Justyna Moniuszko

Archiwum / 12.04.2010

W katastrofie samolotu TU-154 w Smoleńsku zginęło wiele wybitnych osobistości. Chciałabym, żebyśmy pamiętali również o mojej przyjaciółce, Justynie Moniuszko.

 

 

 

 

Justyna szóstego lipca skończyłaby 25 lat. Była młodą, inteligentną i naprawdę piękną dziewczyną. Pochodziła z Białegostoku, tam się wychowała, dorastała i poznawała świat. Od najmłodszych lat ciągnęło ją ku górze, ku niebu… Żartowaliśmy, że „ciągle chodzi z głową w chmurach”.

Zawsze uśmiechnięta i radosna. Bardzo wcześnie wstąpiła do Związku Harcerstwa Polskiego. Była harcerką, zastępową w 93. Białostockiej Drużynie Harcerskiej „Na próbie” im. Roberta Baden-Powella. Kochała dzieci, włożyła trud w wychowanie swojego pokolenie harcerzy. Ślicznie rysowała i zawsze zajmowała się kroniką drużyny. I to w harcerstwie znalazła nową pasję: spadochroniarstwo.

W liceum wybrałyśmy się razem na kurs spadochronowy na lotnisko do Radawca pod Lublinem. Nigdy nie zapomnę naszego drugiego, wspólnego skoku. Była piękna pogoda, leciałyśmy w odległości 20 m od siebie i krzyczałyśmy, jak to wspaniale jest być na niebie. Do dziś wspominam ekstremalne lądowanie w sadzie jabłkowym… Takie wydarzenie nie było w stanie zniechęcić jej do dalszego realizowania swoich marzeń.

Gdy trzeba było wybrać kierunek studiów, nie miała żadnych wątpliwości: lotnictwo. Spełniała dalej swoje marzenia; ze spadochronem wykonała ponad 250 skoków, latała również szybowcami. Jeszcze na  studiach rozpoczęła pracę stewardessy. Najpierw w liniach Lot, a następnie w 36 Pułku Lotnictwa Transportowego. Bardzo cieszyła się z tej pracy. Mawiała: „poznaję interesujących ludzi, zwiedzam i – co najważniejsze – latam!”.

Cieszyła się z każdego dnia życia.
Do końca radosna i uśmiechnięta.

 

pwd. Marzena Pietralska – była przyboczna 93 BDH „Na próbie” im. Roberta Baden-Powella w Hufcu Białystok, przyjaciółka Justyny.