Jak zbieramy książki
Chomikujesz czy z pietyzmem układasz je na półkach, kupujesz je bo jesteś zapalonym czytelnikiem, czy robisz to tylko z chęci posiadania nowego przedmiotu. Kolekcjonerów i pasjonatów książek jest wielu, każdy zbiera książki z innego powodu, a Ty dlaczego to robisz?
Jak wielu innych, zostałem niewolnikiem instynktu zadomowienia się. Wertowałem strony katalogu zastanawiając się: „Jakie meble do jadalni podkreśliłby moją osobowość?” mówi główny bohater filmu Fight Club opisując swoje życie. Od wieków wygląd mieszkań był dla ludzi jednym z priorytetów w życiu. Status człowieka, jego styl i osobowość wciąż określają przedmioty jakimi się otacza. Wchodząc do mieszkania nowopoznanej osoby wyrabiamy sobie o niej zdanie oglądając jak jest ono urządzone. Angielki zapytane w ankiecie o to co przynosi im największą satysfakcję w większości odpowiedziały, że posiadanie czystego i ładnego domu. Jak dalej mówi filmowy Jack: „Kupiliśmy przedmioty, żeby je posiadać. Teraz one posiadają nas”. Nic dziwnego, że przykładamy tak dużą wagę do wszystkich pomieszczeń starając się pokazać własną osobę gościom. Jednym z elementów pozwalających się zaprezentować jest domowa biblioteka, w której trzymamy swoje książki.
Powodów, dla których nabywamy książki jest mnóstwo. Na jednym z for, nałogowy czytelnik o nicku „kylewkerr” pisze, że ma ponad 200 pozycji których nie zdążył jeszcze przeczytać i wciąż kupuje kolejne. „Nie lubię wypożyczać książek z biblioteki, bo wiem co musiał przejść pisarz, żeby je stworzyć; autor zasługuje na pieniądze”. Inni podkreślają jak bardzo lubią wracać do dzieł, które im się podobały. Dla „KeyKey” książki są jak bielizna: nikomu ich nie pożycza i od nikogo ich nie bierze. Niezależnie od powodu, wszyscy jednak gdzieś musimy je trzymać.
Teoretycznie można by wsadzić wszystkie swoje tomy zamknąć w szafie i być szczęśliwym. Takie „Chomiki” chowają książki wszędzie gdzie jest trochę miejsca. Chomikiem jest bez wątpienia „StorageGump”. Swoje tomy trzyma nawet w piwnicy blokując wyjścia ewakuacyjne z budynku. Ten sposób kolekcjonowania książek ma jednak sporo minusów. Traci się do nich łatwy dostęp a dodatkowo ciężko później znaleźć konkretne wydawnictwo. W ten sposób trzymamy przede wszystkim książki, które prawdopodobnie nie będą już nigdy potrzebne a z różnych powodów nie możemy się ich pozbyć. Sam mam tak pochowane stare podręczniki szkolne i albumy dla dzieci.
Niektórzy prawie maniakalnie muszą widzieć cały swój zbiór. Nie wyobrażają sobie rozpoczęcia dnia bez spojrzenia na swoje ulubione pozycje. Nie czują potrzeby chwalenia się książkami przed nikim. Tacy „Wzrokowcy” napawają się widokiem ogromnych ilości tomów ustawionych pedantycznie. Książki są dla nich tak ważne, że czuliby zagrożenie gdyby któraś z nich zmieniła miejsce. „Stroppy” tak opisuje się jako wzrokowca: „Biblioteka. Czuje podniecenie samym przebywaniem w tym pomieszczeniu. Tyle możliwości! Same skarby i trofea!”
„Praktycy” zachowują się trochę inaczej. W kuchni potrzebują książki kucharskie i tam je trzymają. W sypialni wydawnictwa które czytają przed snem, a w gabinecie te potrzebne do pracy. Nie jest ważne to jak będą wyglądały więc czasami lądują na wysokich stosach lub upchnięte w kredensie z garnkami. Dla takich osób priorytetem jest to, żeby mieć to co potrzebne pod ręką. „Inthekitchen” z domosfera.pl jest praktykiem. Ma ścianę książek i z utęsknieniem czeka na chwilę, gdy to wszystko będzie można przenieść na e-papier bo, jak pisze dalej, dla niego ważna jest wartość użytkowa książek.
Ten sam użytkownik, określa również następną grupę kolekcjonerów: „Książki (zwłaszcza wyłożone książkami od podłogi do sufitu gabinety profesorskie) jako element wystroju wnętrz, budowania wizerunku to jedynie żałosny snobizm”. Grupa „Snobów” chce posiadać na własność pomieszczenie, w którym wszystkie ściany obstawione będą regałami. Do sięgania na najwyższą półkę pragnęliby mieć specjalną drabinkę. Wszystko to dla własnej satysfakcji. Często nie potrzebują nawet książek, które kupują. Zbierają je bo są stare i mają ładne okładki. Ustawiają je w wielkich i starych regałach, żeby później po nie nigdy nie sięgnąć. Dla nich ważne jest, żeby pokój wyglądał dobrze. Mogą pokusić się nawet o wynajęcie wyspecjalizowanych projektantów bibliotek, żeby zapłacić im za to grube pieniądze. Na snobach świetnie zarabiają też pracownicy antykwariatów. Wciskają im ładne i stare książki o niewiele wartej treści.
Jeszcze inną grupę stanowią „Ekshibicjoniści”. Jak pisze w swoim artykule Czesław Karkowski z magazynu „twójDOM” każdy gość oglądając bibliotekę gospodarzy nie może nie zauważyć, iż są ludźmi zamiłowanymi w lekturze, światłymi i wyrafinowanymi. Podobnie jak snobi mogą kolekcjonować antyki jednak wszystkie dokładnie zbadają przed kupnem a następnie z uwagą się z nimi zapoznają. Książki to dla nich zdobycze i trofea. A przede wszystkim to możliwość pochwalenia się przed znajomymi wiedzą z wielu dziedzin. O każdej książce mogą coś powiedzieć. Pamiętam, że sam jako dziecko uwielbiałem chlubić się ile książek przeczytałem. Na moich kolegach robił wrażenie mój skromny zbiór a ja napawałem się dumą.
Przyszłość domowych bibliotek jest niepewna. Dzisiaj jeszcze komputer nie jest w stanie zastąpić nam książki, ale wkrótce mogą pojawić się ekrany LCD grubości kartki papieru. Taki wynalazek, który będzie można swobodnie trzymać w ręce, może w końcu wyprzeć tradycyjny druk. To jednak wciąż przyszłość i na pewno minie sporo czasu zanim tego typu wynalazki upowszechnią się. Na razie wciąż musimy zbierać swoje ulubione dzieła w domu. Mało kto należy do tylko jednego z opisanych typów kolekcjonerów. Ale chyba każdemu do któregoś najbliżej. Nie zapominajmy jednak ostrzeżeń Jacka. Nie jesteśmy niewolnikami przedmiotów więc nie pozwólmy aby nas zdominowały. Nawet jeśli są tak niesamowite jak książki.
Andrzej Walusiak - drużynowy 101 Poznańskiej Drużyny Wędrowniczej, przyboczny 100 PDH im. gen. St. Maczka, członek komendy hufca Poznań Grunwald i hufcowej KSI.