Jak nas widzą…
Dzisiejszy wizerunek ZHP jest niejasny i rozchwiany – jeżeli jeszcze do reszty nie zanikł, stając się zupełnie obojętny dla społeczeństwa. Kto i jak kreuje nasz wizerunek? Kto i jak go widzi?
Rozmawiały dwa mundury: ciemna zieleń, drugi bury
Pod sosenką tak gadają, wzajem siebie wychwalają
My pomocni, zwariowani, My harcerze z harcerkami!
Spontaniczni, z tłem historii, cisi, mili i pokorni
Tacy wierni swej ojczyźnie – i tu w Polsce, na obczyźnie
Siłą naszą jest braterstwo, lecz co na to społeczeństwo?
Zapominamy, że nie tylko „Gieka” kreuje ZHP, a każdy z nas
Jesteśmy fajni – to fakt w takim samym stopniu prawdziwy jak przypadkowy artykuł z Wikipedii. Dlaczego? Ponieważ dzisiejszy wizerunek ZHP jest zwyczajnie niejasny i rozchwiany – jeżeli jeszcze do reszty nie zanikł, stając się zupełnie obojętny dla społeczeństwa. Często pochodzi z niepewnych i niekorzystnych dla nas źródeł, które jak na złość stają się wstydliwymi „wizytówko-pożywkami”. Coraz częściej zdarza nam się zapominać, że to nie tylko „Gieka” czy wszelakie harcerskie władze kreują ZHP w świadomości ogółu, lecz każdy z nas – czy to w mundurze, czy bez. „Bo harcerzem się jest, a nie bywa”. Zatem jak nas widzą inni? Skąd czerpią wiedzę?
Z internetu, od znajomych, z ulicy. Tam, bo gdzie i wśród kogo znajdziemy bardziej autentyczne opinie i osądy? Przyznam, że przed rozpoczęciem pisania tego tekstu nie zdawałem sobie sprawy, jak daleko można się posunąć w ocenie harcerstwa, jak skrajnie negatywny punkt widzenia można obrać i ile kontrowersji budzi nasz ukochany Związek. Tak więc, zaczynamy!
W kręgu środowisk destrukcyjnych
ZHP dla niektórych społeczności mieści się w definicji sekty
Restrykcyjna hierarchia, enigmatyczne odznaczenia, tajne spotkania w lasach, przysięgi, no i gdzieniegdzie hermetyczna struktura, słowem – SEKTA. Tak, moi państwo, ZHP dla niektórych społeczności mieści się w definicji sekty. Ba! I to nie byle jakiej:
„(…) Wiele lat byłam we wspaniałym gronie, na które dzisiaj patrzę prawie jak na sektę. Całkowity idealizm, oderwanie od życia, od rodziny. Do dziś się tego całkowicie nie pozbyłam. Pod spodem hipokryzja, której nie widziałam jako dziecko. Umiem ją nazwać dopiero teraz: przejawy pedofilstwa, alkoholizm, nepotyzm. Jeżeli nie chcecie stracić kontaktu z dzieckiem, nie zapisujecie go do pierwszej z brzegu tzw. wspaniałej drużyny (…)”.
Brzmi wręcz sensacyjnie, jednak obszerny cytat pozostawię bez komentarza. Chciałbym tylko wspomnieć, że nie zależy mi na weryfikacji „stopnia wtajemniczenia” autorki do harcerskiej sekty, jedynie zwracam uwagę na fakt, iż takie treści są ogólnodostępnym materiałem, mogącym niejednemu rodzicowi namieszać w głowie.
Harcerski teatrzyk współczesny
Temat stary, ale nie ukrywajmy, nadal niebezpiecznie aktualny. Sprowadzanie ruchu harcerskiego do infantylnej zabawy w musztrujących się żołnierzyków, istniejącego wyłącznie po to, by mógł kontrastować z oddaniem, misją, patriotyzmem Szarych Szeregów, przestało być śmieszne lub nigdy takie nie było. Bezużyteczność, wyświechtane i puste idee, brak dawnych wzorców, a na deser chęć wyłącznie zabawy. To nas upupia, przyprawia nam gębę nierobów, którzy z ulgą pozbywając się arsenału harcerskich symboli czy wartości, ślubowali „wierność iPhone’owi i pieniążkom”. Szokuje mnie myśl, że jesteśmy postrzegani jako komedianci, błazny, które parodiują historię, jednocześnie nie mogąc sprostać wymaganiom teraźniejszości. Trochę się w tym pogubiłem, bo już sam nie wiem, co dziś bardziej odpowiednie – szturm na barykady (jakie?) czy może zbrojna walka (z kim?).
Wynieś, sprzątnij, pozamiataj…
Czy jesteśmy potrzebni we współczesnym świecie? Naturalnie! Większość społeczeństwa odpowie, że oczywiście, bo „jak to tak dziś bez harcerstwa?” Tylko na jakiej podstawie oceniają naszą przydatność i gdzie kończy się nasz termin ważności? „Wolę wynająć statystów, niż mieć harcerzy pod pomnikiem” – szokujące, lecz właśnie mniej więcej takie słowa usłyszał mój hufiec od wicestarosty miasta przed jedną z uroczystości.
Czy nie jest tak, że krąg naszej aktywności – w oczach Polaków – niebezpiecznie się zawęża? Ktoś przecież musi stać pod pomnikiem (albo być spod niego wyganianym), składać okolicznościowe wieńce, sprzątać zaniedbane groby czy po prostu ładnie wyglądać. Zostaliśmy zepchnięci do prozaicznych ról i boję się, że możemy już nigdy z tego dołka się nie wygrzebać. W oczach części społeczeństwa nadal będziemy amerykańskimi skautami z kolorowymi skarpetami sięgającymi do czyściutkich mundurków, którzy sprzedają ciasteczka lub pakują zakupy w marketach. Powoli stajemy się niewidzialni.
Nietykalni
Krótko i zwięźle można odnieść się do kolejnego zarzutu, a mianowicie naszej domniemanej nietykalności społecznej. Przez wzgląd na naszą historię, harcerstwo w Polsce znalazło się według wielu w jakiejś sferze sacrum narodowego, z którym obchodzić się trzeba jak z jajkiem – oczywiście niezasłużenie. „Harcerz to jakieś polskie dobro chronione, obok JP2 i L. Kaczyńskiego?”.W sumie sami byśmy mogli zadać sobie takie pytanie.
Lot na strzępkach
Nieuniknionym jest, by organizacja skupiająca dziesiątki tysięcy ludzi wywinęła się od afer czy skandali
Lećmy własne skrzydła podcinając – to chyba myśl, która najbardziej niszczy wizerunek całej organizacji. „Wizytówko-pożywki”, czyli harcerze (w stanie czynnym lub uśpienia), którzy bezkarnie wywlekają brudy swojego środowiska, zalewając nimi cały „ZetHaP”. „Harcerz pije i pali tak, żeby go nie złapali” – znany, jednak „nieoficjalny 11 punkt Prawa Harcerskiego” jest tutaj stosunkowo niegroźny w stosunku do wypowiedzi tego typu: „W ZHP za to nagminne było palenie, chlanie i sypianie z harcerkami, oczywiście do tego ostatniego mieli dostęp tylko starsi wychowawcy. Kto co lubi”. Przy tego typu treściach nie znajduje się oczywiście żadna informacja precyzująca środowisko czy konkretne osoby. Skutek? „Harcerstwo od początku było magnesem dla zboków, zawsze dochodziło tam do molestowania dzieci (…)” – generalizowanie i wkładanie wszystkiego do jednego worka. Zdaję sobie oczywiście sprawę z tego, że opinie tych osób mogą być pochopne, zmyślone, zasłyszane. Jednak nie biorą się one znikąd, prawda? Takie incydenty mogły mieć miejsce.
Trzeba jednak wziąć poprawkę na to, że nieuniknionym jest, by organizacja skupiająca dziesiątki tysięcy ludzi wywinęła się od afer czy skandali – w ubiegłym roku komendant szczepu został skazany za molestowanie nieletnich, oprócz tego jakiś harcmistrz „dopuszczający się czynności seksualnych” wobec 14-latki. W końcu jeden za wszystkich, wszyscy za jednego…
Afer, wiadomo, jest więcej, lecz od tego nie uciekniemy. Uogólnianie i ocenianie nas przez pryzmat jednostek będzie tak trwałe, jak trwała będzie nasza siła i wola, by walczyć z nieprawidłowościami Związku. Więc czuwaj wiaro i wytężaj słuch!
Sierpem i młotem leśnych komuchów!
W rejony historii łączonej z polityką zapuszczam się dosyć niechętnie. Tylko jak się od tego uwolnić, skoro w umyśle społeczeństwa nadal ciągnie się za nami masa niechlubnych ideologii? Niestety, fakt jest faktem:
„Największą krzywdę Harcerstwu zrobiła komuna. Pamiętam, jak w szkole średniej sugerowano nam, by wstępować do harcerstwa, bo jak nie, to… organizacja ta była postrzegana jako przedsionek PZPR. Dlatego tak ją postrzegamy do dziś”.
Myślę, że bezspornie można stwierdzić, iż to właśnie tu leży jeden z zasadniczych powodów niechęci starszego pokolenia do naszej organizacji. My, młodzi, zostaliśmy nieświadomie uwikłani w historyczny konflikt, który nadal jest podchwytywany przez liczne usta.
„ZHP to młodzieżówka okupanta Górnego Śląska”
„Po prostu ZHR to była przeciwwaga dla czerwonego ZHP. Byłem w obu swego czasu. W ZHR nikt do religii nie zmuszał”.
„(…) jak tylko mogę zniechęcam gówniarzy do tej durnej socjalistycznej organizacji”.
Żyjemy tu i teraz, może nam się to wydawać absurdalne, ale pamiętajmy, że budowa wizerunku to proces długotrwały, wkraczający często do czasów nam nieznanych.
Sznyt katolski
Już na sam koniec chciałbym przedstawić pogląd, który mnie osobiście zabolał najbardziej. Wyciągając palce ku ognisku, przyrzekając wierność i chęć do służby, nie przypuszczałem, że kiedyś przyjdzie mi za to odpowiadać. Mi – harcerzowi.
„(…)nie wyobrażam sobie, żeby w dzisiejszych czasach zapisywać dziecko do jakiejś „paramilitarno-katolickiej” jednostki”.
„No do takiego ZHP w życiu bym dziecka nie posłał, żeby mu mózg religią prali, to jest najgorsza zaraza”.
„Jakby wyzucic wszystko co katolskie, to moze idee skautingu by odzyly i dalej by pomagaly spoleczenstwu, jak bylo na poczatku!”.
Zaryzykuję, ale jeżeli takie poglądy jeszcze krążą w opinii publicznej, to chyba naprawdę trochę przypominamy sektę. Idąc tym tokiem myślenia, jest z nami coraz gorzej, prawda? Hyc! „Harcerz-mundur-militarysta-naziol?” I tak można w nieskończoność..
Wnioski? Jest chyba tylko jeden – bo prócz wymienionych wyżej, zarzutów jest znacznie, znacznie więcej. Żyły, żyją i żyć będą. Musimy sobie uświadomić, że na zbiórce terenowej, grze miejskiej, obozie, biwaku czy nawet w szkole, w pracy i wśród znajomych – harcerstwo jest fajne, jednak tylko względnie. Pamiętajmy, że w każdej sytuacji budujemy odbiór społeczny harcerstwa. Dołóżmy więc starań, byśmy byli dumni z przynależności do ZHP, a nie musieli się tego wstydzić. Nie ograniczajmy naszej działalności wyłącznie na zewnątrz, lecz skierujmy naszą aktywność również do wewnątrz organizacji, do naszych podopiecznych, znajomych, funkcyjnych.
„Jeżeli w gąszczu pozytywów znajdą się też negatywy, nie powinno być to od razu odbierane jako obelga, lecz coś, nad czym trzeba się mocniej zastanowić” – a tych pierwszych z pewnością nam nie braknie, prawda?
P.S. Krąży między ludźmi plotka o negatywnym nastawieniu Krzysztofa Myszkowskiego, byłego członka zespołu Stare Dobre Małżeństwo, do harcerstwa. Co on sam na to odpowiada?
„Panie Łukaszu, Stare Dobre Małżeństwo wielokrotnie występowało przed harcerzami, a Krzysztof Myszkowski ma same miłe i ciepłe skojarzenia oraz wspomnienia związane z tymi koncertami oraz spotkaniami.
Proszę nie słuchać plotek.
Pozdrawiam serdecznie!”
Łukasz Boeske - student filologii polskiej = mol książkowy. Były drużynowy, obecnie emerytowany instruktor współpracujący z macierzystym hufcem Chodzież.