Jestem Polakiem i jestem specyficzny!

Archiwum / Łukasz Boeske / 20.05.2013

Być Polakiem to wcale nie mała sztuka. Od czasu do czasu wypada trochę ponarzekać lub coś skrytykować. Niestety, powoli stajemy się w tym zakresie samozwańczymi mistrzami.

Specyfika polskiej mentalności odbija się szerokim echem w świecie. Stereotypy, te gloryfikujące oraz ciążące na przeciętnym Kowalskim, funkcjonują na arenie międzynarodowej i trudno byłoby je dzisiaj wyplenić. Posiadamy jednak swój własny, lokalny obraz naszego społeczeństwa, który określa narzekanie jako narodowe hobby Polaków. Będąc jednym z nich oraz elementem polskiej kultury, trudno tej tezie zaprzeczyć. Niestety. Usłyszałem kiedyś zdanie: „Polska świetnie nadaje się do kliniki psychiatrycznej ze swoimi fobiami, konserwatywnymi tradycjami, narzekaniami”. Dlaczego więc, mimo takiej samoświadomości, z uporem karmimy ten stan rzeczy? Dlaczego obraz Polak-malkontent, staje się niepozornie zjawiskiem typowym i pospolitym, a na zadane pytanie „Czy w Polsce można być szczęśliwym człowiekiem?” wielu Polaków odpowiedź zawsze odpowiada przecząco? Odpowiedzi na te pytania wcale nie są łatwe i można ich szukać na różnych płaszczyznach naszej polskiej rzeczywistości, w oparciu o specyfikę naszego narodu.

Kiedyś wszystko było lepsze!

Polacy, zwłaszcza ci z siwym włosem na głowie, przejawiają wielką sympatię do „przeszczepiania” przeszłości do współczesności. Kontrastują niemalże każdy fragment otaczającej nas rzeczywistości i umyślnie go deprecjonują. „Kiedyś według pociągów można było nastawiać zegarki”, „Kiedyś było mało, ale było” , „Kiedyś to była drużyna!”, „Kiedyś wszystko smakowało lepiej!” – znamy to skądś? Tę długotrwałą manierę można wyczuć niemalże wszędzie. Nie neguję powracania myślami w przeszłość, ale kreowania z nich naszych realiów. Nie możemy oglądać się notorycznie za siebie, nie zważając na to, co przed nami. Zaczynamy żyć wspomnieniami zaniedbując rozwój naszej ojczyzny. Opierając się wyłącznie na historii po prostu staniemy się jej częścią. Warto także zwrócić uwagę na to, że Polacy sami skazują się na samobiczowanie. „Polskie pomniki to pomniki klęski” – jeszcze jeden krok w stronę „narodowego hobby”.

„Patrz, nowe auto sobie kupił!”

Kuriozalnym faktem jest to, że sami sobie tworzymy powody do narzekania. Dobrze nam znany „osiedlowy monitoring”, czyli zespolenie nadzwyczajnie ciekawskiego osobnika i okna wychodzącego na blokowisko, jest tego doskonałym przykładem. Zaczynamy żyć życiem innych, tworząc bilans (często ujemny) na podstawie naszego i ich życia. Sąsiad ma nowy samochód? To świetna okazja, żeby ponarzekać na moje stare auto. Przyjaciółka wychodzi za mąż? Ja pewnie nigdy nie znajdę swojej drugiej połówki. Nie ograniczamy się przy tym do lokalnego środowiska. Na celownik bierzemy również celebrytów. Media (sztandarowe hasło: SKANDAL RODZI SKANDAL) codziennie żywią nasze spragnione sensacji apetyty. Chcemy wiedzieć, jaką część ciała nieumyślnie (lub celowo) odsłoniła nasza ulubiona wokalistka, jaka draka wyniknie z prywatnych i niedawno ujawnionych zapisków Gombrowicza, ile schudła nasza ukochana aktorka z serialu. Dlaczego tak nas to pasjonuje? Wydaje mi się, że prócz czystej ciekawości, tworzy to nam okazję do poplotkowania, skrytykowania lub ponarzekania na kolejny skandal medialny. Jednak ta płaszczyzna „narodowego hobby” kryje coś jeszcze. Zawiść i zazdrość to wady, które nie są zarezerwowane tylko dla Polaków, lecz jakże często, po cichu, przypisujemy je narodowi jako sztandarowe. Grymasy i kapryśne miny wykrzywiają nasze twarze na własne życzenie. Relatywnie dzielimy naród, wyodrębniając z niego przykładowo tzw. „katopolaków”, „mochery”, „psy”, „gimbusy” itd. To tylko pierwszy krok ku wzajemnej impertynencji i pluciu jadem. Podwaliną tego irracjonalnego konfliktu jesteśmy my sami.

„O jaki ja jestem Polak wyjątkowy!”

Nie urodziła się chyba jeszcze taka osoba, która lubowałaby się w przyjmowaniu krytyki. Wydaje mi się jednak, że Polacy są w tej kwestii nad wyraz wyczuleni i wrażliwi. Nie skupiajmy się tutaj na poszczególnych jednostkach, lecz generalizując – na całym narodzie. Nie traktowałbym tego jako przywary sensu stricto, lecz pewną swoistość kraju nad Wisłą; można to porównać do Anglików lub Francuzów, którzy są rozkochani w swoich językach. Dlaczego Polakami tak bardzo wstrząsa krytyka? Myślę, że w znacznym stopniu przyczyniły się do tego losy naszego kraju, które dają powód do gloryfikowania własnych person. Z drugiej strony warto zastanowić się nad faktem, czy limit cierpień i klęsk narodowych już się wyczerpał i każda następna działa na nas ze zdwojoną siłą. Własną megalomanię (choć może to zbyt ostre słowo?) mieliśmy okazję oglądać po emisji filmu „Pokłosie” Władysława Pasikowskiego. Oburzenie, jakie wywarła ta produkcja na rodakach, jest dobrym przykładem na to, że wciąż staramy się nie dopuszczać do siebie choć minimalnej dawki krytyki. Polak ukazany w złym świetle to Polak nieprawdziwy. Nie rozpatrujmy tego tylko w aspekcie tematyki filmu, lecz faktu, iż ktoś podjął próbę skrytykowania swoich rodaków.

„Cudze chwalicie, swego nie znacie”

Tak, mamy być z czego/kogo dumni! Niby każdy zdaje sobie z tego sprawę, ale czy na pewno? Na początek rozejrzyjmy się wokół siebie. Jeszcze tak niedawno NAS nie było. Zaczynaliśmy wszystko od zera, a teraz? Polska jest członkiem UE, NATO, autonomicznym krajem, który przemawia własnym głosem na arenie międzynarodowej. Mamy niesamowicie bogatą kulturę – której nie warto poddawać zagranicznym wpływom – oraz dostęp do morza i ukochanych gór. Z tej ziemi wyrosła spora rzesza ludzi – myślę, że bezcelowe jest ich przytaczanie – która nadawała światu nowy rytm. Choć tak niedawno stanęliśmy na nogi, jesteśmy pionierami w wielu dziedzinach na skalę światową. Mało kto wie, ale zima została całkowicie zdominowana przez Polaków, a oto kilka przykładów. Jesteśmy elitą himalaistów. Program „Polski Himalaizm Zimowy 2010-2015” tworzą światowi pionierzy sportów ekstremalnych. Znajdujemy się również w czołówce skoków oraz biegów narciarskich. Fakt, że nasi rodacy w dziedzinie informatyki nie mają sobie równych, potwierdzają wygrane w międzynarodowych olimpiadach informatycznych w Zagrzebiu lub Nowym Sączu. Skoro mowa o komputerach, to warto wspomnieć o polskich grach freemium, które podbijają Europę, Chiny i USA. Jesteśmy również autorami najlepszego syntezatora mowy. Poziom edukacji w naszym kraju jest niesłychanie wysoki. W najnowszym raporcie firmy „Pearson” (bada poziom edukacji na świecie) zajęliśmy wysokie 14. miejsce, zostawiając w tyle m.in. USA, Niemcy oraz Norwegię. Przodujemy także w najszybszym układaniu kostki Rubika, czy w stuncie. Przykłady można by mnożyć…

Polak – byt pokrętny

Polską naturę ograniczyć ścisłymi ramami definicji można chyba jedynie w oparciu o pojęcie ambiwalencji. Jak to z nami jest? Z jednej strony trochę ksenofobiczni i zakochani w sobie z wzajemnością, z drugiej – w czasie kryzysów i trudnych sytuacji zdolni do narodowego zespolenia i walki o wspólne dobro. Raz pesymiści do bólu, gdzie indziej entuzjaści w różowych okularach. Nienagannie konserwatywni łamani na wizjonerów.
Polacy – patrzmy w skali narodu – w swojej pokrętności są przynajmniej bezpretensjonalni i autentyczni. Chwała im za to! Jakże nudno by było żyć wśród ludzi przerażająco doskonałych. Pamiętajmy jednak, mimo ogromu irracjonalnych zachowań oraz absurdalnych sytuacji, których jesteśmy świadkami, że nie warto czynić ze swoich problemów celu nadrzędnego, swoistego priorytetu wypełniającego nam dzień.

Łukasz Boeske - student II roku filologii polskiej na Uniwersytecie Wrocławskim. Instruktor, który aktualnie nie należy do żadnej drużyny, ale aktywnie działa w życiu Hufca Chodzież.