Ja się zapaliłem! Ja płonę! Ja wypalam się…
„Rozżarz mnie
chwilo szaleństwa i radości
mej tożsamości, niezmienności
dowiedź – rozżarz mnie!
Mój świecie rozpal duszę moją aż do końca,
mój świecie zamień duszę mą w cząsteczkę słońca”
Jak przy każdej działalności ludzkiej, czy to zawodowej czy prywatnej, tak i przy pracy instruktorskiej możemy spotkać się ze zjawiskiem tzw. wypalenia. Taki stan nigdy nie jest spowodowany nagłym wydarzeniem, a raczej jest wynikiem chronicznego nawarstwiania się problemów, powtarzających się i nieznajdujących rozwiązania. Harcerscy instruktorzy często w takim przypadku odczuwają bezradność wobec czy to indywidualnych zachowań, czy to strukturalnych barier. I nie wystarcza już wtedy powiedzenie: „Wszystko zależy od nas samych”. Bo choć to jest prawda, to „wypalony” nie może znaleźć w sobie siły, aby dalej zmieniać otaczającą go rzeczywistość. Według psychologów wypelenie to stan cechujący się trzema syndromami: emocjonalnym wyczerpaniem, depersonalizacją (tzn. ogólnym zobojętnieniem) oraz obniżeniem oceny własnych dokonań. Wiedza naukowa kieruje nasze myśli do refleksji, że nie jest to problem, który ma swoje źródło wyłącznie w jednej dziedzinie życia, ale – jak wszystkie problemy natury psychicznej – odnosi się do całości życia jednostki i jej mentalnego nastawienia do świata. Epikureizm czy stoicyzm zastąpiony zostaje przez cynizm, który z biegiem czasu przybiera na mocy.
Każdy z nas zna chyba jakiś przypadek nieaktywnego instruktora, który dziś na samo wspomnienie harcerstwa tylko odwraca wzrok. Są i tacy, co potrafią wyliczyć całą litanię grzechów ZHP. Niestety wielokrotnie okazuje się, że nie potrafimy znaleźć na ich zarzuty kontrargumentów, bo działając, sami wciąż znamy (aż za dobrze!) te wszystkie współczesne bolączki. Z pewnością ta atmosfera nie sprzyja wytworzeniu się nieodpartej chęci działania: jest zaraźliwa i spala nas.
W dzisiejszym harcerstwie stosowane są wciąż przestarzałe metody motywacyjne. Często mamy do czynienia z radykalnie stosowanym systemem kar przy jednoczesnym zapominaniu lub infantylnym traktowaniu systemu nagród. Gdy słyszy się o formach wynagradzania zasłużonych drużynowych w niektórych hufcach, to nie można powiedzieć, że zostali oni zachęceni do dalszej ciężkiej, całorocznej pracy. Wciąż wręczane są przecież papierowe dyplomy, a ogłaszanie konkursów na najlepszych łamie jawnie harcerskie zasady szczerej służby. Takie nagrody mogą być skuteczne jedynie do pewnego młodego wieku, ale dziś na tle szybko zmieniającego świata nie można zamykać się w tym swoistym „getcie wewnątrzharcerskich – wątpliwych zresztą – honorów”. Trzeba spojrzeć prawdzie w oczy: piękna tradycja i ideały nie są wystarczającą zachętą do wytrwałości w służbie. Nie jest to wina dzisiejszych ludzi, ale realiów życia codziennego, przed którymi staje każdy z nas.
Wydaje się, że jako profilaktyka uchronienia choć części instruktorów przed wypaleniem mogą się służyć dwie metody. Pierwszą z nich jest posyłanie na mądre, przemyślane szkolenia kształceniowe, które stale będą poszerzały horyzonty instruktora i dostarczały umiejętności przydatnych nie tylko w pracy instruktora, ale przede wszystkim w przyszłej lub obecnej pracy zawodowej. Jeśli dodatkowo młody instruktor spotka np. na Kursie Kadry Kształcącej instruktora, który pasję harcerstwa ma wypisaną na twarzy, to wytworzy się z pewnością iskra, którą będzie się chciało rozpalić do wysokiego płomienia! Dobrze jest spotkać na drodze harcerskiej przygody kogoś kto nas „zapali”. To jest również bardzo ważna kwestia dla doświadczonych instruktorów ZHP. Wzajemność oddziaływań, to nie żadna bajka metodyczna. Jeśli w jednym miejscu spotka się co najmniej dwóch instruktorów z prawdziwego zdarzenia, to nie ma takiej siły, która mogłaby zniszczyć myśl, że to wszystko naprawdę MA SENS. Drugim drogowskazem okazać mogłoby się zwiększanie uczestnictwa młodych instruktorów w procesie decyzyjnym na średnich i wyższych szczeblach harcerskiej struktury, aby ludzie pracujący z dziećmi i młodzieżą na co dzień naprawdę mogli poczuć, że coś od nich zależy w tym ruchu, który przecież niesie ze sobą wiele nieocenionych wartości.