediów, z poczucia obowiązku…

 

 

hm. Anna Poraj harcmistrzyni Anna Poraj – instruktorka hufca ZHP Ruda Śląska, w minionej kadencji zastępczyni Naczelnika ZHP. Pedagog, Prezes Instytutu Inicjatyw Pozarządowych.