Izrael. Bo Erasmus ma swoje granice
Studenci, myśląc o naukowym wyjeździe zagranicznym, intuicyjnie przymierzają się do oferty programu Erasmus. Mamy jednak też inne propozycje. Jedną z nich jest program integrujący studentów z Polski i Izraela.
Niekwestionowana popularność Erasmusa (bądź co bądź w pełni zasłużona) przysłania jednak inne możliwości stypendialne, których odnaleźć można całkiem sporo. Alternatywą dla Erasmusa może być między innymi orgaznizowany przez Muzeum Historii Żydów Polskich program PIYE (Polish Intercultural Youth Encounters) od lat z sukcesem integrujący studentów z Polski i Izraela. Dwa lata temu byłem jednym z uczestników ósmej edycji programu, a swoje doświadczenia postaram się ubrać w słowa w kolejnych akapitach.
Jak to zrobić?
Tegoroczny nabór trwa do końca maja, zatem pośpiech jest wskazany!
Rekrutacja do PIYE jest prosta i nie wymaga wielu formalności. Na początek musisz wypełnić formularz (w języku Szekspira i George’a Michaela), w którym wyspowiadasz się ze swojego dotychczasowego doświadczenia międzynarodowego, pracy społecznej i wolontariackiej oraz zainteresowań ze sfery kultury i szeroko pojętej tematyki żydowskiej. Wskazana jest też pewna doza wyobraźni – będziesz musiał popisać się pomysłami odnośnie do dialogu polsko-żydowskiego. Jeśli twoja aplikacja zostanie doceniona, zostaniesz zaproszony na rozmowę, która odbędzie się w warszawskiej siedzibie organizatora. To chwila, w której możesz wykazać się swoją erudycją i ostatecznie przekonać rekruterów, że jesteś poszukiwaną przez nich osobą. Jeśli wszystko się powiedzie, przygoda stoi przed tobą otworem. Tegoroczny nabór trwa do końca maja, zatem pośpiech jest wskazany.
Stacja pierwsza – Warszawa
Nie wspomniałem jeszcze o pewnym istotnym detalu. PIYE to nie tylko stypendialny wyjazd do Erec Israel, ale również dwa tygodnie intensywnej integracji w stolicy naszego kraju. W tym czasie zamieszkasz pod jednym dachem z innymi studentami z Polski i Izraela. Dni będą wam upływać podczas staży w różnych oddziałach Muzeum Historii Żydów Polskich, wspólnych warsztatów i weekendowych wypadów do innych miast. Wieczory natomiast – na swawolach, biesiadach i czymkolwiek zechcecie. Dni w nadwiślańskim grodzie szybko miną i wasza świeżo zgrana paczka będzie musiała się rozstać. Spotkacie się niebawem… na innym kontynencie.
Stacja druga – Tel Awiw i okolice
Po miesiącu od zakończenia warszawskiej części programu polska cześć ekipy spotka się w kolejce do lotniskowej odprawy. Po kilku godzinach wyląduje na lotnisku Ben Guriona, gdzie czekać będą na was izraelscy znajomi. Tak rozpocznie się główna część PIYE – semestralny pobyt w sercu Bliskiego Wschodu. Stację drugą pozwolę sobie podzielić na trzy ogniwa:
Ogniwo pierwsze – studia
Nie zapomnij, po co tu przyjechałeś – to stypendium naukowe (a nie jakiś tam Erasmus). Podstawowym powodem twojego pobytu jest zrealizowanie semestru nauki na Uniwersytecie w Tel Awiwie. Twoim obowiązkiem będzie uczęszczanie na codzienne, poranne lekcje języka hebrajskiego oraz kilka wybranych przez ciebie przedmiotów z bogatej listy zajęć przeznaczonych dla studentów z zagranicy. Wspomnianą listę ułożysz samodzielnie i nie musi być ona zgodna z kierunkiem, który realizujesz w Polsce.
Ogniwo drugie – przeżycie
Nie ma co owijać w bawełnę – Izrael to drogi kraj i aby przeżyć, trzeba znać dwie złote zasady:
Po pierwsze: transport publiczny to swego rodzaju dobro luksusowe – nie dość, że nie najtańszy, to jeździ rzadko i sobie tylko znanymi ścieżkami. Dobrym rozwiązaniem jest rower, bo system ścieżek rowerowych w Tel Awiwe jest całkiem niezły. Używane rowery można kupić w przystępnych cenach i z powodzeniem spieniężyć przed wylotem.
Po drugie: jedzenie jest sakramencko drogie. Dobrym rozwiązaniem tego problemu będzie cotygodniowa rowerowa wycieczka na południe miasta, gdzie znajduje się pachnący przyprawami szuk (targ). Tam można zaopatrzyć się prawie we wszystko, czego dusza zapragnie, w cenach znacznie niższych niż sklepowe.
Ogniwo trzecie – wycieczki, podróże małe i duże
Nie samą nauką żyje człowiek. Będziesz miał okazję zwiedzić kawał tego niewielkiego kraju. Kilka miesięcy pobytu w zupełności wystarczy, by dotrzeć do większości najciekawszych miejsc. A możliwości jest co niemiara, nie trzeba się ograniczać tylko do żelaznych punktów programu takich jak Jerozolima, Morze Martwe czy Eilat. Czeka na ciebie między innymi bogata w zieleń północ z jeziorem Kineret (biblijne Genezaret) i spalone słońcem południe z rozległą pustynią Negew.
Ale o tym, co, gdzie i kiedy warto zobaczyć, napiszę innym razem.
Więcej informacji na temat wymiany znajdziecie na stronie: www.polin.pl/pl/PIYE
Autor anonimowy - student, uczestnik programu PIYE