Jupijajej

Archiwum / Jupijajej / 20.10.2012

nts1

Przyjaźń, niebanalne poczucie humoru, niezwykła obrzędowość i śmiałe wybieganie w przyszłość – oto 2 Podhalańska Drużyna Wędrownicza im. Cichociemnych Spadochroniarzy Armii Krajowej „Jupijajej”.

Powstaliśmy 9. Października 2011 roku z inicjatywy przede wszystkim pwd. Mateusza Rusnaka, choć nie tylko jego. Niemniej dużo bardziej wolimy tłumaczyć skąd się wzięliśmy słowami: „Za 7 górami, za 7 rzekami, za 7 jeziorami…” etc. Liczba 7 jest dla nas nieprzypadkowa.

Jesteśmy drużyną, bo łączą nas wspólne cele, ideały, poczucie humoru. Stanowimy jeden złożony organizm, bez wyjątku – Jupijajej to Jupijajej. Przyjaźń przede wszystkim

nts2

 

Najfajniejszy był obóz… Byliśmy do tej pory na jednym wspólnym obozie, zorganizowanym przez nasz ukochany Hufiec Podhalański – HAL Mielno 2012. Obóz był absolutnie niesamowity. Pojechaliśmy na niego w 5 osób z Jupi, wróciliśmy w 7. Pierwszy tydzień spędziliśmy w obozie. Każdy z nas podejmował się próby zdobycia sprawności Trzech Piór. Najtrudniejszym wymaganiem okazał się dzień milczenia. W ostateczności udało się to tylko przybocznem – Pawłowi. W ostatni wieczór pobytu w obozie Mateusz – drużynowy „Jupijajeja” – złożył na plaży zobowiązanie instruktorskie. W 2. tygodniu odbyliśmy wędrówkę z Mielna do Gdyni. To była wielka i wspaniała wyprawa! W czasie marszu na dołączenie do naszej drużyny zdecydowali się Kamil i Sobiesław. Przeżyliśmy wiele wspaniałych chwil: świadomość, że 3 osoby od nas ruszały na wędrówkę ze zranionymi, poprzebijanymi, niesprawnymi do końca stopami; wieczorna jazda złapanym cudem stopem, gdy nie było już żadnego połączenia, a my byliśmy zmęczeni i jedliśmy pasztet na przystanku; chwila gdy w ostatni dzień po 10-godzinnym marszu myśląc, że dochodzimy do celu wylądowaliśmy… we wsi Zbychowo (wtedy z rozpaczy usiedliśmy na chodniku i jedliśmy co wpadło w nasze ręce ze sklepowych półek); no i może uczucie, gdy po dotarciu do Gdyni poszliśmy w nocy tańczyć na placu, cieszyć się i skakać. Tak, to był wspaniały obóz.

nts3

Jesteśmy wyjątkowi, bo… jesteśmy naturalni. Stworzyliśmy coś wspólnymi siłami, stawiając dobre kroki, a nawet – jak dziwnie to nie zabrzmi – nie wiedząc, że tak właśnie należy. Jesteśmy wyjątkowi, gdyż potrafimy bawić się na całego, przestrzegać prawa i przyrzeczenia bardzo rygorystycznie, działać z całych sił i być oddanymi przyjaciółmi poza zbiórkami. Niejako niewypowiedzianym mottem naszej drużyny są słowa Marka Aureliusza: „Każdą pracę wykonuj tak, jakby miała ona być ostatnią w twoim życiu.”

Wyczyn dla nas to motywacja do działania i stawiania sobie wysokich celów.

Nasi weterani aktualnie są… Posiadamy 2 osoby, które można nazwać weteranami. Obydwaj napisali matury wystarczająco dobrze, by dostać się na wymarzone studia. Wybitnym przypadkiem jest drużynowy Mateusz, który pogodził prowadzenie drużyny, prowadzenie korepetycji, próbę instruktorską rozszerzoną o HO, pracę i studia na Politechnice w Krakowie. Full wypas.

nts4

Nie możemy sobie poradzić z… Ciężko nam mówić o swoich problemach, podczas gdy nasza drużyna ma niecały rok. Może to, że brakowało nam do tej pory osób grających na gitarze. Na szczęście to powoli ulega zmianie. Teraz problemem jest brak 3-4 osób do uzupełnienia naszych szeregów. Ten problem powinien jednak zniknąć po akcji naborowej, którą niedługo planujemy. Na pewno dużym utrudnieniem jest fakt, że jako młoda drużyna, wszystko musimy tworzyć od podstaw, a czasu jak zawsze jest za mało.

Smak sukcesu poczuliśmy gdy… Z pewnością kiedy zdaliśmy 40-godzinny kurs pierwszej pomocy BLS-AED. Do tego doliczyć można również ukończenie obozowej wędrówki, a podczas niej natrafienie na Dżem i zdjęcie z całym zespołem. A z ostatnich wydarzeń – pozytywne zakończenie akcji „Bohater”, kiedy to zdobywaliśmy imię Cichociemnych Spadochroniarzy Armii Krajowej.

nts5

Spaliliśmy się ze wstydu gdy… Nie było chyba żadnego jakiegoś większego „obciachu”, chociaż wiadomo, że nie zawsze wszystko wychodzi tak, jak zakładało się początkowo.

Rodzice mówią o nas… Wszyscy rodzice członków drużyny są zadowoleni, że ich dzieci wstąpiły na harcerską drogę. Pomagają i pomagali nie raz i nie dwa, służąc transportem, dobrą radą, a niejednokrotnie także sprzętem. Największym minusem jest jednak brak ich ukochanych dzieci w weekendy.

Powiedzonko, które tylko my rozumiemy… Cała masa, chociażby: „Wszystkie buty w miesiąc…. ruina!!!…”, „Byfy”, „Gabaryty”, „Kardiochirurg”, „Jajcowniś”.

nts6

Największy oryginał w drużynie to… Myślę, że jeśli chodzi o osobę to Artur, człowiek orkiestra. Jeśli jednak brać pod uwagę zwyczaj, to słowo na 5 liter „D….”, którego nie wymówię, gdyż wtedy byłbym zmuszony do wykonania obrzędu. Dla ciekawych zapraszamy na nasz profil na FB (Drużyna Wędrownicza „Jupijajej”), gdzie jest temu poświęcony osobny album.

Znają nas z… Przede wszystkim ze zwariowanego poczucia humoru, okazywanego w wielu sytuacjach.

nts7

Najważniejszy wyjazd w roku to… Nie mamy jeszcze w tradycji wyznaczania takich terminów, lecz chcemy, aby w przyszłym roku tym najważniejszym wyjazdem okazał się wakacyjny obóz.

Nie wyobrażamy sobie drużyny bez przyjaźni, radości, wyzwań, obrzędowości.

Najczęściej opowiadana anegdota… Hahaha! Z pewnością anegdotami w tym wypadku będą akcje pt. „Zbieram na kebaba” oraz „Strzelnica”. Ta druga pojawi się w całości na naszym filmiku, który w przeciągu miesiąca znajdzie się na Youtube i naszej stronie na FB.

nts8

Nasze miejsce jest w… Myślę, że tutaj odpowiedzią jest  hufiec, w naszym przypadku Podhalański. Styl prowadzenia tego hufca jest inny od wielu pozostałych i bardzo nam to odpowiada.

Jesteśmy świetni w tworzeniu doskonałej atmosfery, rozkręcaniu zabaw, dążeniu do postawionych celów, organizacji różnego rodzaju przedsięwzięć.

Poznasz nas po… Z pewnością wyjątkowa, trudna do zapamiętania nazwa „Jupijajej”, hasło 5-literowe, o którym już wspominałem oraz patron: Cichociemni.

2 Podhalańska Drużyna Wędrownicza im. Cichociemnych Spadochroniarzy Armii Krajowej „Jupijajej”