„Kamienie na szaniec”
Film oparty na książce, którą większość z nas zna, od początku budził wiele kontrowersji. Skrytykowały go różne środowiska. Dlaczego? Obejrzeć czy nie?
Poniższy artykuł nie jest próbą oceny czy wartościowania filmu; nie jest recenzją, a jedynie przeglądem opinii. Zadaniem tego tekstu jest przedstawienie Czytelnikowi różnych opinii na temat filmu, przypomnienie wypowiedzi reżysera i stanowisk różnych środowisk harcerskich. Niech Czytelnik ma prawo sam zdecydować, co myśleć.
Film nie jest tradycyjną adaptacją, ale autorskim, współczesnym komentarzem do literackiej opowieści
„Lewica skrytykowała film między innymi za wzmacnianie mitycznego wizerunku bohaterów oraz… za mało odważne sceny erotyczne. Z kolei środowiska patriotyczne często atakowały film pod kątem zafałszowania historii, określając przy tym film jako antyakowski, hańbiący etos harcerstwa, zarzucając przy tym nawet antypolonizm”.[1]
Choć film nosi ten sam tytuł co książka Aleksandra Kamińskiego, warto przed jego oceną przypomnieć opis samych twórców, w którym można przeczytać: „Film nie jest tradycyjną adaptacją, ale autorskim, współczesnym komentarzem do literackiej opowieści”. Czy to dobrze, czy źle, że tytuł filmu sugeruje coś innego?
„Nie może dziwić nikogo, że premiera filmu <<Kamienie na szaniec>> wzbudziła tak wiele emocji i kontrowersji. Bo z filmem jest dokładnie tak, jak z książką. Jedni oczekują, że będzie to dobrze sprzedający się produkt, fajny film wojenny albo po prostu sposób na nieprzeczytanie lektury szkolnej. Inni (harcerze, historycy, kombatanci) czekali na ten obraz z nadzieją, że wiernie odda historyczną prawdę, ukaże Szare Szeregi i ich bohaterów z odpowiednią estymą, prawdziwie, ze zrozumieniem idei harcerskiej służby, która była przecież motywacją, która dawała siłę do walki, złożenia ofiary najwyższej…” [2]
„– Spodziewał się pan takiego zamieszania, jakie jeszcze przed premierą wywołał pański film?
– Szczerze mówiąc, nie rozumiem tego. Wszystko zaczęło się od tego, że skrytykował go starszy harcmistrz, który nawet nie widział filmu”. [3]
Reżyser Gliński miał na myśli Marka Podwysockiego, byłego komendanta szczepu „Pomarańczarnia”, który film ocenił jako „antyharcerski, antyAK-owski, antyinteligencki”. Trudno konstruktywnie krytykować film, jeśli się go nie obejrzało. Zbadałam tę sprawę. Okazuje się, że Monolith Films, producent „Kamieni na szaniec”, we wrześniu 2013 roku zwrócił się do środowisk harcerskich z prośbą o „włączenie się w promocję filmu”. [4]
Jednak każda próba obejrzenia przez harcerzy, w tym przez przedstawicieli „Pomarańczarni” kończyła się odmową ze strony producenta, który tłumaczył, że pokazy filmu są „przeznaczone wyłącznie dla partnerów biznesowych i instytucji, które uczestniczą w promocji filmu”. Druh Podwysocki dotarł do scenariusza filmu i na tej podstawie go skrytykował.
Bohaterowie
(…) trzeba zrozumieć, że historia jest wieloznaczna…
Kto czytał książkę Kamińskiego, ten wie, że książka była pisana w szczególnej sytuacji. Legenda Zośki, Alka i Rudego była potrzebna młodym ludziom, by dodać im siły w czasie wojny. Po ’45 roku bohaterowie „Kamieni na szaniec” przypominali kolejnym pokoleniom o wartościach takich jak braterstwo, przyjaźń, wierność…
Gliński, jak sam przyznał w wywiadzie, chciał bohaterów „odbrązowić”, sprawić, by zeszli z piedestałów. Chciał ich uwspółcześnić, by byli bliżsi dzisiejszej młodzieży. „Stąd też braterstwo, służba i dyscyplina zostały zamienione innymi wartościami – młodością, wolnością i przyjaźnią. Czy słusznie? Dla poprawnego zrozumienia powieści nie. Dla wywołania dyskusji o różnicach pomiędzy książką a filmem, jak i pomiędzy ówczesnym światem, a dzisiejszym wydaje się być korzystne.” [1]
„– Tymczasem dziewczęta w pańskim filmie są – myślę, że nie przesadzę – wręcz rozhisteryzowane. – Przyznaję”.
Reżyser tłumaczy to potrzebą sztuki, warsztatu. Postać, która w filmie pokazuje się zaledwie dwa-trzy razy, trzeba „zbudować wyraziście, żeby widz ją zapamiętał”. Sceny z powściągliwym Zośką reżyser chciał „podkręcić” mocniejszą postacią.
Film, jak już przypomniałam na początku, jest autorską wizją, nie zaś wierną ekranizacją książki. W związku z tym reżyser bawił się postaciami, przestawiał i zmieniał je tak, jak pasowało mu w danej scenie.
„Zabrakło przede wszystkim postaci Alka, który co prawda przewija się jako ważna postać, ale jego czas na ekranie wydaje się nawet mniejszy od Słonia. Należy uznać to za błąd, nie tylko biorąc pod uwagę kwestie autentyczności, ale przede wszystkim w każdym opisie widnieje zapowiedź opowieści o trzech przyjaciołach, trzech głównych bohaterach, z których <<Alek>> praktycznie nie istnieje na ekranie”. [1]
Historia wg Glińskiego
– Był pan harcerzem?
– Byłem, doszedłem nawet do funkcji zastępowego.
„W filmie Glińskiego jest kilka wątków, które pokazują inaczej historię najbardziej znanej akcji Szarych Szeregów, wyraźniej akcentują powód, dla których AK zgodziła się na nią, pokazują inne ofiary i bohaterów tej historii – rodziców głównych bohaterów”. [5]
Reżyser w wywiadzie, który można znaleźć na stronie annawitten.wordpress.com, opowiada, że już wcześniej miał zamiar nakręcić film o Powstaniu Warszawskim, jednak nie doszło do realizacji projektu. Przypomina także, że jego mama była harcerką w Batalionie „Zośka” i opowiadała mu „te historie od lat”. Reżyser podkreśla, że czytali z aktorami materiały historyczne, co miało wprowadzić ich w temat, pokazać dylematy, których Gliński dotknął w filmie.
Najważniejsze dla Glińskiego było takie pokazanie historycznych postaci, aby dla współczesnego widza były one wiarygodne. Podkreśla, że nie chciał budować kolejnego pomnika. Wycofanie się profesora Grzegorza Nowika z roli konsultanta historycznego skomentował: „Jego argumentacja mnie jednak nie przekonuje, bo – nie wiem, jak to powiedzieć, żeby to dobrze zabrzmiało – ale w sensie historycznym jestem lepszy od Nowika”. Dlaczego? Gliński tłumaczy, że patrzy na historię z „perspektywy relacji osobistych, maszynopisów, listów, które naprawdę pokazują ludzką stronę tych harcerzy”.
„Prof. Nowik powiedział mi na przykład, że przysięga wojskowa nie mogła wyglądać, jak pokazałem. Oczywiście, że nie mogła. Ale na moje pytanie: <<Jak więc powinienem ją pokazać?>>, nie odpowiedział”.
Co nas, harcerzy, tak irytuje?
„Harcerze nie mają wobec siebie, swojej historii, swoich idei, żadnego dystansu. Od lat zapominają, że harcerstwo nie istnieje dla idei, a dla dzieci i młodzieży. Reżyser Gliński zaś, jak już napisałem wcześniej, odważył się harcerskich bohaterów sprowadzić o jeden stopień z piedestału i pokazać jako zwykłych młodych ludzi, którymi byli. Nie zabrał im bohaterstwa i nie uchybił ich ideom, ale pokazał żywymi ludźmi, a z harcerskimi pomnikami się tak nie postępuje”. [5]
Słynna „Pomarańczarnia”, środowisko najbardziej związane z historią „Kamieni na szaniec”, przedstawiło swoje stanowisko: „Film, noszący tytuł identyczny z tytułem książki Aleksandra Kamińskiego, w znaczącym stopniu odbiega od historycznych wydarzeń opisanych w książce i od rzeczywistych losów i postaw bohaterów książki. (…) Skutek odejścia w filmie od faktów, przedstawienia faktów w fałszywym świetle, a w niektórych scenach całkowitej konfabulacji (…) jest jednak jeszcze dalej idący – w istocie w filmie całkowicie zakwestionowany został etos polskiej konspiracji niepodległościowej, etos polskiego inteligenta zmagającego się z najeźdźcą i okupantem, a wreszcie – co dla nas szczególnie istotne – ideały harcerskie, jakie przyświecały harcerzom Szarych Szeregów”. [6]
Najwięcej krytyki dotyczy odejścia od oryginału i zmiany spojrzenia na bohaterów „Kamieni”. Można więc sądzić, że główny cel reżysera – odbrązowienie pomników – spotkał się z największą niechęcią odbiorców.
Ale krytyka „Pomarańczarni” sięga głębiej. Nie chodzi o samo uwspółcześnienie Alka czy Zośki. Nie tylko harcerze zarzucają Glińskiemu niepotrzebne wprowadzenie wątków miłosnych lub wręcz scen łóżkowych.
„Konsekwencją działań podziemia jest tylko cierpienie ludności cywilnej, masowe represje i egzekucje – to wszystko jednak głównych bohaterów filmu wydaje się mało obchodzić (celowe zestawienie obrazu masowej egzekucji ze sceną łóżkową <<Zośki>> i Hali). Pojawiające się w poszczególnych scenach ważne rytuały i symbole, takie jak przysięga, krzyż Virtuti Militari, modlitwa są poddane celowym filmowym zabiegom osłabiającym lub całkiem odwracającym ich znaczenie, a w niektórych scenach wręcz je ośmieszającym”. [6]
Wnuk Aleksandra Kamińskiego, dr Feleszko, zarzuca twórcom filmowych „Kamieni na szaniec”, że obraz rażąco odbiega od literackiego pierwowzoru.
„Reżyser, zdaje się, nie odrobił lekcji i w ogóle nie wiedział, czym były Szare Szeregi. Akcja pod Arsenałem, która uważana jest za jedną z najlepiej przeprowadzonych operacji polskiego podziemia, pokazana jest tu jako chaos i bałagan, gdzie nikt nad niczym nie panuje” – mówi w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” harcmistrz Marek Podwysocki, były komendant Szczepu „Pomarańczarnia”, członek Rady Harcerskiej Fundacji „Pomarańczarni” i Rady Fundacji Harcerstwo Drugiego Stulecia.
Stanowisko ZHP i ZHR
Na stronie Związku Harcerstwa Rzeczpospolitej można znaleźć oficjalne stanowisko harcerzy w sprawie filmu. Piszę „harcerzy”, ponieważ pod stanowiskiem podpisała się nie tylko Przewodnicząca ZHR hm. Ewa Borkowska-Pastwa, Naczelnik Harcerzy ZHR hm. Sebastian Grochala, ale również Przewodniczący Skautów Europy SHK „Zawisza” FSE Piotr Sitko oraz dwaj zastępcy Naczelnika ZHP hm. Krzysztof Budziński i hm. Lucjan Brudzyński.
„Czekaliśmy na niego [film „Kamienie na szaniec”] wiele miesięcy, z nadzieją, że obraz Roberta Glińskiego utrwali w świadomości kolejnych pokoleń odbiorców prawdziwy, zgodny z przesłaniem Aleksandra Kamińskiego obraz bohaterów jego książki. [7]
Uznając walory artystyczne filmu, doceniając wkład pracy reżysera, aktorów i producentów oraz respektując prawo do artystycznej ekspresji, musimy jednak wyrazić swój sprzeciw wobec przedstawionej filmowej wersji <<Kamieni na szaniec>>. Czynimy to z tym większą pewnością, że film odwołuje się do konkretnych, historycznych postaci (niektóre z nich jeszcze żyją), a sposób ich przedstawienia razi dowolnością, zaś ich wizerunek poddany został uproszczeniom i manipulacjom w zakresie prezentowanych przez nich wartości i dobrze przecież udokumentowanych biografii”.
Dwie największe organizacje harcerskie w Polsce, ZHR i ZHP, nie zniechęcają do obejrzenia filmu. Zachęcają jednak młodych ludzi przede wszystkim do lektury książki Kamińskiego oraz do „porównywania przedstawionych w filmie postaci i sytuacji z książką oraz odnajdywania prawdziwej historii wojennych losów tych bohaterów”.
Na Facebooku pojawiła się tez oddolna inicjatywa „Cała Polska czyta <<Kamienie na szaniec>>”, która została objęta patronatem honorowym Naczelnika ZHP, hm. Małgorzaty Sinicy oraz Przewodniczącej ZHR, hm. Ewy Borkowskiej-Pastwy.
„W trakcie tych 20 dni od powstania wydarzenia, informacja o nim dotarła do ponad 33 tys. internautów, a blisko 6 tys. (a dokładnie, do chwili obecnej: 5.973 osoby) zdecydowało się dołączyć do wydarzenia”. [8]
Źródła:
Wszystkie cytaty nieopatrzone przypisem pochodzą z wywiadu z reżyserem, który można znaleźć na stronie annawitten.wordpress.com
[1] narodowcy.net/kultura/9243-kamienie-na-szaniec-historia-pokazana-w-inny-sposob
[2] www.czuwaj.pl/numer/czuwaj3-2014.pdf
[4] www.naszdziennik.pl/polska-kraj/67923,sponiewierane-szare-szeregi.html
[5] blogpublika.com/2014/03/10/wojenne-historie-czyli-kamienie-na-szaniec/
[6] www.pomaranczarnia.org/stanowisko-kamienie-na-szaniec.html
[7] www.zhr.pl/stanowisko-w-sprawie-filmu-kamienie-na-szaniec/
[8] www.facebook.com/events/487286601393917/?fref=ts
stopklatka.pl/-/90212204,srodowisko-harcerskie-i-rodzina-oburzone-kamieniami-na-szaniec
piotrkoj.blog.onet.pl/2014/02/12/zamach-na-harcerskie-wartosci/
hatak.pl/artykuly/kamieniami-w-szaniec
www.naszdziennik.pl/wp/70298,stanowisko-pomaranczarni-w-sprawie-filmu-kamienie-na-szaniec.html
Dorota Wieluńska - studentka Kulturoznawstwa Europy Środkowo-Wschodniej, podharcmistrzyni, przyboczna harcerska i wędrownicza, miłośniczka gór, książek, fotografowania oraz łucznictwa sportowego. Dla znajomych Wydra.