Harcerz pełną parą

Agnieszka Bąder / 08.09.2014

Głównym celem harcerstwa jest wychowanie młodego człowieka. Wszechstronne wychowanie – zasada prosta i jasna. Bywa jednak, że naszych harcerzy wychowujemy jedynie do bycia… harcerzami.

Harcerze celebry ci w życiu osobistym i zawodowym są nikim

Znam kilka takich osób: starszych i młodszych, o różnym stażu w ZHP, z różnymi stopniami i funkcjami. W naszym ruchu osiągnęli dużo lub bardzo dużo, mogą poszczycić się gwiazdkami, sznurami, podkładkami czy odznakami. Mogą świecić przykładem i wskazywać drogę, ale tylko w dziedzinie harcerstwa. O kim mowa? O harcerzach celebrytach, gdyż tak ich nazywam. W życiu osobistym i zawodowym są nikim. Nie skończyli szkoły, nie znaleźli pracy, nie mają partnera, nie potrafią określić swoich planów ani priorytetów życiowych. Nie wykazali się zaradnością, nie potrafią się przyjaźnić z ludźmi spoza ZHP, nie mają żadnej pasji, nie wiedzą, jak zorganizować sobie czas poza zbiórkami czy ważnymi spotkaniami zespołów instruktorskich. Ich jedyna funkcja życiowa sprowadza się do bycia harcerzem.

Druh X wie wszystko o harcerstwie. Więcej niż starzy wyjadacze. Od dziecka należy do organizacji, która stała się jego sposobem na życie. Od 15 lat spędza wakacje na obozie, drużynę prowadzi od 10. Pełni różne funkcje w szczepie, hufcu i chorągwi, przez moment pracował nawet w Głównej Kwaterze. Jego mundur zdobił sznur każdego koloru oraz setki plakietek. Każdy weekend spędza na harc-wyjeździe, gdzie jest szanowany i podziwiany przez młodszych i starszych członków ruchu. W sumie co ma innego do roboty, tam będą wszyscy jego przyjaciele. Mało tego – za swoją ciężką pracę został wyróżniony wieloma nagrodami. Niestety X-owi jakoś nie powodzi się w życiu prywatnym. Nie dokończył studiów, bo musiał poprowadzić zespół instruktorski. Nie związał się z żadną dziewczyną, bo dla żadnej nie miał czasu. Skłócił się z rodziną, gdyż od kilkunastu lat nie był obecny na żadnej uroczystości rodzinnej. Nie znalazł pracy, gdyż każda kolidowałaby z prowadzeniem drużyny. No ale jest harcmistrzem!

Smutne, lecz prawdziwe. Co najgorsze, wielu takich harc-celebrytów pełni funkcje instruktorskie, wychowując młodzież i pokazując jej, jak należy żyć. Czy to nie jest obłuda? Zastanawia mnie, kto dopuścił do tego stanu. Sam zainteresowany? Jego przełożeni? A może opiekunowie prób wszelakich? Jak, w takim razie, celebrytom udało się ominąć punkty w wymaganiach na stopnie, mówiące o zaradności życiowej?

Kiedyś na starej stronie internetowej mojego hufca znajdowała się rubryka poświęcona instruktorom. Miałam wówczas 15 czy 16 lat i z niegasnącym zainteresowaniem czytałam krótkie życiorysy swoich autorytetów. Jakże przyjemnie było dowiedzieć się, że Druhna X skończyła tę samą szkołę, do której się wybierałam, Druh Y pracuje w banku, a Druh Z, niestety, ma już żonę. To byli ludzie z krwi i kości, prawdziwi, żywi, godni naśladowania. O ich harcerskich dokonaniach wiedziałam od dawna, a potrzebowałam zobaczyć ich w przestrzeni codzienności. Ludzi, nie podkładki, ordery i odznaki. Do dziś uwielbiam tego typu rubryki.

Sprowadźmy naszych druhów i druhny na ziemię i pokażmy im, że istnieje świat poza ZHP

Bardzo ważną sprawą jest pokazywanie podopiecznym prawdziwego siebie. Nie tylko harcerza, instruktora i drużynowego, ale również: ucznia, studenta, wyznawcy jakiejś wiary, pracownika, męża, żonę, córkę, syna, brata, siostrę. Na pewno uczyni to nas autentycznymi i znającymi realia życia oraz pokaże młodym ludziom wzór do naśladowania. Harcerstwo, z całą swoją obrzędowością, ideałami i magiczną atmosferą, sprawia niekiedy wrażenie oderwanego od rzeczywistości. Sprowadźmy naszych druhów i druhny na ziemię i pokażmy im, że istnieje świat poza ZHP. A szczególnie zwróćmy uwagę na młodych pretendentów do miana harc-celebryty.

Oczywiście nie można przesadzać też w drugą stronę – jeśli podejmujemy się harcerskich obowiązków, wywiązujmy się z nich! Ileż to razy słyszałam wymówki typu: spotkanie rodzinne, matura, zmęczenie, chłopak, wyjazd ze znajomymi itp. Wesele weselem, egzamin egzaminem, ale skoro zobowiązałeś się zorganizować rajd hufca, nie odwołuj go na tydzień przed rozpoczęciem. Istnieją, rzecz jasna, sytuacje podbramkowe, krzyżujące nam plany, a można również pozmieniać niektóre zadania. Szkoda mi tylko dzieciaków, które od miesiąca nie miały zbiórki harcerskiej, bo drużynowy wyjechał na podbój świata, zawalił sprawdzian w szkole lub się zakochał. O nie, tak, nie robimy!

Doświadczyłam kilku przypadków, gdy ktoś odszedł z ZHP z powodu pasji lub chęci poświęcenia się innym obowiązkom: karierze zawodowej, nauce, rodzinie. Początkowo dziwiło mnie to i wzbudzało bunt, jednak po czasie zrozumiałam, że jest to lepsze rozwiązanie niż łatka harcerskiego celebryty. Po otarciu łez wiedziałam, że nasza organizacja wypuściła w świat tzw. „produkt końcowy” – wszechstronnie wychowanego człowieka.

Agnieszka Bąder - studentka, działaczka społeczna, dziennikarka, korespondentka. Instruktorka, była drużynowa wędrownicza, członek rady kręgu akademickiego, sekcyjna sekcji turystycznej, programowiec. Ukochana, przyjaciółka, idealistka, marzycielka, optymistka, siłaczka, długodystansowiec.