Kamera, zbiórka! Odcinek drugi
Nudny i omijany szerokim łukiem gatunek filmowy zyska dzisiaj nową twarz – nowoczesną, zachwycającą wizualnie, a może nawet wzruszającą. Najwyższy czas na zmiany!
Wiosna już w pełni i nawet najbardziej cyniczni malkontenci nie mogą zaprzeczyć jej urokowi. Pogoda dominuje w naszych rozmowach i wszyscy marzymy o słonecznych weekendach, które są warunkiem udanych akcji, biwaków i rajdów. Wracając ze szkoły, uczelni czy pracy, zasłuchujemy się w śpiew ptaków, podziwiamy błękitne niebo i kwitnące drzewa. Być może jednak ten romantyczny opis rzeczywistości nie przekonuje niektórych narzekających na pierwsze natrętne owady, zmienne temperatury czy nieprzyjemnie pachnących ludzi w tramwajach.
Podobnie wygląda sytuacja gatunku filmowego, który pragnę przybliżyć wam w tej odsłonie cyklu „Kamera, zbiórka!”. Określenie „gatunek” jest tu nieco kontrowersyjne, gdyż wielu badaczy uważa ten rodzaj filmów za zupełnie odrębną formę filmową, występującą obok filmu fabularnego, dokumentalnego czy oświatowego. Jednak na użytek tego tekstu wprowadzę pewne uproszczenie i nazwę film przyrodniczy gatunkiem.
Filmy przyrodnicze kojarzą się większości z nas z przedpołudniowymi zapychaczami ramówki telewizyjnej z nieodłącznym komentarzem Krystyny Czubówny. Odrzucają swoją dosłownością, gdy z wielką dokładnością pokazują lwy pożerające antylopy lub nudzą do granic możliwości, opowiadając monotonnym głosem o życiu płciowym chełbi modrej.
Nie generalizujmy jednak! Istnieje potężna grupa filmów przyrodniczych, które zachwycają fabułą, efektami specjalnymi i wyjątkowymi tematami. Nadają się one idealnie do pokazania na zbiórce harcerskiej dotyczącej ekologii, puszczaństwa czy nawet Prawa Harcerskiego. Niegdyś triumfy święcił film „Mikrokosmos” (1996, reż. Claude Nuridsany, Marie Pérennou) oraz jego kontynuacja „Makrokosmos” (2001, reż. Jacques Perrin, Jacques Cluzaud). Spore kontrowersje wzbudziła nagrodzona Oscarem „Zatoka delfinów” (2009, reż. Louie Psihoyos) bardzo krwawo opowiadająca o masowym mordowaniu delfinów przez Japończyków. Swoistym fenomenem był również film byłego kandydata na prezydenta USA, Ala Gore’a, „Niewygodna prawda” (2006, reż. Davis Guggenheim) przybliżający widzowi problem efektu cieplarnianego.
Jednym z mistrzów opowiadających o przygodzie jest niewątpliwie Luc Jaquet, reżyser „Marszu pingwinów” (2005) oraz „Był sobie las” (2013). Oba filmy doskonale nadają się do wspólnego oglądania na zbiórce drużyny, bo choć nie ma w nich dosadności czy krwawej dosłowności, doskonale pokazują podstawowe cechy świata roślin i zwierząt. „Marsz pingwinów” przedstawia niezwykle ryzykowny i kończący się nierzadko tragicznie rytuał życia największych ptaków na świecie – pingwinów cesarskich, które dorocznie udają się na oddalone o wiele kilometrów tereny lęgowe. Trudy wychowania potomstwa oraz przetrwania w najzimniejszym miejscu na ziemi rodzą wiele pytań i wątpliwości, które warto przedyskutować. Dlaczego te zwierzęta żyją w tak niesprzyjających warunkach? Od czego zależy ich przetrwanie? Poczytajcie więcej na temat międzynarodowego konfliktu o Arktykę i zastanówcie się, czy egzystencja bohaterów filmu jest zagrożona?
Drugim filmem Luca Jaqueta jest magiczna i hipnotyzująca opowieść o lesie tropikalnym pod tytułem „Był sobie las”. Trudno opisać wszystkie wyjątkowe efekty wizualne zastosowane przez twórcę filmu, czyniące z przerabianego tysiące razy w szkołach tematu spektakl o nieustannie powtarzającym się wielkim cyklu życia. Jedynym ludzkim bohaterem filmu jest botanik i rysownik Francis Halle, którego prace stają się inspiracją dla występujących w filmie animacji. Produkcja „Był sobie las” może stać się przyczynkiem do standardowej dyskusji na temat ekologii oraz ochrony przyrody. Równocześnie może być otwarciem na zupełnie nowe tematy w rodzaju ekologicznego rolnictwa, genetycznie modyfikowanej żywności czy wielkich korporacji wpływających negatywnie na środowisko naturalne. Wybór, jak zwykle, należy do was!
Kaja Łuczyńska - studentka filmoznawstwa, absolwentka amerykanistyki. Instruktor narciarski i harcerski, obecnie pełni obowiązki komendanta krakowskiego szczepu „Wigry”. Autorka bloga "Orbitowanie bez cukru".