Jedenaste – nie hejtuj

Monika Kubacka / 20.04.2015

„Spodziewaliśmy się hejtu, bo Polska hejtem stoi”. „Gigantyczna fura żaru i frustracji”, czyli o hejterstwie w ZHP.

Haters gonna hate?

Dziś zwykłe chamstwo ukrywamy pod nieco ładniejszą nazwą „hejterstwo”. Dlaczego tak łatwo akceptujemy chamstwo (tak, będę używała tego słowa) zarówno w przestrzeni naszej organizacji, jak i sferze publicznej?

Chamstwo zawsze będzie chamstwem – niezależnie od tego, jak je nazwiemy i z jaką częstotliwością występuje. Ba, skutki tego chamstwa przez lata się nie zmieniają. Dzięki hejterstwu rzeczowa dyskusja schodzi na drugi plan, a lajki śmiało dopingują twórców w wykończeniu rywala.

Hejter w organizacji – powiązanie przyczynowo-skutkowe

W organizacji zawsze nas uczą, aby wypracowywać WSPÓLNIE rozwiązania, znaleźć odpowiedzi na nurtujące pytania. Dzięki chamstwu często „rozmowa” i „wspólne szukanie rozwiązań” kończą się podsumowaniem „idź się leczyć debilu”, a wtedy odbiorca takiego podsumowania czuje się jak bokser, który właśnie został obłożony pięściami. Refleksje? Argumenty? Zwariowałeś.

Wychowujemy naszych podopiecznych, wpajając im, że agresja rodzi agresję. Ale…. wiecie, że o agresji słownej też warto wspomnieć?

Niezależnie, czy poświęciłam na coś rok pracy, miesiąc czy dwa dni – zawsze się znaleźli tacy, którzy skutecznie wpajali mi poczucie, że do niczego się nie nadaję.

Praca lidera zespołu jest trudna. To grupa podwyższonego ryzyka w kwestii chamstwa. Przez wiele lat pracy jako WOLONTARIUSZ „oceniali” mnie hejterzy. Niezależnie, czy poświęciłam na coś rok pracy, miesiąc czy dwa dni – zawsze się znaleźli tacy, którzy skutecznie wpajali mi poczucie, że do niczego się nie nadaję. Aż w końcu wiecie co? Sama w to uwierzyłam. Doszłam do momentu, kiedy czułam, że uderzam w ścianę. Za każdym razem, kiedy wierzyłam w projekt, który po prostu sprawiał mi satysfakcję, znalazł się ktoś, kto skutecznie sprowadzał mnie na ziemię – boleśnie. To tak jakby rozpędzić się, jadąc samochodem i mocno zahamować, jednocześnie uderzając głową w szybę.

Drogi Hejterze…

…hejtowany to też człowiek. Nigdy nie wiesz, kim jest odbiorca Twojej agresji słownej. Może to być doświadczony, kompetentny, charyzmatyczny, wychowujący na co dzień gromadę przyszłych instruktorów drużynowy. Może to też być młody harcerz, który zapowiada się na świetnego, pełnowartościowego instruktora, który robi świetny program w tej organizacji, a Ty właśnie podcinasz mu skrzydła. Ba, w naszej organizacji jest to WY-JĄ-TKO-WY człowiek, człowiek – wolontariusz, który średnio przeznacza 8 milionów godzin (w skali organizacji) swojego wolnego czasu, aby WYCHOWYWAĆ, TWORZYĆ, DZIAŁAĆ, ZMIENIAĆ NASZĄ ORGANIZACJĘ, POZOSTAWIAĆ ŚWIAT TROCHĘ LEPSZYM, NIŻ GO ZASTAŁ.

Twoje hejtowanie – często dla zasady – nie pomaga młodemu (a nawet i starszemu, bardziej doświadczonemu – wydawać by się mogło – odporniejszemu na to zjawisko) liderowi, instruktorowi. Świadomość, a czasami lęk, że napotkasz na swojej drodze hejtera, często staje się blokadą do działania. Wiele myśli nie opublikują, wielu wydarzeń nie zorganizują, programu nie wymyślą, bo nie chcą wysłuchiwać jadowitych haseł, bez rzeczowej argumentacji, a my będziemy ubożsi jako organizacja o dorobek instruktora.

A Ty, wędrowniku, ile razy byłeś hejterem?

Monika Kubacka - z wykształcenia specjalista do spraw marketingu politycznego i komunikacji medialnej. Kiedyś zastępowa, drużynowa, komendantka szczepu, szef zespołów instruktorskich, dziś zawodowo mówi o organizacji, będąc rzecznikiem prasowym Związku Harcerstwa Polskiego.