Jak się dobrze zamaskować?
Pewien Szkot założył się z przyjacielem, drugim Szkotem, który z nich jest w stanie ukryć się skuteczniej. Do dyspozycji mieli cały wielki zamek. Nie było rygorystycznych zasad – trzeba było nie dać się znaleźć. Jeden z nich niestety przegrał – sędzia odkrył jego mumię po kilku latach w szafie, za stertą płaszczy. Drugiego do tej pory nie znaleziono – tak się dobrze ukrył!
Czasem ukrywamy się tak dobrze, że nikt nas nie znajdzie – w kontekście promocyjnym wystarczy, żebyśmy przez raptem kilka chwil nie wyjrzeli zza drzwi takiej szkockiej szafy i już będziemy uznani za zaginionych. Dotyczy to nas, naszych drużyn, a przede wszystkim organizowanych przez nas imprez.
Co miesiąc zespół Wydarzeń NT przeczesuje Internet w poszukiwaniu czegoś fenomenalnego, ponadprzeciętnego i interesującego, o czym warto powiedzieć wędrownikom w całej Polsce. I co? I co miesiąc pojawia się to samo nachalne pytanie: Czy w naszym Związku naprawdę nic się nie dzieje?! Najczęściej tłumaczymy sobie taki stan rzeczy porą roku – a to styczeń, więc zima i śnieg, a zatem wszyscy grzeją się w domach; a to sierpień, więc lato i wakacje, a zatem nie ma takiego, który nie harcuje w terenie; a to maj, więc i tak wszyscy pójdą na JOTT…
Na szczęście, zawsze pojawi się w ostatnim momencie ktoś, kto pochwali się swoją imprezą i przywróci naszą wiara w wędrownictwo. Jednak raptem na kilka dni – po tym czasie nasza opinia wraca do stanu wyjściowego. I tak przez cały miesiąc. I co miesiąc.
Zastanawiam się wtedy i przekonuję sam siebie, że przecież nie może być tak, że w całej Polsce, wśród siedemnastu tysięcy wędrowniczek i wędrowników w ZHP, wśród prawie siedmiuset drużyn wędrowniczych, nic się nie dzieje okrągły rok. Ale zasypiając nad klawiaturą i kolejną przeglądaną stroną internetową czy nad wertowanym z nadzieją regulaminem, dochodzę do wniosku, że jest nieciekawie. Owszem, trafią się czasem perełki, i te duże, efektowne, i te małe, kameralne, klimatyczne. Jest ich jednak niewiele – jak zresztą widać w Na Tropie.
Dzisiaj czytałem regulamin pewnego rajdu – na samym początku atrakcyjna grafika (ciekawe, jak tam prawa autorskie do niej), z której groźnie na mnie łypie canis lupus. Odwracam wzrok, lustruję krzywo poustawiane logo ZHP oraz symbole naszych międzynarodowych struktur. Pozytywne wrażenie trochę się zaciera. Patrzę dalej, czytam regulamin i… moje początkowo pozytywne są już zatarte jak linia startu na asfalcie po maratonie. Nie wykluczam, że impreza będzie rewelacyjna, że opinie o niej dotrą do mnie i pożałuję, że zignorowałem tę zapowiedź, czy wreszcie zatęsknię, że sam nie wziąłem w niej udziału. Ale na podstawie materiału, który obejrzałem, na pewno nie zacznę sprawdzać cen biletu do miejsca rozpoczęcia rajdu. Powiem więcej – na pewno nie prześlę go nikomu dalej.
Marzy mi się sytuacja, w której dobre rajdy, dobre warsztaty i dobra kabaretony – każda dobrze przygotowana i realizowana forma wędrowniczej pracy, do której chcielibyśmy zachęcić innych, będzie miała godną siebie oprawę. (Dlaczego??) Rozumiem przez to porządnie przygotowane materiały reklamowe oraz zaplanowaną i skuteczną promocję.
Ktoś zaraz zarzuci mi: „No jasne, wy z dużego miasta, to może macie drukarnie, które wam drukują super zaproszenia. Albo jakiś grafików, którzy przygotowują ładnie informacje!” A ja odpowiem, że zupełnie nie o to mi chodzi. Przez profesjonalizm nie rozumiem zlecenia całej oprawy zewnętrznej firmie. Dużo większą wartość niż outsourcing stanowi dla mnie efekt zaangażowania wędrowników. Oczywiście, takich z chociaż delikatnym zmysłem estetyki. Do złożenia atrakcyjnego programu czy regulaminu nie potrzeba być drugim Andy Warholem – współczesny software oferuje wiele ułatwień. Jestem pewien, że w każdej drużynie czy sztabie imprezy jest przynajmniej jedna osoba, która zna działanie funkcji „Wyrównaj” w programie edytorskim. Musimy iść z duchem czasu! Marnie przygotowane materiały już nie wystarczą – niezależnie jak dobre byłoby samo przedsięwzięcie!
Dajcie się ponieść swojej twórczej fantazji, poróbcie fajne tematyczne zdjęcia, wkomponujcie w nie informacje, wymyślcie ciekawe hasło i dajcie projekt do zweryfikowania temu wędrownikowi, który ma według was chociaż resztki instynktu artystycznego. Przygotujcie „stuff" godny nowoczesnej technologii, w której większość z was czuje się jak ryba w wodzie.
Mimo wszystko wierzę, że imprezy, do których docieramy w Wydarzeniach NT to tylko wierzchołek góry lodowej – tworzą go te ciekawe, ale i z dobrze przygotowaną reklamą. Czyli taka akcja, gdzie organizator wykazał dojrzał do świadomości, że skoro robi imprezę, z której jest dumny, to dlaczego nie miałby powiedzieć o niej innym?! Jestem prawie pewien, że odbywa się w Polsce co najmniej kilka naprawdę solidnych i interesujących wydarzeń wędrowniczych, o których… nigdy się nie dowiemy. To smutne przekonanie.
Wędrownicy! Więcej odwagi! Nie dajcie się szukać w nieskończoność, jak ten Szkot, który nie wiadomo, gdzie się podział! Tu nie bawimy się w chowanego!
pwd. Kuba Król – szef działów Wydarzenia i Sprzęt NA TROPIE, drużynowy 144. PDH „SZANIEC” im. Alka Dawidowskiego, student edukacji medialnej i informatyki.