Jak to robią inni?
Prawo Skautowe jest zbiorem ideałów, do których każdy członek ruchu dąży – niezależnie od faktu, czy jest wychowankiem, czy instruktorem. Dąży, bo nie przysięga, tylko „Ma szczerą wolę…”(„ I will do my best…” – zrobię co w mojej mocy – kolejna część przemyśleń i reflekcji z forum Regionu Europejskiego WOSM.
Prezentujemy kolejną część przemyśleń dotyczących skautingu powstałych po pobycie Michała Góreckiego na forum poświęconym programowi i kształceniu zorganizowanym przez Europejski Region WOSM w Houens Odde Spejdercenter.
Prawo Skautowe jest zbiorem ideałów, do których każdy członek ruchu dąży – niezależnie od faktu, czy jest wychowankiem, czy instruktorem. Dąży, bo nie przysięga, tylko „Ma szczerą wolę…”(„ I will do my best…” – zrobię co w mojej mocy.
Dlatego też kwestia przestrzegania prawa jako takiego w ogóle nie istnieje dla większości organizacji. Trudno ocenić jasno i wyraźnie czy ktoś jest oszczędny, ofiarny, lub prawdomówny. Więc sądy harcerskie jako takie w ogóle nie istnieją.
Poprzez jakość pracy z młodzieżą i kadrą powoduje się, że są oni bliżej ideału, natomiast nie wykonuje się tego w żadnej formie nakazów czy zakazów. Według niektórych organizacji jest to wręcz zupełnie niezgodne z założeniami BP i z zasadą „uczenia przez działanie” – jest to wręcz „uczenie przez zakazy i nakazy”, od którego BP chciał jak najdalej uciec. Co ciekawe jeden z instruktorów brytyjskiego skautingu (abstynent od wszelkich używek – z własnego wyboru) powiedział mi, że w przypadku takiego zakazu spora część instruktorów – nawet abstynentów – odeszłaby właśnie dlatego, że byłoby to pogwałcenie zasady uczenia przez działanie. Warto dodać o organizacyjnym zakazie picia i palenia podczas wszelakich imprez skautowych z udziałem młodzieży (nie dotyczy to zazwyczaj wyjazdów czysto kadrowych, choć też zależy od organizacji). Wyjątkiem jest szwedzka organizacja abstynencka – jedna z pięciu tworzących federację. Jest to jednak część „organizacji matki” która jest organizacją abstynencką z założenia (tak jakby u nas Eleusis miało oddział będący jednocześnie w skautingu). Oczywiście nie oceniam tego – bo to dość trudny temat i wykraczający poza ramy tego opracowania, poddaję to tylko do przemyślenia.
Kodeks Instruktorski
Prawo skautowe jest drogowskazem także dla dorosłych członków ruchu. Także ci wstępujący z zewnątrz składają przyrzeczenie skautowe. Dodatkowo istnieją gdzieniegdzie kodeksy dla instruktorów, ale mają zupełnie inną konstrukcję niż propozycje kodeksu, z którymi do tej pory się spotkałem.
Przede wszystkim są konkretne i totalnie wyczyszczone z patetycznych sformułowań. Stanowią też swego rodzaju narzędzie kształtowania wizerunku dla organizacji – „zobacz jaki jest kodeks naszych instruktorów”. W kodeksie tym znajdują się zapisy o tym, że instruktor nie może pić na żadnych imprezach skautowych, nie powinien nigdy upijać się, gdyż to podważa to wizerunek instruktora skautowego, są zapisy dotyczące molestowania seksualnego i inne konkretne sprawy typu „unikaj podwożenia samochodem swoich harcerzy sam na sam, jeśli nie jest to konieczne, nie spędzaj czasu sam na sam z pojedynczymi harcerzami, nie opowiadaj przy nich dwuznacznych żartów, nie faworyzuj, i tak dalej. Są zapisy o zabawach skautowych, o stosowaniu kar i nagród, o ryzykownych typach zajęć, o postępowaniu w razie wypadku, komunikowaniu się z rodzicami, prywatności przy robieniu zdjęć i wiele innych spraw. Co ważne kodeks nie jest zbiorem sztywnych zasad, ani nadętych frazesów. Kodeks jest PORADNIKIEM w pełnym tego słowa znaczeniu. Bardzo, bardzo przydatnym. Zawierającym przy okazji podstawowe dane o organizacji dla rodziców – strukturę, cele, metody działania, itp. Myślę, że warto mu się przyjrzeć.
Metoda
Odbyło się trochę dyskusji o znaczeniu i roli metody skautowej w wychowaniu. Pojawiają się głosy, że WOSM powinien bardziej przyjrzeć się organizacjom, w których metoda nie jest dobrze stosowana. Spowodowałoby to większą czytelność – podano przykład organizacji FIFA, która nie pozwoliłaby np. nie stosować zasady „spalonych”. Metoda skautowa nie jest opcją – jest obowiązkowa. WOSM ma opracować zestaw narzędzi pomagający w ocenie czy metoda jest stosowana – w zakresie uczenia przez działanie, systemu małych grup, itp.
Warto też odnieść się do roli drużynowego. Brytyjczycy opowiedzieli, że Baden Powell zezłoszczony pod koniec życia tym, że kadra zaczęła zbyt autorytarnie podchodzić do prowadzenia drużyn, wycofał się z aktywnego udziału w życiu skautowym. Rozpoczęła się dyskusja o słowie „Leader” (dosłownie lider, przywódca, w skautingu używany jako instruktor, jednak bardziej jako osoba pełniąca funkcję instruktorską, niż posiadająca stopień instruktorski). BP używał słowa „Scouter”, które nie ma takich konotacji jak „Leader”. Lider to ktoś na czele, to raczej dowódca, nawet w podejściu „indiańskiej wioski”, gdzie jest raczej dużym autorytetem, niż dowódcą z nadania.
Nasz „instruktor” za to implikuje układ mistrz-uczeń między drużynowym a harcerzem, co tez nie powinno mieć miejsca. Drużynowy powinien pomagać drużynie w pracy, czy to przez pracę z zastępowymi w drużynach większych i młodszych, czy bezpośrednio w małych drużynach wędrowniczych. To zastępowy powinien być starszym bratem, choć też nie ucząc jedynie słusznych rozwiązań, tylko pomagając młodszym w podejmowaniu decyzji. Oczywiście w przypadku młodego – 16, 17 letniego drużynowego sprawa wygląda zupełnie inaczej niż w przypadku drużynowego np. 30 letniego. Młody drużynowy będzie bardziej liderem, ale on też jest jeszcze w pełni harcerzem, jest w wieku wędrowniczym.
Tu udało mi się zabłysnąć naszym systemem wyboru drużynowego w drużynie wędrowniczej i jego roli. Chociaż tu nasz system też nie jest spójny – czy nasz drużynowy wędrowniczy to dorosły stojący nieco z boku, czy pierwszy wśród równych? W drugim przypadku powinien być to ktoś w wieku wędrowniczym, ktoś kto sam jest poniekąd wędrownikiem. Być może należałoby te przypadki lepiej opisać?
Youth Involvement
Zaangażowanie młodych w podejmowanie decyzji to kolejny temat – rzeka poruszany między innymi na tym seminarium. O tym, że młodzi ludzie powinni mieć wpływ na podejmowanie decyzji w organizacji nikt nie dyskutuje. To jest po prostu aksjomat. Kwestia jak do tego podejść.
Pierwsze podejście zakłada taką politykę organizacji,
która doprowadzi do tego, że młodzi ludzie będą bezpośrednio stanowili o różnych rzeczach, będą zostawali delegatami (o tym więcej w części poświęconej strukturze), będą członkami władz hufców, czy chorągwi. Piękna idea, ale trochę nierealna z wielu powodów. Jak to stwierdzili co poniektórzy – nie ma co się łudzić, że młodzi będą chcieli prowadzić chorągiew. To po prostu nie jest ani „FUN”, ani harcerstwo w bezpośrednim tego słowa znaczeniu. Chociaż należy jak najbardziej umożliwić to tym, którzy chcą się tego podjąć. Podejście drugie tworzy różne możliwości podejmowania decyzji dla młodych ludzi – coś w stylu naszego programu „Młodzi Wyborcy”, czyli reprezentanci młodych przyjeżdżających na zjazd – niekoniecznie tylko z głosem doradczym, ale też decydującym. Pojawiają się wtedy głosy, że wtedy będą przekręty, bo młodymi łatwo sterować. Trzeba więc dojść do źródła przekrętów, czyli oczywiście pieniędzy. Ale o tym też w następnej części. Podejście takie to też krytykowana przez niektóre grupy ludzi „proteza”. Może tak, ale pomaga ona młodym decydować o kształcie organizacji.
Demokracja powinna działać na każdym szczeblu. I tego należy przypilnować – zuchy powinny być pytane o to co chcą robić (i choć całego programu sobie nie napiszą, to mogą mieć pomysły), a później rola młodzieży tylko się zwiększa. Nawet jak wynik nie będzie doskonały, to właśnie będzie „uczenie przez działanie”. Przecież na tym poziomie liczy się praca i uczenie się, a nie tylko efekty.
Wiek kadry
Zaangażowanie młodych nie oznacza wcale faktu, że nie ma w organizacji miejsca na dorosłych, jak już pisałem. Wręcz przeciwnie – w Irlandii dorośli pozyskani z zewnątrz stanowią 50% pozyskanej kadry, w Wielkiej Brytanii… 70% !
Jest jednak kilka ważnych elementów. Po pierwsze przechodzą specjalne szkolenie, które powoduje w mniejszym lub większym stopniu, że czują ducha skautingu. Oczywiście samo szkolenie nie zdziała cudów, ale patrząc się na nich widzę, że jakoś to się udaje. Muszą zaakceptować zasady i… znać swoje miejsce w szeregu. Nie ma zupełnie miejsca chora hierarchia, która jest zauważalna u nas, a która przyszła chyba z wojska. Dorosły POMAGA młodszym i pełni wobec nich funkcję służebną. To oni wiodą prym, on pilnuje czy wszystko jest legalne, moralne, ewentualnie nakierowuje ich na właściwą drogę.
U nas unika się tego tematu. A pewnie już niedługo zacznie brakować kadry, o ile już jej nie brakuje. Młodzi ludzie coraz rzadziej decydują się zostawać kadrą, stąd też mamy problemy z powołaniem szczepów, tworzą się drużyny wielopoziomowe, które są mniej wymagające kadrowo. Z drugiej strony mamy może złe doświadczenia z poprzedniej epoki w temacie dorosłych drużynowych. Tak czy inaczej trzeba inteligentnie zmierzyć się z tematem.
![]() |
hm. Michał Górecki – komisarz zagraniczny ZHP, wieloletni członek a obecnie współpracownik Zespołu Wędrowniczego Wydziału Metodycznego GK ZHP, naczelny ogniomistrz serwisu Łatwopalni. Od niedawna drużynowy 64 Warszawskiej Drużyny Wędrowniczej „Everest”.