„Jak prowadzić drużynę…”

Archiwum / 15.05.2012

„Wszyscy instruktorzy zdają sobie sprawę, że dobrze prowadzona drużyna bujnym swym życiem porywa młodzież i może dopomóc bardzo w wychowawczej pracy szkoły.” – Aleksander Kamiński. Czyli o książce „Jak prowadzić drużynę harcerską. Uwagi metodyczne”.

Ostatnio wpadła mi w ręce książka dość szczególna – „Jak prowadzić drużynę harcerską. Uwagi metodyczne.” dr. hm. Władysława Szczygła. Jak widać tytuł pospolity i mało oryginalny – wystarczyło jednak tylko spojrzeć na rok wydania: „Kraków 1946”, by wiedzieć, że do pospolitych i mało oryginalnych ta książka na pewno nie należy. Jako stały bywalec Biblioteki Muzeum Harcerstwa przyzwyczaiłem się, poza oczywiście wyjątkami (dajmy tu choćby „Harce Młodzieży Polskiej”), spotykać poradniki metodyczne dla drużynowych pochodzące z czasów PRL (np. „Drużyna i Ja”, „Sekrety Dobrej Drużyny”), czy też nie mające sobie (według mnie) równych „Gawędy Drużynowego” hm. A. Jaczewskiego. Jednak książka dr. hm. Szczygła na pierwszy rzut oka znacząco się wyróżnia. Autor dzieli się z nami doświadczeniem przedwojennego harcerstwa, które przecież było – i myślę, że jest nadal – swojego rodzaju wzorem dla ZHP po 1989 r. Jest to atut tej książki, bo oferuje nam coś zupełnie innego niż większość tego typu publikacji.

Czytając, można zauważyć komiczny kontrast tamtejszych problemów: harcerstwa w zaledwie rok po wojnie i problemów dotykających nasz współczesny ZHP. Wtedy na przykład dr Szczygieł radził uważać na „nieprzeludnianie drużyn”, tj. by drużyna liczyła 32 osoby, a maksymalnie 40… Jak jest teraz, nie muszę nikomu mówić. Można by jedynie z krzywym uśmiechem stwierdzić, że przez te kilka dekad harcerze całkowicie zażegnali ten problem. Jednak ta i wiele innych różnic, które łatwo możemy zauważyć, dokładnie pokazuje nam zmiany samego harcerstwa, jakie nastąpiły od tamtych czasów.

Mimo wszystko mogę z czystym sumieniem stwierdzić, że nadal jest to praktyczny przewodnik dla drużynowych harcerskich. Dowodzi tego przede wszystkim różnorodność pomysłów, które oferuje nam autor, czy ilość podanych form pracy. W książce położono nacisk na wszechstronny rozwój harcerzy – nie ograniczono się jednak do zwykłych wzmianek o tym, jakaż to powinna być polska młodzież. Harcmistrz poza potopem listy lektur dodatkowych do tej książki, przedstawia fragmenty dotyczące rozwoju chłopców z dziedziny psychologii, a także odsyła do czystko naukowych prac o wszechstronnym rozwoju. Równie duży nacisk kładzie na rozwój fizyczny, oddając jednak w tym aspekcie wszelkie kompetencje dydaktyczne książce pt. „Żywy Polski Chłopiec”.

Poza tym treść książki skupia się na metodyce. Właśnie od tej strony spodobała mi się najbardziej. Autor proponuje system pracy z drużyną – co prof. Andrzej Jaczewski nazwał „całościowym harcerstwem” – tzn. jak najczęstsze, najbujniejsze życie drużyny: liczne akcje, wycieczki, nawet Rady Drużyny według niego powinny być co dwa tygodnie (co mnie akurat zdziwiło). Za to ciekawym pomysłem wydaje mi się stworzenie z Rady Drużyny czegoś w rodzaju parlamentu, który przede wszystkim kieruje programem drużyny, a drużynowy zdaje nawet przed nią raport. W książce wielokrotnie zwraca się uwagę na podział zadań – drużynowy nie może opierać wszystkiego na swoim własnym autorytecie. Pewnie większość z nas o tym wie, jednak może gdyby częściej się o tym pamiętało, moglibyśmy mieć teraz więcej drużyn, które nie giną po tym, jak zabraknie tam drużynowego (w skrócie: drużyny z drużynowym, który jest i pierwszym, i ostatnim). Wracając jednak do tematu poradnika – spotykamy tam ogromną ilość form pracy. Została ukazana tam też cała lista propozycji akcji, w których dla mnie nowością były np. „wycieczki społeczne” polegające na odwiedzaniu zakładów pracy, wieczornice, „herbatki drużyny” i wiele innych oryginalnych, a raczej z rzadka teraz spotykanych form pracy.

Podsumowując, polecam tę książkę, szczególnie drużynowym. Łączy ona wszystkie elementy tej samej metody harcerskiej, co było i jest – powiedziałbym – już historycznym opisem rzeczywistości tuż powojennego harcerstwa. Ze względu na rok wydania, oczywistym jest fakt, że nie znajdziemy w książce odpowiedzi na współczesne problemy ZHP, ale na pewno poszerzy nam ona wiedzę o tym, jak to wyglądało kiedyś oraz poszerzy horyzonty – na pewno da coś nowego do myślenia. A może i niektórych zainspiruje przy tworzeniu programu drużyny (potwierdzam na własnym przykładzie). Uważam, że dobrą rzeczą byłoby także ponowne wydanie „Jak prowadzić drużynę harcerską. Uwagi metodyczne.” – warto promować wartościowe rzeczy.